Wiersze - Jerzy Harasymowicz strona 4

Madonna Prowincji

Spod słomkowego pogody ronda
Madonna prowincji spogląda
Cała w chmurek papilotach
Cała w słojach kompotach

Sypią się pod Jej nogi płatki zdarzeń
Proboszcz po rosole zajmuje pół rynku
Stanik żonie burmistrza zdejmuje kochanek
Jak wielką wystawę warzywną

Burmistrzowa ma jeszcze z kankana uda
I łóżko się jak szarża huzarów załamie
Kiedy mąż rogami w werandę tłucze
Madonna zasłania kochanków swym ciałem

Piętrzy się prowincja czereśniowych dachówek
U głowy Madonny cherub śpiewa jak Caruso
Madonna się ubiera w chmurki z koronek
I wielkie stroszy rajery złudzeń

Spod słomkowego pogody ronda
Madonna konfitur na drogę spogląda
Bóg ma jeszcze Valentina profile
Zauważy Madonnę w tym przydrożnym pyle

Poda Jej wytwornie ramię zejdzie z Forda
I roztoczy pawi ogon Madonna
I powie księżyc starszy w tużurku pan
Dziś nie jesteś Madonną pastewną Madame

Madonna Szczyrzyc

Urodzinowa Madonna się pochyla
i z Jej głową pochyla się cherub
Jeździec Madonnę porywa
uwozi w daleki poemat

Jest płaszczy Madonny kwitnienie
i kwitnie Jej włosów lenek
Jeździec nie śmie Madonny dotykać
rozmawia z Nią przez słowika

Cheruby pilnie śpiewają
palcami tekst wytykają
Do ramion cherubów do świtu
stoją litery gotyku

Sławna Maryja Dziewica
na ręku trzyma Dziedzica
Jeździec głowę Jej mai
zielonymi pieśniami

Ramiona Madonny skrzydlate
i wątły jaskółki tułów
I stale goni za światem
wokół gołębnik cherubów

Cheruby pilnie czytają
palcami tekst wytykają
Na wstęg latającym dywanie
grzegorzowe słowa pisane

Madonna z wakacji

Madonny nikt nie strzyże
Madonna dzikim zarasta zielskiem
Wita nas korona dawno nie strzyżona
I płaszcz nas wita nie strzyżonym deszczem

Do Madonny się idzie przez dziki łubin
Jakby przez ten niebieski cherubin
Madonna jest deszczem umyta i ładna
I świerszcz zapina jej dzwoniący sandał

Wieczorem Madonny nóżka
Indyczy zezwłok smoka muska
Madonna na huśtawce nad dom wylatuje
Z rabarbaru ciągnie sukni włókna długie

W złotych papilotach kwitnienia
Madonnie słoi ubywa Madonna się zmienia
Weseli się Madonny polichromowany drzewostan
Kłania się jej dalipan i inny kwiatostan

Deszcz jak koza skubie lekko jej wstęgi
Madonna wytrzepuje z buta resztki świerszczy
Nawijają się wilgi złote gwizdy
Na berełka Madonny na prowincji tyczki

I tak suknia do Madonny przylgnęła
Że w swych piersiach w dziewczynie stanęła
Ja u Madonny średniowiecznych dachów
Jaskółcze lepię gniazdo poematu

Narowistość pióra

Siedzi się przy stole
pióro stoi jak szkapa
żaden jej rozkaz nie niesie

Nagle
ni stąd ni zowąd
uczucie pędzi jak płomień
poematu zboczem
jak górskim zboczem
pędzi jesień

Pióro rzuca się w cwał!
przelatują światy
turkoczą
strona za stroną

Ja przytrzymuję tylko
czapkę
żeby nie spaść
ze stołu

Nic nie mam

Nic nie mam
zdmuchnęła mnie ta jesień
całkiem

Nic nie mam
tylko z daszkiem nieba
zamyślony kaszkiet

‹‹ 1 2 3 4 5 6 7 16 17 ››