Wiersze - William Shakespeare strona 10

Sonet 96

Zdrady są w związku dusz wiernych nieznane
Albowiem miłość nie będzie miłością
Jeśli jest zmienna, mogąc mieć odmianę
Lub skłonna odejść za cudzą skłonnością
Nie! To wzniesiona nad burzy bałwany
Latarnia morska, gwiazda niewzruszona
Mknie ku niej każdy okręt zabłąkany
Nieznanej, choć jej wysokość zmierzona
Miłości w błazna swego nie przetworzy
Czas, choć lic świeżość i róże warg ścina
Miłość z dnia na dzień się zmienić nie może
Przetrwa aż przyjdzie śmiertelna godzina
     Jeśli to błąd jest lub jeśli skłamałem
     Nikt nie miłował, nigdy nie pisałem

Sonet 97

Jeśli podobna zimie jest rozłąka
Z Tobą, rodości przelotnego roku!
Jakiż chłód czułem, w jakich żyłem mrokach!
Jaka grudniowa pustka była wokół!
A przecież właśnie przechodziło lato
I jesiań płodna, cała w drogich plonach,
Niosąca wiosne urodzaj bogaty
Jak owdowiała i brzemienna żona.
Lecz dla mnie były te plony dojrzałe
Gorzkim owocem mego smutku tylko,
Bo czym bez Ciebie jest lato wspaniałe?
Gdy Ciebie nie ma, nawet ptaki milkną
     Lub taki smutek rozbrzmiewa w ich śpiewie,
     Że, drżąc przed zimą, liść blednie na drzewie.

Sonet XC

Sonet XC

Jeśli masz przestać miłować, to wtedy,
Gdy świat przewrotny mąci moje sprawy.
Ból złóż do bólu i biedę -- do biedy,
Gnęb mnie, gdy razem gnębi los plugawy.
Ale gdy serce umknie już przemocy
Swych strapień -- nie dąż w ślad minionej męki,
Jak dżdżysty ranek po burzliwej nocy,
Nie bądź mi kroplą ostatnią udręki.
Porzuć mnie, ale nie w ostatniej chwili,
Kiedy się z błahszym już uporam ciosem.
Uczyń to zaraz! Później niech się sili
Los mój -- ja z każdym pojednam się losem.
Bo cóż mi marne przeciwności świata --
Jedna jest klęska: twej miłości strata.

Sonnet 18

Shall I compare thee to a summer's day
Thou art. More lovely and more temperate:
Rough winds do shake the darling buds of May
And summer's lease hath all too short a date
Sometime too hot the eye of heaven shines,
And often is his gold complexion dimm'd
And every fair from declines,
By chance, or nature's changing course, untrimm'd;
But thy eternal summer shall not fade,
Nor lose possession of that fair thou owest;
Nor shall Death brag thou wander'st in his shade,
When in eternal lines to time thou growest;
     So long as men can breathe, or eyes can see,
     So long lives this, and this gives life to thee.

Sonnet 2

When forty winters shall besiege thy brow,
And dig deep trenches in thy beauty's field,
Thy youth's proud livery, so gaz'd on now,
Will be a tatter'd weed, of small worth held:
Then being ask'd where all thy beauty lies,
Where all the treasure of thy lusty days;
To say, within thine own deep sunken eyes,
Were an all-eating shame and thriftless praise.
How much more praise deserv'd thy beauty's use,
If thou couldst answer- "this fair child of mine
Shall sum my count, and make my old excuse-"
Proving his beauty by succession thine
     This were to be new-made when thou art. old,
 And see thy blood warm when thou feel'st it cold.

‹‹ 1 2 7 8 9 10 11 12 ››