Wiersze - Sylvia Plath strona 4

Grzyby

W nocy, bardzo
Biało, dyskretnie,
Bardzo cicho

Nasze palce, nasze nosy
Chwytają glinę,
Zdobywają powietrze.

Nikt nie widzi nas,
Nie Zatrzymuje nas, nie zdradza nas;
Małe ziarenka tworzą mieszkanie.

Miękkie łapki uparły się
Podnieść igły,
Liściastą pościel,

Nawet chodnik.
Nasze młotki, nasze młoty,
Bezuche i bezokie,

Zupełnie nieme,
Poszerzają szczeliny,
krawędzi dziury. My

Odżywione na wodzie,
Na okruszynach cienia,
Dobrze wychowane, prosząc

O niewiele lub nic .
Tak wiele nas!
Tak wiele nas!

Jesteśmy półkami, jesteśmy
Stołami, jesteśmy łagodne,
Jesteśmy jadalne,

Szturchańce i popychania
Nie zważając na nas.
Nasz rodzaj mnoży się:

Będziemy przez rano
Posiadać ziemię.
To nasz pierwszy krok do celu.

Tłum. Gower

Guliwer

Przez twoje ciało pędzą chmury
Wysoko, wysoko i zimno
I mała płaszczyzna, jak gdyby one

W przeciwieństwie do łabędzi,
Nie miały żadnego odbicia;

W przeciwieństwie do ciebie,
Nieskrępowanego .
Całkiem chłodnego, całkiem błękitnego. W przeciwieństwie do ciebie ---

Ciebie, leżącego tam na plecach,
Z oczami zwróconymi do nieba.
Schwytali cię ludzie-pająki ,

Wijąc i splatając swoje małe okowy,
Ich łapówki ---
Tak wiele jedwabiu.

Jak one ciebie nienawidzą .
Konwersują w zagłębieniach twoich palców, są miernikowcami.*
One chciałyby abyś spał w ich gablotkach,

Ten sznur i tamten palec, relikwia.
Wysiadać!**
Siedmiomilowy spadek, niczym te odległości

Obracają się w niedotykalnym Crivellim.
Pozwól temu oku być orłem,
Cieniem jego wargi, otchłanią.

Tłum. Gower


-------------
* motyle z rodziny Geometridae
** gra słów: "step off" -znaczy "wysiadać" i "spadek"

Historia naturalna

Ten wzniosły monarcha, Monarcha Mind,
Błękitnej krwi rządzący w prostackim państwie;
Chociaż leży na gronostajach, obeżra się pieczenią,
Pochłonięty czystą filozofią:
Wtedy poddani głodowali, z pustym portfelem,
On rozmawiał z gwiazdami i aniołami

Gdy był znudzony atmosferą boskiej władzy,
W jednej grupie nisko urodzeni obywatele
Zbuntowali się i poddali królewskie nerwy torturom:
Jajogłowy król widział, jak jego majątek popada w ruinę,
Jego korona wkroczyła na niskie czoło
Podstawy, barbarzyńskiego księcia Ow.

Tum. Gower

Inny

Przychodzisz późno, wycierając swoje wargi.
Co zostawiłam nietknięte na progu ---

Biała Nike,
Unosząca się między moimi ścianami?

Uśmiechając się, błękikna błyskawica
Bierze na siebie, jak rzeźniczy hak, ciężar obowiązków.

Policja cię kocha, wyznajesz wszystko.
Jasne włosy, róża chińska, stary plastik,

Czy moje życie jest tak intrygujące?
Czy dlatego poszerzasz oczka pierścionków?

Czy dlatego powietrzne pyłki odlatują?
Nie są powietrznymi pyłkami, są cząsteczkami.

Otwórz twoją torebkę . Co to za odór?
To twoja robótka na drutach, pracowicie

Zaczepiająca się o siebie,
To twoje lepiące się cukierki.

Mam twoją głowę na mojej ścianie.
Niebiesko - czerwone i błyszczące pępowiny,

Wrzask w moim brzuchu jak strzały i te, które przejeżdżam.
O poświato księżyca, o chory ,

Ukradzione konie, cudzołóstwa
Krąg macicy z marmuru.

Gdzie idziesz
Że wciągasz oddech jak odległość?

Siarkowe zdrady martwią we śnie.
Zimne szkło, jak wstawiasz się

Między siebie a siebie.
Drapię jak kot.

Krew, która płynie jest ponurym płodem --
Efekt, kosmetyk.

Uśmiechasz się.
Nie, to nie jest fatalne.

Tum. Gower

Jestem pionowa

Lecz wolałabym być pozioma.
Nie jestem drzewem zakorzenionym w ziemi,
Ssącym minerały i macierzyńską milość,
Żeby każdego marca rozbłysnąć liściem,
Nie jestem też tak piękna jak kląb ogrodowy,
By wzbudzać okrzyk zachwytu wspaniałą barwą,
Nieświadoma, że wkrótce utracę swe płatki.
W porównaniu ze mną drzewo jest nieśmiertelne
A główka kwiatu bardziej godna podziwu.
Ja zaś pożądam długowieczności drzewa i śmiałości kwiatu.

Dzisiejszej nocy, w bladym świetle gwiazd,
Drzewa i kwiaty rozsiewają świeże zapachy.
Przechadzam się pośród nich, lecz mnie nie widzą.
Wyobrażam sobie, że kiedy śpię,
Jestem do nich bardzo podobna-
Myśli mi się mącą-
To położenie jest dla mnie naturalne,
Gdyż wtedy rozmawiam swobodnie z niebem,
A stanę się użyteczna, gdy położę się już na zawsze:
Wówczas drzewa choć raz mnie dotkną, a kwiaty znajdą dla mnie czas.

‹‹ 1 2 3 4 5 6 7 10 11 ››