Wiersze - Czesław Miłosz strona 20

Młodość

Twoja nieszczęśliwa i głupia młodość.
Twoje przybycie z prowincji do miasta.
Zapotniałe szyby tramwajów, ruchliwa nędza w tłumie.
Przerażenie kiedy wszedłeś do lokalu, który dla ciebie za drogi.
Ale wszystko za drogie. Za wysokie.
Ci tutaj muszą spostrzec twoje nieobycie
I niemodne ubranie i niezgrabność.
Nie było nikogo, kto by przy tobie stanął i powiedział:

- Jesteś ładnym chłopcem,
Jesteś silny i zdrów,
Twoje nieszczęścia są urojone.

Nie zazdrościłbyś tenorowi w palcie z wielbłądziej wełny,
Gdybyś znał jego strach i wiedział, jak zginie.

Ruda, z powodu której przeżywasz męki,
Tak wydaje ci się piękna, jest lalką w ogniu,
Nie rozumiesz, co krzyczy ustami pajaca.

Kształt kapeluszy, krój Bukiem, twarze w lustrach
Będziesz pamiętać niejasno, jak coś co było dawno
Albo zostaje ze snu.

Dom, do którego zbliżasz się z drżeniem,
Apartament, który ciebie olśniewa,
Patrz, na tym miejscu dźwigi uprzątają gruz.

Ty z kolei będziesz mieć, posiadać, zabezpieczać,
Mogąc wreszcie być dumny, kiedy nie ma z czego.

Spełnią się twoje życzenia, obrócisz się wtedy
Ku czasowi utkanemu z dymu i mgły.

Ku mieniącej się tkaninie jednodniowych żywotów,
Która faluje, wznosi się i opada jak niezmienne morze.

Książki, które czytałeś, nie będą więcej potrzebne,
Szukałeś odpowiedzi, żyłeś bez odpowiedzi.

Będziesz iść ulicami jarzących się stolic południa
Przywrócony twoim początkom, widząc w zachwyceniu
Biel ogrodu, kiedy w nocy spadł pierwszy śnieg.

Modlitwa wigilijna

 
 
Maryjo czysta, błogosław tej,
Co w miłosierdzie nie wierzy.
Niech jasna twoja strudzona dłoń
Smutki jej wszystkie uśmierzy.
Pod twoją ręką niechaj płacze lżej.
 
Na wigilijny ześlij jej stół
Zielone drzewko magiczne,
Niech, gdy go dotknie, słyszy gwar pszczół,
Niech jabłka sypią się śliczne.
A zamiast świec daj gwiazdę mroźnych pól.
 
Przyprowadź blisko pochód białych gór,
Niechaj w jej okno świecą.
Astrologowie z Chaldei, z Ur,
Pamięć złych lat niech uleczą.
Zmarli poeci niechaj dotkną strun
Samotnej zanucą kolędę.

Mojość

 
 
"Moi rodzice, mój mąż, moja siostra".
Jem śniadanie w kafeterii, zasłuchany.
Głosy kobiet szeleszczą i spełniają się
W rytuale, który jest nam potrzebny.
Kątem oka przyglądam się ruchliwym ustom
I słodko mi,że jestem tu na ziemi,
Jeszcze chwilę, razem, tu na ziemi,
Żeby celebrować naszą małą mojość.

