Wiersze strona 10

Dzień widzenia

"Tak, tak" mówi tramwaj, albo się wydaje,
że mówi. Odkąd przyszedł budzik z melodyjką, słychać
coraz gorzej. Niesłusznie: drgnienia należy ująć, spisać, rozlokować.
Dalekośmy zaszli, droga statystyko: cukier waniliowy,
 

trzy wody i budyń jest odzewem na utajnione potrzeby
czytającego, jest zaproszeniem, jest inkarnacją
filozofii dialogu. Czy istnieje zatem poezja
"niezrozumiała"? Ależ oczywiście! Poezja niezrozumiała
 

to poezja egocentryczna, nastawiona na wielbienie samej
siebie, to poezja ekscytująca się sama sobą - czyli poezja
narcystyczna. To poezja, która nie chce dzielić czegokolwiek
ze swym czytelnikiem, tylko chce
 

go oszołomić, zadziwić i zniewolić - rzucić na kolana
kaskadami metafor i innych wymyślnych chwytów.
Jest to w istocie poezja laboratoryjna, tworzona dla
podziwu innych fachowców z branży, innych laborantów
 

trudzących się nad swoimi, nikogo nie obchodzącymi,
retortami pełnymi słów na cukier i wodę - zniżka, na
budynie - nie. Onegdaj w kieszenii dresu znalazłem ulotkę:
"Do czego to podobne? Żeby napić się piwa musiałeś wziąć ser?"

Aż nadto

Aż nadto
 
prawd z odciętymi nogami
i nowości z kneblem w ustach.
Aż nadto
cudzysłowów oplatających rzeczywistość,
księży zabijających drzwi deskami na krzyż,
młodzieńców kładących się z rowerami do łóżka,
nie zamieszkanych ptaszarni miłości,
oparzelin szukjacych ostrza noża,
marynowanego śledzia rodzinnego życia
i teratrów otwierających się na królewskie stajnie.
 
Aż nadto
łabędzi,które przeżyły swoje pałace,
igieł,które nagle wystają z ud,
panien młodych oślepionych blaskiem skrzyzowanych korkociągów,koni rozbijających kopytami drzwi,
żeby pozostawić bezużyteczną banderolę,
o tak,aż nadto,aż nadto
niemowląt w stukilogramowych cielskach
i samochodów-cystern przyozdobionych białymi astrami,
gwiazd,które nigdy ni spadają,
i gwiazd spadających nieprzerwanie,
psów w domach i kominków bez ognia,
przedziałków na głowie i wijów w uchu,
zimowych much i czkawki,i w ykrzywionych obcasów,
i końskiego włosai wyłażącego z klap marynarki.
Aż nadto,
            aż nadto
wszystkiego,co fałszywe,bezużyteczne,przestarzałe,
a nigdy nie dość tego,co niezbędne,istotne,
tego co żyje pełnym życiem.

Apokalipsa

Poeci
to gatunek niepraktyczny
noszą głowę w chmurach
w kieszeniach pomięte wiersze
biegają za wiatrem i motylem
zamiast za karierą
- niepraktyczni
skazani na wymarcie.
 
Niedługo dzieci
będą czytać o nich w podręcznikach
do (pre)historii.
W jednym rozdziale
o mamucie i prekambryjskim ptaku
pisać będą o śmiesznym poecie
co swym czarodziejskim ołówkiem
kwiaty zamieniał w wiersze.
Niestety przyszła epoka lodowcowa
(zamarzły wrażliwość i wyobraźnia)
i wyginęli śmieszni poeci razem z papierowymi książkami
drewnianym fortepianem, fugą Bacha.
 
 Ale żywi niech nie tracą nadziei
część poetów zostanie odkopanych
przez dociekliwych profesorów archeologii
co pędzelkiem w skupieniu
zdejmą z nich kurz
minionej epoki.
Pochyleni nad przeszłością
z okruchów metafor
sklejać będą wiersz o dzbanie z gliny.
Ktoś inny odkopie kości Pegaza
lub odkryje zatopione
razem z ważką
okruchy poezji
w bursztynie światła.
 
 
 

Spacer nocą

Tyle gwiazd
rzadko widzi noc
i dziwnie słodki wiatr
pieści oczy

Oddalasz się o krok
i już mi Ciebie brak
i tęsknię do Twych rąk
ciemnozłotych

Nigdy już nie będę kochać, wiem
tak jak teraz kocham Cię
Nigdy już nie będzie nikt mnie miał
takiej jaką Ty mnie masz...

Piękniejszej z dnia na dzień
w królestwie pieszczot mych
karmiony moją krwią
i moim słowem

I chociaż coraz mniej
dla mnie siebie mam
To więcej pragnę wciąż
dawać Tobie


Nigdy już nie będę kochać, wiem
tak jak teraz kocham Cię
Nigdy już nie będzie nikt mnie miał
takiej jaką Ty mnie masz...

ulepieni z gliny
na podobieństwo
pozostawieni sami sobie
z dekalogiem
ważymy dobro i zło
pieczęcią nad ustami
wciąż zazdrościmy innym
większego podobieństwa
do ideału

‹‹ 1 2 7 8 9 10 11 12 13 43 44 ››