Oczy
Jest w jej twarzy coś
Jeszcze nie wiem co
Moje wargi schną
Już wiem - to oczy
Które nie mogą połączyć się
W morze
Odcisk
Pamiętajmy o sobie
Usilnie
Nawet kiedy rozsypią się
Numery naszych telefonów
Pamiętajmy dotyk dłoni
I smak ust
I jeszcze raz
Chwilę
Kiedy otworzył się widok
Na morze
Mewa zakołysała się
Jak siwa brew
Nad naszym okiem
Staliśmy przytuleni
Jakbyśmy brali z siebie odcisk
Dla potomnych
Odtrącona
Westchnęła
W tym westchnieniu
Była przepaść
Spojrzałem z lękiem
A ona chwyciła mnie za rękę
By pociągnąć ze sobą
Wyrwałem dłoń
Z białym odciskiem jej palców
I zamknąłem oczy
By nie widzieć jak
Spada
Na zawsze
Z gasnącą wstęgą włosów
Pępek
Nie wstydź się
Swojego pępka
Jest początkiem
Muszlą naszego morza
Kropla mojej śliny
Błyszczy w nim
Jak diament
Nie wstydź się
Swojego pępka
Jest początkiem
I końcem podróży
W nim grudka ziemi
Na pożegnanie
Pokolenia
Są różne tragedie
I pokolenia różnie tragiczne
Najbardziej wzruszają ci
Którzy padli w ogniu i dymie
Unosząc patetycznie dłoń
Wypełnionią dojrzałym granatem
Na ich wierszach zawsze wiele
Świeżych kwiatów i płonących świeczek
Płaczą nad nimi dziewczęta
A chłopcy uczą się zaciskać pięści
Lecz są pokolenia inaczej
A tak bardzo tragiczne
Że nawet nie słychać
Jak oddychają zatrutym powietrzem