Moment
W szarym oknie sklepiku stała srebrna trumienka,
A przed szybą - maleńka, biedna, chuda panienka.
Zapatrzyła się w okno, w swoje nikłe odbicie,
I w trumienkę śmiertelną, i w nieżywe swe życie.
I nie patrząc, patrzała; i nie wiedząc, wiedziała;
I na morzach płynęła, i pomocy wołała!
Myśl
Doprawdy, żyję bardzo. Ale ja właściwie
Mam w życiu migotliwym jedną myśl jedynie,
Napiętą, jak cieniutka strzała na cięciwie:
Zmienić się w linię.
Jak na wodzie na wznak się na żydu położę,
Bez myśli i bez woli promiennie popłynę,
Prosto - prosto - nijako - utonę w przestworze
I w oczach twoich zginę.
Niczyj
Niczyj ja jestem na świecie,
Niczyj, jak trawa lub zdrój,
Jam jeno Twój jest i Boży,
Jam Twój.
Jam jeno Twój jest i Boży,
Dzień za dniem podążam w dal,
Jasnemu Bogu spowiadam
Swój żal.
I cicha jest spowiedź moja,
I ciche są moje łzy,
I Bóg mój jest wielką ciszą,
I Ty...
Dzień za dniem na Przyjście czekam,
By mówić o żalu znów,
I płynie smutno rozmowa
Bez słów...
Dzień mój się kończy modlitwą,
Wspominam jasnymi sny...
Wspomnienie o moim Bogu –
- To Ty...
Noc
Przyjdziesz nocą. Zostaniesz do rana
I otulisz mnie lekko ramiony.
Ja ci powiem: o, moja nieznana.
Ty mi powiesz: o, mój wytęskniony.
Będziesz moja. Ustami się wpije
W wargi twoje, od nocnych róż krwawsze,
Obłąkany szał szczęścia przeżyję,
Ale umrze coś we mnie na zawsze.
Zacałuję się sobą! W pierścieni
Splot drgający zakłuje twe ciało,
I uśniemy rozkoszą zmęczeni
I niepomni, że wszystko się stało.
Obudzimy się. Ciężką nienawiść
W głuchych duszach bez słów poczujemy
Zło nam w oczach zaświeci, jak zawiść,
I jak głaz będzie smutek nasz niemy.
Ale nocą znów przyjdziesz. Do rana
Będziesz słodko mnie tulić ramiony.
Ja ci powiem: o, moja nieznana!
Ty mi powiesz: o, mój wytęskniony!
Nuda
Niedzielnych popołudni szare, miejskie smutki.
Sucha, nudna jałowość ulic i podwórek.
Przed domem - nie zasiane, żółknące ogródki.
W oknach - postacie brzydkich, bezposażnych córek.
O, nudo, nudo, nudo! O, natrętna damo
Kancelaryjnych stołów i stacji kolei!
O, bezczynie, znużony męczącym "to samo"!
O, nudo, nudo, nudo wyblakłych nadziei!
Ach, nie ma na co czekać! Czego się spodziewać!
Wlecz się mieszczańsko-schludna niedzielna godzino!
Będziemy sobie, nudo, starą piosnkę śpiewać:
"Ty pójdziesz górą, ty pójdziesz górą,
a ja doliną,
Ty zakwitniesz różą, ty zakwitniesz różą,
a ja kaliną..."