Mur
Ręce kobiet
Które dotykały mnie
Nie ma ich
Pocałunki nie zostawiły śladów
Jak łapki ptaków na kamieniu
I nie wiem jak udało mi się
Zatrzymać ciepło tamtego popołudnia
Kiedy siedzieliśmy daleko od siebie
Chociaż na wyciągnięcie ręki
W milczeniu którego cegły liczyłem
Myląc się nieustannie
Nad brzegiem
Nad brzegiem
Szum fal nie zasłania morza
Lecz ruch moich myśli
Gdy stoję nad brzegiem
Nie pozwala ujrzeć słońca
Gasnącego w twoich brwiach
Które jak narysowane
Pędzelkiem chińskiego malarza
Uspokajają wzburzony krajobraz
Jestem zmęczony
Chciałbym zasnąć w tobie
Nie lubię długich wierszy
Nie lubię długich wierszy
Krótki wiersz jest jak kamień
Można nim cisnąć
Podrzucić jak piłkę
Lub połknąć przed zaśnięciem
Długie wiersze są jak ulice
Gdzie na poboczach stoją samochody
A leniwy tłum ogląda wystawy
Krótki wiersz zmieści się w jednym oddechu
W jednej otwartej lub zaciśniętej dłoni
W jednym westchnieniu i jęku
Długie wiersze są dzisiaj niepraktyczne
Trudno skupić się przy nich
W nieustającym bełkocie zdarzeń
Krótki wiersz jest znakiem naszych czasów
Ziarnem które czeka na swoją porę
Niekochana
Pamiętam miłość w jej twarzy
Promień który wpadł przez okno
Gdy odsunęła zasłonę
Zawirowały w jego blasku
Drobinki mojego kurzu
Pył z roztrzaskanej planety
Na której słychać było kiedyś
Szelest rosnącej trawy
Pamiętam miłość w jej twarzy
Wbitą głęboko po rękojeść
I moje przerażenie bez granic
W które szła jak niewidoma
Poprawiając ręką włosy
Ze skupionym wokół ostrza uśmiechem
Obraza
Obraza
Długo nie mogłaś zasnąć
Zasypiałaś budziłaś się
Dotykałaś mnie jeszcze nie we śnie
Już nie na jawie
Nie byłaś zdecydowana na nic
I nic nie było twoje
I rozczuliły mnie dłonie
Które leżały obok ciebie
Okryłem je pocałunkami
Troskliwie i ciepło
Wtedy zasnęłaś
I jak obraza zabolała mnie
Obojętność twojego snu