Wiersze - Jerzy Harasymowicz strona 8

Niebo sierpniowe

Na trawy rzucona cisza
jak biała płachta księżyca

Z jamy nieba wyszły młode gwiazdy
uczą się chodzić po zwalonym pniu

Naszczekiwanie gwiazd nad górami

Wszędzie szepcze światło

Ławka przed domem

Nie ciepło

nie zimno

pomiędzy

Że się nie czuje

koszuli powietrza

na sobie

na krajobrazie

Że się nie czuje nic

bo nic to Coś Ktoś

lecz się nie czuje

Czyli jak nic to nic

beznic

bezsłów

bezludź

Duch!

I na to nam

wychodzi na komin

Duch!!

Pełnia

Pełnia rośnie jak w dzieży

Dom rośnie w pełni

Rosnę na krześle przed domem

Dom rzuca dom na kilometr

Krzesło ze mną na krześle na kilometr

Komin jak drzewo wędruje daleko

Bo coraz bardziej

rzucało i wydłużało do rana

Dopiero

uszło

oklapło

dom się pozbierał

i my

zeszliśmy z księżyca

jak ze strychu

Reflektory w nocy

Las leci sufitem

w powietrzu jak sarna

choć nie drgnie liść

Doniczki krzesła lecą sufitem

choć wszystko śpi

ustawione na wieki

jeszcze przez babcię

Ślubne sukienki lecą sufitem

choć firanki stoją bez ruchu

jak suknie matron

Wszystko jest inne

niż jest

Wrak

Moje serce to wrak
dają mu siedemdziesiąt lat i laskę
lecz serce porusza dziką krew
włóczęgów kobiet i zwierząt
I krew wielkiego ptaka na niebie
i krew zachodu szeroko rozlana
nad bukową puszczą Karpat
I głos drapieżnego ptaka
niesiony wiatrem
I serce poluje

‹‹ 1 2 5 6 7 8 9 10 11 16 17 ››