Wiersze - Cyprian Kamil Norwid strona 19

Psalm wigilijny

 
 
I
O, dzięki Tobie, Ojcze ludów — Boże,
Że ziemię wolną dałeś nam i nagą,
Ani oprawną w nieprzebyte morze,
Ni przeciążoną gór dzikich powagą,
Lecz jako piersi otworzoną Boże...
 
II
Więc na arenie tej się nie ostoi
Przeciwnik żaden, jeno mąż bezpieczny —
I ten, co za się nierad szuka zbroi,
Ale zupełny, wcale obosieczny,
Który jak gwiazda w niebie czystym stoi.
 
III
I za to jeszcze dzięki Ci, o Panie,
Że człek się ówdzie laurem nie upoi „
Ani go wiatrów ciepławych głaskanie
Prze — atłasowi w nicość — i rozstroi
Na drzew i kwiatów motyle kochanie.
 
IV
Strzeliście w niebo spojrzy on ku Tobie,
Który przez stajnię wszedłeś do ludzkości,
I w grobie zwiędłych ziół leżałeś — w żłobie,
I w porze ziemskich próżnej zalotności,
I kiedy cały świat się tarzał w grobie.
 
V
Za prawo tedy do Polski obszaru
Dziękujem Tobie, któryś niezmierzony,
Wszech-istny —jednak z obłoków wiszaru
Patrzący na świat w prawdzie rozdzielony
Światło-cieniami czaru i roz-czaru.
 
VI
I który łaski zakreślisz promieniem
Dzielnicę ludów w czas ludów — chaosu,
Tak, jako morze obszedłeś pierścieniem
I nie rzuciłeś gór na wagę losu,
Lecz najpodlejszym bawisz się stworzeniem.
 
VII
Do Ciebie, Ojcze Ojczyzn, się podnosim
W tym to ubóstwie naszym bardzo sławnym,
I w tej nadziei, co po skrzydeł osiem
Przybiera co dzień i w płaczu ustawnym,
I w bólach, które tak mdło jeszcze znosim.
 
VIII
O, dzięki Tobie za państwo — boleści,
I za męczeńskich — koron rozmnożenie,
I za wylaną czarę szlachetności
Na lud, któremu imię jest — cierpienie —
I za otwarcie bram... nieskończoności.

Rozebrana

 
I

Ani jej widzieć wieczorem, ni z rana,

Bo rozebrana...

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Więc śpi zapewne! - niech raz rzekną szczerze

Służebne panny,

Lub że, gdy wstawa i nim się ubierze,

Używa wanny.



II

Tymczasem szwaczek trzy stoi z pudłami

I szewców sporo,

Co, nic nie widząc, swymi domysłami

Miary Jej biorą.



III

Tymczasem dzieci o rannej godzinie

Gdzieś do szkół idą;

Oracz wywleka pług, i Wisła płynie,

I Warta z Nidą.



IV

Błogi jest pejzaż, błogą woń poranna,

Gdy wstają zorze -

Ale cóż, kiedy ona, rozebrana,

Wyjrzeć nie może!



V

Świat na to rzecze: "Niech się ubierze

Na trzy sposoby:

Zachodnio-wschodnio-pstre weźmie odzieże

Lub wór żałoby!..."



VI

To ja gdy słyszę, mam zdanie odmienne

O Rozebranéj:

Wszakże nieskryte jest, a tak promienne

Łono Dyjany!



VII

Akteon blednie blaskiem uderzony,

Nie cofa psiarni trąb hałas;

Hyperbolejski las drży przerażony,

Jak wiotki trzęsąc się szałas...



VIII

Gdy ona przecie bez zbroi - bez togi -

Pełna powagi i krasy,

Pamiętna tylko, że po wsze czasy

Tak - karzą Bogi!


 

  

Ruszaj z Bogiem

   
Przyszedł ktoś kiedyś i stanął pod progiem,
Mówiąc: "bez chleba dziś jestem!..."
- Lecz odrzeczono mu słowem i giestem:
"Ruszajże z Bogiem!..."
 
2
Więc dalej ruszył po takiej nauce,
Westchnąwszy w sobie:
"Zaprawdę, nie wiem, co teraz już zrobię,
Tu zaś nie wrócę..."
  
3
I lata przeszły; chleb znowu był tanim -
Raz księdza w drodze spotyka,
Który szedł z Bogiem do paralityka;
Rusza on za nim:
 
4
Idzie - a drogę wskazują im wprawni
Ludzie (bo duża parafia) -
Aż oto patrzy, że w miejsce utrafia,
Gdzie żebrał dawniej...
 
5
Więc nie wszedł w dom ów, tylko kląkł na progu,
Wołając: "Wszechmocny Panie!"
Zmiłuj się nad nim, może nie był w stanie;
Któż równy Bogu?...
 
6
Nie powiem dalej, bo może przelęknę -
To nadmienię tylko jeszcze:
Że nie zmyślili tego wieszcze...
Bo zbyt jest piękne!
 

Samotność

Cisza - niekiedy tylko pająk siatką wzruszy,
Lub przed oknem topolę wietrzyk pomuskuje;
Och! jak lekko oddychać, słodko marzyć duszy -
Tu mi gwar, tu mi uśmiech myśli nie krępuje.

Jak niewolnik, co ciężkie siłą więzy kruszy
I zgasłe życie w sercu na nowo poczuje,
Tak ja, na chwilę zwolnion z natrętnych katuszy,
Wdzięk i urok milczenia czuję i pojmuję.

Bo gdy w kole biesiady serce nas nie łączy,
Gdy różnorodne myśli mieszkać z sobą muszą,
Gdy dusza duszy pojąć, zrozumieć niezdolna -

Prożno nektar napojów hajnie się wysączy;
Śmiechy, piosnka, biesiada - wszystko jest katuszą;
U mnie rozkosz i życie, gdy moja myśl wolna.

Sfinks

 
Alleluja!... Archimedesa grób

Zwierciadłami rozpowinął blask

Alleluja!... gwinty jego śrub

Sklepień czarnych opowiada trzask.



Wszech-niczyja zwycięża już Mość;

Ni ten pierwszym, co da pierwszy znać,



Że - ażeby z martwych powstać - dość

Na zegarek raz spojrzawszy... wstać



Paryż, październik 1860

‹‹ 1 2 16 17 18 19 20 21 22 ››