Wiersze - Jerzy Harasymowicz strona 2

Dwie chorągwie

Przez ten rodowód
Przez ten sejmik słów
Pełen zgiełku Harasymowiczów
Idąc jak przez
Wojsk ulicę
Czy mam przerąbać szablą
Na pół ten stół
Czy mam go spalić
Jak Gonta - dwór
Razem z pradziadów portretami
Którym podkręca wąsa
Moja świadomość

Czy mam zakopać w ziemi
Krzywą szablę fantazji

Chyba że
Jak pradziadowie
Dwie chorągwie
Jak przy namiocie
Zatknę przy stole

Jedną
Z lackim Karolem
Krasną drugą
Z Archaniołem

Dziewczyna

Niosę tę dziewczynę niosę
I ją złożę
Na starej słomie
Gdzie komarów chóry

Dziewczyna bowiem jest
Na podpałkę natury...

Dzwoniec przedwiośnia

Cisza
krew nabiegła
do twarzy wiklinom
cisza

Nagle
z całych sił
dzwoni burza
w szklance liter

Gdy serce pęknie na mróz
Jak w zimie buki pękają
Połóżcie mnie na wóz
Niech jedzie furka pejzażu

Niech wywiezie mnie z miasta
Gotycki kurnik toczy trąd
Tam nie ma komu podać
Żadnej z dwóch czystych rąk

Połóżcie mnie na wóz
Z widokiem na Bieszczady
Na wielki pożar gór
Na Rawkę i Stuposiany

Za wozem nikt nie pójdzie
Deszczyk wszystko pokropi
I konie same ruszą
Bo znają moje drogi

Głogi

Głogi głogi głogi
ni wiersza
ni człeka
ni ptak nie narzeka

Spokój
nie trzeba pisać
nie trzeba świata
sobą zachwycać

Głogostan

‹‹ 1 2 3 4 5 16 17 ››