Mój Dziadek Zygmunt Kunat

 
W fotografii mego dziadka, kiedy miał sześć lat, zawiera się, moim zdaniem, sekret jego osoby.
Szczęśliwy chłopczyk, radośnie filuterny, przez jego skórę prześwieca dusza bystra i pogodna.
Fotografia pochodzi z lat sześćdziesiątych dziewiętnastego wieku,                                                                             i oto ja, w późnej starości, wybieram się tam, żeby towarzyszyć zabawom dziecka.
Nad znajomym jeziorem, do którego właśnie rzuca kamyki, pod                                                                   jesionami, które miały znaleźć się w moich wierszach.
Kunatów liczono do szlachty kalwińskiej, co snobistycznie odnotowuję, bo u nas na Litwie najbardziej oświeceni byli kalwini.
Rodzina zmieniła wyznanie późno, około 1800 roku, ale nie zachowałem żadnego obrazu dziadka w kościelnej ławce Świętobrości.
Nigdy jednak nie mówił źle o księżach, ani w czymkolwiek uchybiał przyjętym obuczajom.
Student Szkoły Głównej w Warszawie, tańczył na balach i czytał dzieła epoki pozytywizmu.
Wziął poważnie zasady pracy organicznej i dlatego w Szetejniach zaczął wyrabiać sukno, toteż bawiłem się w pokojach, w któych stały warsztaty do folowania.
Był uprzedzająco grzeczny dla wszystkich, wielkich i małych, bogatych i biedaków, miał dar uwagi w wysłuchiwaniu każdego.
Oskar Miłosz, który poznałgo w Kownie w roku 1922, nazwał go un gentil homme francais du dix-huitieme siecle, frańcuskim szlachcicem osiemnastego wieku.
Zewnętrzny polor nie wyczerpywał jednak jego istoty, ukrywała się tam mądrość i prawdziwa dobroć.
Rozmyslając o moim dziedzicznym obciążeniu mam chwile ulgi, kiedy przypomnę sobie mego dziadka, bo musiałem coś wziąć po nim, czyli nie jestem całkiem bez wartości.
Nazywano go ,,litwomanem" i czyż nie zbudował domu w Legmadzi, który służył za szkołę i czyż nie opłacał litewskiego nauczyciela?
Lubili go wszyscy, Litwini, Polacy i Żydzi, miał mir u okolicznych wosek.
(Tych wiosek, które w kilka lat po jego śmierci zostały wywiezionea na Sybir i dlatego jest tam teraz tylko pusta równina.)
Ze wszystkich książek najbardziej lubił czytać pamiętniki Jakuba Gieysztora, bo szczegółowo opisał naszą dolinę Nieważy między Kiejdanami i Krakinowem.
W młodości mnie one interesowały, bo co mi po tym, co było dawno, jeżeli obchodziła mnie tylko przyszłość.
Dzisiaj czytam te pamiętniki chciwie, nauczony, jaką wartość mają nazwy miejscowości, zakręty drogi, pagórki i promy na rzece.
Jak bardzo trzeba cenić prowincję i dom, i daty, i ślad minonych ludzi.
Kalifornijski wędrowiec, przechowuję talizman, zdjęcia pagórka w Świętobrości, gdzie pod dębami leżą dziadek Zygmunt Kunat, pradziadek Szymon Syruć i jego żona, Eufrozyna.
 
 

Muzyka

 
 
Warto byłoby, pisząc o muzyce, mówić nie tylko o dźwięku, także o samej czynności.
Widzieć orkiestrę symfoniczną albo kwartet w działaniu, to przecież cudowne.
Już to, że zebrali się z różnych dzielnic miasta, z różnych układów rodzinnych,
z różnych mieszkań, domów, widoków ze swego okna, i razem wykonują,
czyli razem poddają się rozkazowi zapisanych na papierze dźwięków,
jest godne podziwu.
A tu jeszcze ich, inne u każdego, właściwości - ten łysy, tamten znów brodaty, ten chudzielec,
tamta w zielonej sukni wyróżniającej się wśród fraków.
Wykonują , to znaczy służą czemuś, co ma inne trwanie niż oni i inny rodzaj istnienia.
Było, zanim się urodzili, i będzie, mniejsza z tym jak długo, ale dłużej  niż oni.
My, słuchacze i widzowie, uczestniczymy w przybyciu jednodniowych istot ciepłokrwistych
do krainy matematycznych proporcji, kryształów niepodległej niczemu logiki,  czystych idei.
Na granicy tej krainy prowadzą po strunach swoje smyczki, przyciskają klawisze fortepianu,
dmą we flet i rożek mysliwski. A z tego dla nas ogromna radość, myśl o tym,
jak wspaniały, bogaty i różnorodny jest ludzki świat.
 

‹‹ 1 2 17 18 19 20 21 22 23 35 36 ››