Wiersze - Sylvia Plath strona 11

Yaddo: Wielka Rezydencja

Dym z drewna, niewyraźny megafon
Filtrują to czyste
Powietrze i plamią je .

W środku czerwony pomidor, fasolka szparagowa;
Kucharz szarpie dynię
Od pnączy

Na placki. Jodła jest gruba z gwarkami.
Majaczenie złotego karpia w bajorze.
Osa skrada się

Po opadniętych owocach , by łyknąć winnego soku.
Goście w pracowniach
rozmyślają, komponują.

Wewnątrz, feniks Tiffany'ego powstaje
Znad paleniska;
Dwoje wyrzeźbionych sanek

Leży na pomarańczowym pluszu nieopodal poręczy.
Kominki płoną gorące jak tost.
Spóźniony gość

Budzi się, rano, za kobaltowym niebem,
Oszklonym diamentami oknem,
Cynkowo białym śniegiem.

Tłum. Gower

You're

 
Clownlike, happiest on your hands,
Feet to the stars, and moon-skulled,
Gilled like a fish. A common-sense
Thumbs-down on the dodo's mode.
Wrapped up in yourself like a spool,
Trawling your dark as owls do.
Mute as a turnip from the Fourth
Of July to All Fool's Day,
O high-riser, my little loaf.
Vague as fog and looked for like mail.
Farther off than Australia.
Bent-backed Atlas, our travelled prawn.
Snug as a bud and at home
Like a sprat in a pickle jug.
A creel of eels, all ripples.
Jumpy as a Mexican bean.
Right, like a well-done sum.
A clean slate, with your own face on.
 

Zimowe drzewa

Atrament wilogotnych świtów roztapia błękit.
Na bibularzu mgły drzewa
Wyglądają jak botaniczny rysunek -
Wspomnienia narastają, słój po słoju,
Serią wesel.

Nie znając poronień ani płodności,
Uczciwsze od kobiet,
Rozsiewają się bez trudu!
Obcując z lotnymi wiatrami
Tkwią po pas w historii -

Uskrzydlone, oderwane od świata,
Są w tym podobne do Ledy.
O, matko liści i słodyczy,
Kim są te piety?
Cienie gołębic śpiwających, lecz nie dających ulgi.

Zniszczona twarz

Dziwaczna jak cyrk, zniszczona twarz
Paraduje na rynku, ponura i dotknięta
Jakiem niewypowiedzianym zmartwieniem,
Płaczliwa od przeciekającego oka do obrzmiałego nosa.
Dwaj szpilkonodzy zataczają się pod ciężarem.
Boleśnie zsiniałe, usta nadziewane jękiem,
Po trzymaniu się domu, po całej dyskrecji ---
Siebie, siebie! --- nieprzyzwoite, ponure.
Lepsze apatyczne spojrzenie z ukosa idioty,
Kamienna twarz człowieka, który nie czuje,
Ciche uniki hipokryty :
Lepsze, lepsze i bardziej zadowalające
Dla bojaźliwych dzieci, dla damy na ulicy.
O Edypie. O Chrystusie. Źle mnie wykorzystujecie.

Tłum. Gower

‹‹ 1 2 8 9 10 11