Wiersze - Charles Bukowski strona 2

Afryka, Paryż, Grecja

2 kobiety
które znam które są
dość podobne

prawie w tym samym
wieku
obeznane
w literaturze

z każdą z nich kiedyś
spałem
ale teraz to już
skończone

jesteśmy przyjaciółmi

były w Afryce
Paryżu
Grecji

tu i tam

pieprzyły kilku znanych
facetów

jedna żyje teraz z
milionerem
jakieś kilka mil
stąd chodzi z nim na
śniadania
i kolacje
karmi jego rybki jego koty i
jego psa
kiedy się upije dzwoni do
mnie

ta druga ma
trudniejsze życie
sama w małym mieszkaniu w
Venice (Kalifornia)
słuchająca bębenków
bongo

sławni mężczyźni wolą chyba
młode kobiety

młodej kobiety łatwiej się
pozbyć: mają więcej miejsc
do których mogą
iść

kobietom które były kiedyś
piękne
trudno się
zestarzeć

muszą stać się
inteligentniejsze (jeżeli
chcą
utrzymać swojego faceta) i
robić
więcej rzeczy w łóżku i poza
nim

te 2 kobiety które znam
są dobre w łóżku i poza
nim

i są inteligentne
wystarczająco inteligentne
by wiedzieć
że nie mogą do mnie przyjść
i zostać
dłużej niż
godzinę lub dwie

są dość
podobne

i wiem
że jeśli przeczytają ten
wiersz
zrozumieją
go
tak samo jak rozumieją
Rimbauda i Rilkego

czy Keatsa

w międzyczasie spotkałem
młodą blondynkę z
Fairfax

kiedy ogląda moje obrazy
na ścianach
ja skrobie spody
jej stóp.

Bądź grzeczny (be kind)

bądź grzeczny



zawsze jesteśmy proszeni
o zrozumienie czyjegoś
punktu widzenia
nieważne jak
przestarzałego
głupiego czy
nieznośnego

ktoś jest proszony
o pokazanie
ich całkowitego błędu
i zmarnowanego życia
z grzecznością
zwłaszcza gdy mają
swoje lata

ale wiek jest sumą
naszych poczynań

zestarzeli się
źle
ponieważ żyli
bez skupienia
nie chcieli
widzieć

nie ich wina?
więc czyja?
moja?

jestem proszony o ukrywanie
mojego punktu widzenia
przed nimi
ze strachu przed ich
strachem

wiek nie jest zbrodnią

ale wstyd
rozmyślnie
zmarnowanego
życia

wśród tylu
rozmyślnie
zmarnowanych
żyć

jest




tłum. Morskie Oko



be kind



we are always asked
to understand the other person's
viewpoint
no matter how
out-dated
foolish or
obnoxious.

one is asked
to view
their total error
their life-waste
with
kindliness,
especially if they are
aged.

but age is the total of
our doing.
they have aged
badly
because they have
lived
out of focus,
they have refused to
see.

not their fault?

whose fault?
mine?

I am asked to hide
my viewpoint
from them
for fear of their
fear.

age is no crime

but the shame
of a deliberately
wasted
life

among so many
deliberately
wasted
lives

is.

Bez marzeń

stare siwe kelnerki
w kawiarniach w nocy
już się poddały,
i kiedy idę oświetlonym
chodnikiem i zaglądam do okien
przytułków
widzę ze czar już
prysł.
widzę ludzi siedzących na ławkach w parku
i ze sposobu w jaki siedzą
i patrzą
widzę ze urok minął.
 
 
widzę ludzi prowadzących samochody
i ze sposobu w jaki prowadza samochód
widzę ze już nie kochają
ani ze nie są kochani –
nie myślą nawet o
seksie. wszystko zapomnieli
jak stary film.
 
 
widzę ludzi robiących zakupy w sklepach
i supermarketach
widzę ich jak chodzą wzdłuż polek
i wybierają rzeczy
i ze sposobu w jakim pasuje
do nich ubranie
i ze sposobu w jaki chodzą
z ich twarzy
z ich oczu
widzę ze nie dbają o nic
i ze nic nie dba o nich.
co dzien. widzę setki ludzi
którzy poddali się
całkowicie.
 
 
kiedy idę na wyścigi
albo na mecz
widzę tysiące
które nie współczują niczemu ani
nikomu
i nie otrzymują współczucia w zamian.
 
 
wszędzie widzę tych
którzy nie pragną niczego prócz
jedzenia, mieszkania
ubrania: na tym się
skupiają,
bez marzeń.
 
 
nie rozumiem dlaczego ci ludzie nie
znikną
nie rozumiem dlaczego ci ludzie nie
wymrą
dlaczego chmury
nie wymordują ich
dlaczego psy
nie pożrą ich
dlaczego kwiaty i dzieci
nie zabija ich,
nie rozumiem.
chyba jednak ktoś ich morduje
mimo to nie mogę oswoić się z
myślą ze jest
ich tak wielu.
 
 
co dzien.,
co noc,
jest ich więcej
w metrze
w domach i
w parku.
 
 
nie przeraża ich to
za nie kochają
ani ze nie są kochani
moi liczni liczni liczni
bracia.
 

Bez marzeń (dreamlessly)

stare, siwe kelnerki
nocą w kafejkach
poddały to już
i kiedy zmierzam chodnikami
światła patrząc w okna
domów opieki
widzę, że to już dawno nie jest
z nimi.
widzę ludzi na parkowych ławkach
i widzę w sposobie w jakim
siedzą i patrzą,
że to odeszło.

widzę ludzi w samochodach
i widzę w sposobie, w jakim
prowadzą swoje auta,
że nie kochają, i że nie są
kochani -
i że nie myślą
o seksie. wszystko zapomniane
to jak stary film.

widzę ludzi w towarowych domach i
supermarketach
pomiędzy półkami
kupujących rzeczy
i widzę w tym, jak ich ciuchy
leżą na nich i jak idą,
i w ich twarzach oraz oczach,
że nie troszczą się o nic
i nic nie troszczy się
o nich.

widzę setki ludzi na co dzień,
którzy poddali się
całkowicie.

jeśli pójdę na wyścigi
albo na sportową arenę
widzę tysiące,
bez uczuć do czegoś bądź
kogoś
i nikt nimi nie obdarza też
ich.

wszędzie widzę tych, co niczego
nie pragną, prócz
żarcia, dachu i
ubrań; skupiają się
na tym,
bez marzeń

nie rozumiem tego, czemu ci ludzie nie
znikną
nie rozumiem tego, czemu ci ludzie nie
zgasną
czemu chmury
nie zamordują ich
lub czemu psy
nie zamordują ich
bądź czemu kwiaty i dzieci
nie zamordują ich,
nie rozumiem.

sądzę, że oni już nie żyją
jednak nie mogę dostosować się do
ich istnienia
ponieważ tak ich wielu.

każdego dnia,
każdej nocy,
jest ich wciąż więcej
w metrze i
w budynkach i
w parkach

nie odczuwają trwogi
nie kochania
i nie
bycia kochanym

tak wiele, wiele, wiele
pokrewnych mi

stworzeń

Bez tytułu (no title)

wszystkie teorie
jak puste frazesy
wystrzelone do piekła,
te wszystkie drobne twarze
spoglądające
pięknie i z wiarą;
chciałbym szlochać
ale żal jest
głupi.
chciałbym wierzyć
ale wiara to
cmentarz.
sprowadziliśmy to do
noża rzeźnickiego i
skowronka.
życz nam
fartu.

‹‹ 1 2 3 4 5 28 29 ››