Wiersze - William Shakespeare strona 4

Sonet 20

Kobieca jest twarz twoja - choć to dłoń Natury
Ją malowała , panie-pani mojej duszy;
Kobieca dobroć - chociaż jest w niej stałość, której
Zmienny niewieści kaprys z miejsca nie poruszy;
Oko nie tak ruchliwe jak u kobiet, ale
Jaśniejsze i rzecz każdą spojrzeniem złocące;
Postać masz męską - urok jej wszelako stale
Oczy mężczyzn i kobiet olśniewa jak słońce.
Natura wpierw kobietę miała widać w planie,
Tworząc cię; z zachwycenia jednak i zawiści
Pozbawiła mnie ciebie przez zbędne dodanie
Tej jednej rzeczy, z której ja nie mam korzyści.
     Skoroś zatem rzeźbiony ku niewiast potrzebie,
     Miłuj je ową cząstką, mnie zaś - resztą siebie.

Sonet 25

Niech ten, któremu jego gwiazda sprzyja,
Wśród uwielbienia w chwale paraduje,
Lecz mnie, skromnego, dumny los omija,
Więc w tym, co wielbię, mą radość znajduję.
Są jak nagietki książąt faworyci:
Słońce im piękne korony otwiera,
Lecz że zostali godności wyzbyci,
Gdy pan brwi zmarszczy, chwała ich umiera.
Strudzony w bojach rycerz doskonały,
Gdy po tysiącu zwycięstw raz ulegnie,
Wnet wykreślony będzie z księgi chwały,
Cały trud jego niepamięć odbiegnie.
     Ja, szczęsny, kocham i jestem kochany 
     Tam, gdzie nie wygnam, nie będę wygnany.

Sonet 27

Strudzony drogą, wierzę, że odnowię
Siły, gdyż łoże do spoczynku wzywa;
Lecz rozpoczyna się podróż w mej głowie,
Pracuje umysł, gdy ciało spoczywa.
Myśl w okolice uchodzi dalekie
Pragnąc do ciebie w pielgrzymkę wyruszyć;
Opadającą unosi powiekę
I patrzę w ciemność ślepą. Tylko w duszy
Dostrzega cień twój wyobraźni oko,
Który jak klejnot noc tę rozpromienia
I zawieszony w ciemności wysoko
Noc starą w młodą, brzydką w piękną zmienia. 
     Spójrz! Za dnia ciało, nocą myśl daremnie 
     Przez ciebie spokój tracą i przeze mnie.

Sonet 29

Gdy los i ludzie częstują mnie wzgardą,
Chcę miłosierdzie wzbudzić w głuchym niebie;
Płaczę i żalę się na dolę twardą,
I klnę upadek mój patrząc na siebie.
Chcę mieć bogatszą nadzieję przyszłości,
Mieć rysy innych i przyjaciół rzeszę,
Dobra jednego, innego zdolności,
Gdyż tym, co moje, zgoła się nie cieszę.
Lecz gdy od myśli tych brzydnie mi życie,
Wraca o tobie myśl, a moja dusza
Niby skowronek zrywa się o świcie
I hymn podnosząc, bramy niebios wzrusza; 
     Gdyż twej miłości najsłodsze wspomnienie 
     Sprawia, że z królem losu nie zamienię.

 

Sonet 3

Czyż nie wymowa oczu twych, co sięga
Niebios i świata argumenty łamie,
Sprawia, że serce me krzywoprzysięga?
Kary nie zazna, kto dla ciebie kłamie.
Niewiast wyrzekłem się, lecz ci dowiodę,
Żeś ty boginią; przysięgi człowiecze
Jakąż miłości boskiej czynią szkodę?
Twą łaską z świata niełaski się leczę.
Tchnienia powiewem było przyrzeczenie;
Tyś słońcem, grzeje świat promienność twoja,
Niech wyparuje moich przysiąg tchnienie,
Twoja w tym będzie wina, a nie moja.
     Złamałem słowo, lecz któż jest tak głupi,
     By go nie łamać, gdy za to raj kupi.

‹‹ 1 2 3 4 5 6 7 11 12 ››