Kwiaty śląskie
Lesław Nowara
Kwiaty śląskie
Kwiat literatury śląskiej
w Gęsi więdnie przy piwie
obsiada się stolik który już po chwili
zamieni się we wspólne hotelowe łóżko
niespiesznie się rozwija zaplatanie rąk
pocieranie kolanami w dżinsach o rajstopy
Dowiaduję się wreszcie kto wyruchał tę czarną
na którą ochotę miałem w Mikołowie
ze szczegółami Wrocław i Legnica
trochę o Krakowie
I pomyśleć, że ja w tym czasie sprzedaję
artykuły fryzjerskie
i wycieram stoiska na targach w Berlinie
Po knajpianym blacie rękaw mojej kurtki
dopiero teraz wsuwa się pod pościel
Czuję ciepło
Kończę drugie piwo
Mam po brzegi wypełniony pęcherz
Na dobrą sprawę nie mam
O czym pisać
Gdyby chociaż wojna
Albo koniec świata
Madame Gilette
Lesław Nowara
Madame Gillette
Po zdjęciu okularów
Posadzono mnie
Przed lustrem
Teraz mogę się domyślać
Że to jeszcze ja
Skrępowany w fotelu
Przykryty prześcieradłem
Do połowy
Z odsłoniętym karkiem
Oczekuję ścięcia
Teraz trwa ostrzenie
Moczenie narzędzi
Podłączanie prądu
Zgodnie z obyczajem
Pytają mnie nawet
Czy nie mam jeszcze
ochoty na kawę
Oboje mglą się lekko w lustrze
Równocześnie
Zachodząc mnie od tyłu
Pochylają mi głowę
Napinając ścięgna
To chyba kobieta
Zanurza we mnie palce
Nabiera pełną garść włosów
W tej chwili
Moja głowa zostaje
Obcięta
Zdjęty zostaje
Skalp
Odsłonięta czaszka
Wyszczerzone zęby
I to wszystko
Jest wliczone w cenę
Mała gastronomia
Lesław Nowara
Mała gastronomia
1.
O drugiej w nocy na poznańskim dworcu
W garniturze i krawacie
W wypastowanych butach
Pachnący Yardley'em
Wyglądam dość egzotycznie
Mała obdartuska, której kupiłem w barze
Zupę grzybową za trzy złote
Usiadła o trzy stoliki dalej
Odwracając się do mnie bokiem
Miarowo i niespiesznie
Nabiera zupy na za dużą dla niej
O dwa numery łyżkę
I unosząc głowę
Przygląda mi się
Jak zawartości talerza
2.
Na posiedzeniu komisji kultury
Siedzę obok pięćdziesięcioletniego tenora
Którego widywałem na scenie
Ubrany w kostium i peruczkę
Z różem na policzkach
Śpiewający arie postawionym głosem
Nie wyglądał śmiesznie
Na posiedzeniu
Kładzie na kolanach teczkę
I wyjmuje papiery -
Projekty uchwał
Terminarz, zeszyt do notatek
Dostrzegam jeszcze foliowy worek
Z kanapką i dwa jajka
Których jednak nie wyjmuje
Czuję
Że mogę mieć problem
Z przełykaniem
Martwa natura z kobietą
Lesław Nowara
Martwa natura z kobietą
W dni niepłodne
Wystawiam się na widok publiczny
Jak starzejąca się kobieta
Godzinami przesiadując na ławce w parku
Zupełnie bez ruchu
Czuję jak w ramiona
Wżyna mi się chitynowy pancerz
Moja natura wygląda na martwą
Któregoś dnia pewnie
Postawi ktoś na mnie torbę
Albo wrzuci papier gdy otworzę usta
Z miesiąca na miesiąc
Ubieram się coraz bardziej jaskrawo
Odcinając się wyraźnie od tła
Mam do wyboru:
Odciąć się albo wtopić
Na lewej stronie
Lesław Nowara
Na lewej stronie
Jak na koniec marca dzień był bardzo ciepły.
Przyniosłem ojcu trochę wczesnych kwiatów, zapaliłem
znicze, wsłuchując się w głosy dochodzące
zza grobu. To dwie kobiety,
do połowy przykryte wysokim nagrobkiem,
głośno rozmawiały. Słowa niewyraźne,
z takiej odległości, należały do całkiem obcego
języka. Dzieliło nas trzydzieści metrów
i trzydzieści lat. Oddzielała nas
żwirowa aleja, po której z głośnym chrzęstem
nagle przebiegła granica.
Przestałem być pewien,
czy strona, po której teraz się znalazłem,
jest tą samą stroną, po której się znajduję.
Zacząłem iść, napierając na siebie,
jakbym szedł równocześnie w dwie
przeciwne strony. Pogubiony,
obudziłem się w nocy, po omacku
próbując się odnaleźć i odnajdując swoje ciało
niedbale rzucone na łóżko, jak sweter
przewrócony na lewą stronę.