Wiersze - Charles Bukowski strona 28

Wyścig

tak właśnie jest
kiedy się potykasz
rozregulowany jak gramofon na korbkę
(pamiętasz je?)
idziesz na miasto
przyglądasz się jak chłopaki walczą
a wysokie blondynki przesiadują z kimś innym
postarzałeś się jak stary kretyn z filmu:
cygaro w zębach, gruby bebech,
tyle tylko że nie masz pieniędzy,
nie posiadasz mądrości życiowej ani obycia,
jak zwykle
większość walk to szajs,
już po meczu
na parkingu
siedzisz w samochodzie i obserwujesz jak odjeżdżają,
zapalasz ostatnie cygaro
zapalasz stary samochód
stary samochód i jego niemłody kierowca
jedziesz prosto
zatrzymujesz się na czerwonym świetle
jak gdyby czas cię wcale nie bolał,
zatrzymują się obok:
samochód wypełniony młodymi
roześmianymi ciałami,
patrzysz jak odjeżdżają

ktoś za tobą trąbi klaksonem
i budzisz się
by stawić czoło temu
co zostało ci z życia:
żal nad samym sobą,
przyciskasz gaz
i doganiasz młodych,
mijasz ich
trzymasz kierownicę jak miłość która odeszła
ścigasz się z nimi
do plaży
wymachujesz cygarem i scyzorykiem
śmiejesz się
poprowadzisz ich na brzeg oceanu
do ostatniej syreny
wodorostów rekinów i wesołych wielorybów,
do śmierci ciała czasu i strachu,
zatrzymają się a ty pojedziesz dalej
spotkać swój ocean,
cygaro pali ci wargi
tak jak kiedyś robiła to miłość.

Wyśmiać słońce

w miarę jak gra się toczy, powinieneś
starać się wypowiadać coraz wyraźniej
to, w co szczerze
wierzysz
nawet jeśli to, w co szczerze
wierzysz
okaże się
pomyłka.
 
 
może to być ryzykowne
i trudne
zadanie.
 
 
ale jeśli umiesz się śmiać
z tych nieprawdopodobnych przeciwności
którym wszyscy stawiamy czoło, dążąc
do zrozumienia
i wiedzy
 
 
na pewno
będziesz spał
niespokojnie
w trumnie.

Wyzwanie dla ciemności" (a challenge to the dark)

strzał w oko
strzał w mózg
strzał w dupę
strzał jak kwiat podczas tańca

to niesamowite w jaki sposób śmierć ogłasza swój werdykt
to niesamowite jak wiele wiary dano tym durnym formom życia

to niesamowite jak śmiech został zatopiony
to niesamowite że nienawiść jest taka stała

będę musiał wkrótce wypowiedzieć własną wojnę przeciwko ich wojnie
będę musiał obronić mój ostatni kawałek ziemi
będę musiał ochronić ten malutki kawałek przestrzeni który pozwolił mi żyć

moje życie nie ich śmierć
moja śmierć nie ich śmierć...

Z izby chorych w pałającą biel słońca

hej, nie umarłeś, jesteś
w formie, znowu w cholernej formie,
co to za gadanie o
walkowerze?
 
 
kiedy czułeś się taki chory
jakbyś miał umrzeć
to naprawdę
tylko od nowa
ładowałeś
baterie.
 
 
a teraz wszyscy
z drogi
bo znów grzmisz
po torze
jak lokomotywa
ciągnąca 90 tysięcy
nie napisanych wierszy
a wszystkie one są
twoje
i dudnisz po
szynach
czasem przez ciemne tunele
ale potem znów
z rykiem
w światło!
 
 
kto do diabła powiedział
ze się
wypaliłeś?
powiedziałeś to ty sam.
 
 
maszynista
 
 
który teraz
czuje świeży przypływ
nadziei
i mocy
i szczerzy się jak wariat
na myśl o tym
cudownym
nowymdniu.

Z objęć...

z objęć jednej kobiety
prosto w objęcia innej
 
 
od śmierci na krzyżu
uratowała mnie pewna dama
która paliła trawkę
pisze piosenki i opowiadania,
jest dużo milsza od poprzedniej
dużo milsza
równie dobra w łóżku
a może nawet lepsza
.
 
 
nie jest przyjemnie być rozciągniętym
na krzyżu
i pozostawionym samemu sobie
dużo przyjemniej jest zapominać miłość
która nie wypaliła
jak nie wypalają w końcu
wszystkie miłości...
 
 
dużo przyjemniej jest kochać się
na wybrzeżu w Del Mar
w pokoju numer 42
a potem siedzieć
w łóżku
pić dobre wino
rozmawiać dotykać się
i palić
 
 
słuchać fal...
 
 
umierałem zbyt wiele razy
wierząc i czekając
 
 
czekając w pokoju
patrząc na popękany sufit
czekając na telefon, list, pukanie do drzwi, jakikolwiek odgłos...
doprowadzony do obłędu
podczas gdy ona tańczyła z nieznajomym w obcym klubie...
 
 
z objęć jednej kobiety
prosto w objęcia innej
 
 
nie jest przyjemnie umierać na krzyżu
dużo przyjemniej jest słyszeć swoje imię
szeptane w ciemności.

‹‹ 1 2 25 26 27 28 29 ››