Wiersze - Władysław Broniewski strona 11

Powrót do wierszy

Piękny jest tętent wiersza,
którym cwałujesz tutaj,
chwilo, godzino złowieszcza
wieczności mojaj zatrutej.

Strony lot wyobraźni.
Przepaść. I myśl na zrębie.
Puls uderza wyraźniej,
oczy sięgają głębiej.

Cisza i noc. Daleko
zwie nieskończoność pusta.
Drogi gwieździstej mleko
chłodne sączy się w usta.

Lecieć? Pieśni człowieczej
trzeba krwi i powietrza...
Gorzki jest smak tej cieczy.
Głuchy jest tęten wiersza.

Przyczyny pijaństwa

Obudziłem się koło czwartej
i doszedłem do wniosku,
że życie jest diabła warte,
a trzeba żyć, po prostu.

Dla świętego spokoju wszelako
że - niby - "w sercu rana",
wypiłem szklaneczkę koniaku
i chodzę zalany od rana.

Przypływ

W morze spienione, w szumiące morze
gwiazdy spadały i nikły.
Oto ci serce dzisiaj otworzę -
To przypływ, miła, to przypływ!

Nocy tej księżyc poszedł na przełaj
przez srebrne wody Śródziemne,
fala do brzegu szła i ginęła,
jak giną słowa daremne,

fala ginęła, fala wracała,
jak miłość, której nie trzeba,
i obojętna gwiazda spadała
z obojętnego nieba.

Miłość konała, jak na gruźlicę
konają piękni i młodzi,
i w konającej patrzałem lice
z rozpaczą, że już odchodzi.

Mówiłem sercu: "Milcz o miłości,
serce uparte i dumne" -
a miłość rosła we mnie jak kościół,
dokąd wniesiono juz trumnę.

Słowa miłości, słowa rozpaczy
zdławiła noc głuchoniema.
Kochać - to znaczy: dotknąć, zobaczyć,
a ciebie nie ma... nie ma...

Nocy tej przypływ bił o wybrzeże
zagniewanymi falami.
Byliśmy prości, byliśmy szczerzy,
byliśmy smutni i sami.

I słów nie było. I niepojęta
tkliwość złączyła nam dłonie...
Ja nie pamiętam, nie chcę pamiętać,
że miłość była w agonii!

Ach! ona świeci blaskiem wspaniałym
w gwiazd spadającym hymnie!
Gwiazdy - to mało, morze - to mało,
jeżeli miłość jest przy mnie,

bo wtedy mogę ująć w ramiona
świat od miłości mej szerszy
falą wezbraną, falą szaloną
nie napisanych wierszy...

Miła, ja płaczę... Gwiezdny alkohol
ma posmak cierpki i przykry.
Fala powraca szemrząc ci: "Kocham".
To przypływ, miła, to przypływ.

Rimbaud

"O nie, nie śpiewać tym, co klaszczą,
i nie iść tam, gdzie spieszą tłumnie,
lecz pieśnią ważyć się, jak jastrząb,
wysokim lotem, groźnie, dumnie,

nikomu pieśni nie dać dotknąć,
czy wznosi wzwyż, czy w otchłań spycha,
czy każe w taką iść samotność,
gdzie żywym nie ma czym oddychać..."

Tak myślisz patrząc w świt, poeto,
i z wolna idziesz przez bulwary
nad brzeg: Sekwana zda się Letą,
po której łodzią płynie Paryż.

Posłuchaj! W zgiełku targowiska,
gdzie wsiąkła w ziemię święta czerwień,
tłum źre i ślinę leje z pyska,
tańcuje, parzy się na ścierwie

i rzyga... - Stój, posłuchaj jeszcze,
niech gniew i wstręt, i ból dojrzewa!
w pijackiej czkawce tobie wrzeszczą:
"Poeto, przyjdź i dla nas śpiewaj!"

To miasto dławi cię i mierzi,
przeraża, wstrząsa, lecz zachwyca:
patrzyło dumnie w oczy śmierci,
gdy wyszła hulać po ulicach!

Upiory z ulic tych wyrosły,
i serce twoje co dzień wietrzy
okrutny zapach krwi i wiosny
ze rżenia tłumów, z łkania wierszy.

A może serce ci podarli,
wdeptali w błoto ludzkich łez?
A może tamci - to umarli,
a żywi tam - na Pére Lachaise?...

Nie, ty nie będziesz przewoźnikiem
żyjących trupów łodzi wstrętnej
odejdziesz dumny, obojętny
i żegnać się nie będziesz z nikim.

Jak gdybyś zchodził z tej planety
(ty wiesz, że nie ma dokąd odejść),
zabierzesz tylko gniew poety,
a wiatrom świata oddasz młodość.

I tak na zawsze. Zamiast wieści,
milczeniem wzgardę prześlesz tłumom.
Lecz jakiż ciebie świat pomieści
z tak wielką dumą i zadumą?

Robotnik z radomia

Nie wiem, co to poezja,
nie wiem, po co i na co,
wiem, że czasami ludzie
czytają wiersze i płaczą.

a potem sami piszą,
mozolnie i nieudolnie,
by od dławiącej ciszy
łkające serce uwolnić.

A kiedy synka stracił
pewien robociarz z Radomia,
o wierszu pomyślał z płaczem
i list napisał do mnie:

"Chłopczyk był śliczny jak róża,
dobre, kochane dziecko...
Wierszyk niech będzie nieduży,
nie religijny-świecki..."

Nie wiem, co to poezja,
jest w niej coś z laski Mojżesza:
strumień dobędzie ze skały,
umie zabijać i wskrzeszać.

‹‹ 1 2 8 9 10 11 12 13 14 40 41 ››