Wiersze - Władysław Broniewski strona 15

Ze złości

Kochałbym cię (psiakrew, cholera!),
gdyby nie ta niepewność,
gdyby nie to, że serce zżera
złość, tęsknota i rzewność.

Byłbym wierny jak ten pies Burek,
chętnie sypiałbym na słomiance,
ale ty masz taką naturę,
że nie życzę żadnej kochance.

Kochałbym cię (sto tysięcy diabłów),
kochałbym (niech nagła krew zaleje!),
ale na mnie coś takiego spadło,
że już nie wiem, co się ze mną dzieje:

z fotografią, jak kto głupi, się witam,
z fotografią (psiakrew!) się liczę,
pójdę spać i nie zasnę przed świtem,
póki z grzechów się jej nie wyliczę,

a te grzechy (psiakrew!) malutkie,
więc (cholera) złości się grzesznik:
że na przykład, wczoraj piłem wódkę
lub że pani Iks - niekoniecznie.

Cóż mi z tego (psiakrew!), żem wierny,
taki, co to \"ślady po stopach\"?...
Moja miła, minął październik,
moja miła (psiakrew!), mija listopad.

Moja miła, całe życie mija...
Miła! Miła! - powtarzam ze szlochem...
To mi życie daje, to zabija,
że j ciągle (psiakrew!) ciebie kocham.

Zielony wiersz

Ja nie chcę wiele:
Ciebie i zieleń,
i zeby wiatr kołysał
gałezie drzew,
iżebym wiersze pisał
o tym, że...
każdy nerw,
każda chwila samotna,
każdy ból - jakże częsty, jak częsty! -
zwiastuje odchłań,
mówi : nieszczęsny....

ja nie chcę wiele,
ale nie mniej niż wszystko:
Ciebie i zieleń
i żeby listkom
akacji było wietrznie,
i żeby sercu - bezpiecznie,
i żeby kot się bawił firanką
jak umie
żeby siedzieć na jerozolimskim ganku
i nic nie rozumieć.

Pętacki wiersz
sam wiesz, że łżesz,
ale dlaczego tak boli, tak boli?
chyba już nic nie napiszę
w ogromną i groźną ciszę
schodzę powoli

ja nie chce wiele:
Ciebie i zieleń...

Żona

Obłoki obłąkane,
kolory pokłócone,
drzewo przed oknem złamane
i -- widzę żonę.

Czarnieckiego 80,
parter z ogródkiem.
\"Czy przyjdzie na obiad, czy gdzieś się
zawieruszy?\" -- myśli ze smutkiem.

A ja idę z autobusu \"M\",
bo muszę,
bo już siebie odnalazłem i wiem,
gdzie mam duszę.

Żona wygląda przez drzwi od ogrodu,
w oczach niepokój,
a ja myślę: \"Kochana, młoda,
i w sercu spokój\".

Pięć lat tułaczki, więzienia,
ona -- Oświęcim...
Jakże gorzki ten na do widzenia
wiersz o \"świętej pamięci\".

Biały papier jest lepszy
od złego wiersza,
złego wiersza nic nie polepszy,
a sprawa pierwsza:

nie pisać, jeśli nie umiesz,
druga: jeśli nie masz powodu,
jeśli nie szumisz,
jeśli ciebie po prostu do wody

rzucić, no i pływaj!
Dłużej pisać nie mam powodu.
Bywaj!

Brzozy są bezpartyjne,
brzozy są apolityczne,
ja od brzóz wszystko przyjmę,
bo śliczne.

Nad Styrem, nad Stochodem,
kiedy wiało śmiercią i chłodem,
kiedy było jesiennie i sennie
w okopach, przy brzozowych ogniskach,
kiedy ogień dymił i pryskał
i nagle jakaś iskra
przeleciała przeze mnie -
pomyślałem: to iskra drzewa,
które płacze i które śpiewa,
to drzewo mnie ogrzeje i z tego drzewa krzyż
(nie dla mnie, za dumny), z niego
wystrugali krzyż dla Pawłowskiego...
Franku, śpisz?

Z tej brzozy pięknej, z tej brzozy pojęknej,
najpiękniejszej:
i to, co kocham,
i to, przed czym uklęknę,
i ten wiersz.

24 IV 1948

‹‹ 1 2 12 13 14 15 16 17 18 40 41 ››