Wiersze - Lesław Nowara strona 3

Iskra

Lesław Nowara
Iskra
Czy dlatego tak mnie traktujesz
- jak przedmiot,
że wtedy dopiero zaczynam być
zupełnie do rzeczy?
Jak z kopanego twardym butem krzemienia
wykrzesują się ze mnie iskry.
Czy to ważne, że obolały jestem
jak ząb? Że we mnie żywa jest tylko miazga?
Że każdego dnia przybywają mi tylko
nowe ubytki?

JFK

Lesław Nowara
JFK
Moje myślenie ma wymiar prostacki
samodzielnie szyty na miarę
tak niewprawnie
że gołym okiem widać grube szwy
szczególnie na wybranych postaciach
historycznych
Na wzór stawiam postać
JFK
co oznacza rzecz jasna Marylin Monroe
i moje z nią codzienne obcowanie
po uprzednim wcieleniu się
w prezydenta
A tu nagle dowiaduję się
po cichu
że podobno wolał on małe dziewczynki
których białe duszyczki
do dziś jeszcze kładą się po nocach cieniem
na białych murach Białego Domu
Jeśli to prawda to wszystko staje
nagle w innym świetle
nawet Fidel Castro
z nieodłącznym cygarem w zębach
niespodzianie uzyskuje wymiar
falliczny
Alkoholizm Marylin Monroe
w tym wymiarze
nabiera wartości
jak starzejące się wino
Zaczynam rozumieć
że Oswald z całą pewnością
w Dallas rzuciłby kamieniem
gdyby nie potrafił
celnie miotać kulą
Na mój rozum
grubymi nićmi musiało to być szyte
Widzę teraz wyraźnie
że trzeba spojrzeć inaczej
Nie patrzeć na ręce tylko szukać ściegu
przyglądać się uważnie
przymykając oba
a najlepiej tylko mrużąc
jedno oko
 
 
 

Kalendarzyk

Lesław Nowara
Kalendarzyk
O blisko dwóch lat
utrzymujemy bliskie stosunki
z głębokiej konieczności
utrzymywane
w głębokiej tajemnicy
Chociaż to tylko jeden
przerywany stosunek
z przerwami
utrzymywanymi po kilka miesięcy
Obnoszony po hotelach
Po rozkładanych siedzeniach w samochodzie
nawet po ławkach w parku
Obnoszony podobnie
jak obtarte pośladki, kolana i łokcie
i inne części ciała
w porę odniesione             
na właściwe miejsca
Od pierwszego razu
te właściwe miejsca
pojawiać się zaczęły
w niewłaściwym czasie
Grożąc obnażeniem
błędu w obliczeniach
za każdym razem
grożąc nam obojgu
niechcianym zupełnie
roztrojeniem jaźni

Kokon

Lesław Nowara
Kokon

W kobietach szukam śladów
Jakie mogli pozostawić mężczyźni
W tym celu
Nawet w pociągu
Zajmuję się rozbieraniem
siedzącej naprzeciwko dziewczyny
Która wstydzi się by po prostu uciec
Więc tylko odwraca  się w sobie
Aby wyjść przez okno
Prosto w czekającą na peronie matkę
I zamknąć się w niej jak w mumii
Tam ukrywa się przed odkryciem
Kiedy zdejmuję z niej części garderoby
Oddzielam części ciała
Przymrożone do kości
W podobnym do chłodni podmiejskim pociągu
Odwracam ją na lewą stronę
Wykrawając po kawałku
Skulonego mężczyznę
Którego odczuwała
Jedynie jako
Ciężar w żołądku
Narzekając na bóle brzucha
Mężczyzna owinięty
Wokół własnego żebra
Otoczony  teraz
Przez sześćdziesięciu pasażerów
W cieple ich oddechów
Posykuje cicho
Jeszcze zaczerwieniony
Jak owoc
Zupełnie niedojrzały
Wydobyty przedwcześnie
Z kokonu
Dopiero zaczyna się rozwijać
Rozplątywać
Z trudem
Rozprostowując skrzydła
 
 

Kropka

Lesław Nowara
Kropka
1.
Przechylając tę butelkę
do końca
coraz wyraźniej
widzę na dnie
czarną kropkę
więc w tej sukience
do kostek
taka wąska w biodrach
bez trudu
przeciśniesz się
nawet przez szkło?

2.
Przez twoją skórę wyraźnie
prześwitują twarze mężczyzn
gdy nachylam się
jak nad filiżanką
i napełniam
gorącym
odwzajemniasz się
opuszkami palców
wnętrzem dłoni
Czy to ciepło
pochodzi
z twoich rąk?
 
 
 

‹‹ 1 2 3 4 5 6 7 8 ››