Wiersze - Maria Konopnicka strona 12

Na Jungfrau

Już się ranek rozbicia
Na dzień wielki wesela...
Grają w zorzach hejnały,
Rwie się ze snu świat cały:
Kiedyż będzie, kiedyż będzie Panna Młoda gotowa? -

Grzmi po szczytach muzyka
Już Pan Młody przecyka,
Już śle jutrznie różane
Po słóweczko żądane:
Kiedy będzie, kiedy będzie Panna Młoda gotowa? -

Idą drużki do Paniej,
O tej zorzy, o raniej,
Idą drużki z rozmajem,
Napotkały się wzajem:
Jeszcze nie jest, jeszcze nie jest Panna Młoda gotowa! -

Młody zbroję przywdziewa,
Świat jutrzenną pieśń śpiewa,
Zbierają się drużbowie,
Kraczą skalni orłowie:
Kiedyż będzie, kiedyż będzie Panna Młoda gotowa? -

- Jeszcze nie czas, nie chwila,
Jeszcze noc się przesila,
Jeszcze w morzach śpią wody,
Jeszcze drzemią narody,
Jeszcze nie jest, jeszcze nie jest Panna Młoda gotowa! -

Patrzą Ludy-Łazarze,
Rychło im się ukaże,
Rychło im się wyjawi,
Kto ich z śmierci wybawi,
Rychło będzie, rychło będzie Panna Młoda gotowa? -

Posłał Młody dwie rzeki
Na gościniec daleki,
Posłał rzeki dwie w posły,
By mu wieści przyniosły:
Kiedy będzie, kiedy będzie Panna Młoda gotowa? -

- Idźcie, rzeki, do Pana,
Że już na pół odziana,
Że na czoła granity
Wian ognisty już zwity,
Tylko nie jest, tylko nie jest ślubna suknia gotowa. -

Idą rzeki z powrotem,
Zatrzasnęły dźwierz grzmotem,
Zatrzasnęły dźwierz burzą,
Głuche jęki im wtórzą:
Jeszcze nie jest, jeszcze nie jest Panna Młoda gotowa. -

Huczą wichrem organy,
Już Pan Młody przybrany,
Z pierścieniami mnich czeka,
Złoty ornat obleka...
Kiedyż będzie, kiedyż będzie Panna Młoda gotowa? -

Idą burze i cisze,
Świat się w sobie kołysze
Idą czasy i wieki,
Grom gdzieś warczy daleki:
Kiedyż będzie, kiedyż będzie Panna Młoda gotowa? -

Ocknęły się otchłanie,
Słychać ludów wołanie:
- Otwierajcie wierzeje,
Bo już świta! Już. dnieje!
Już być musi, już być musi Panna Młoda gotowa!

Panna Młoda się chmurzy.
We mgłach lico zanurzy...
- Jeszcze nie czas, nie chwila,
Jeszcze złe się przesila,
Jeszcze nie jest, jeszcze nie jest Panna Młoda gotowa.

- Jak od lądu do lądu
Róg otrąbi dzień sądu,
Jak rozpękną wierzeje,
Jak w przepaściach rozdnieje,
Jak powstaną doliny,
Jak się zniży wirch siny,
Jak grom sądny wypali,
Jak pół świata rozwali,
Wtedy będzie, wtedy będzie Panna Młoda gotowa.

Na Kujawach

Na Kujawach rżną skrzypice:
Skoczę w tanek, dziewczę chwycę,
Chwycę dziewczę spoza stoła,
Wykręcę je dookoła.

Dokoluśka widno z nieba,
Dokoluśka bochen chleba,
Dokoluśka talar biały,
Dokoluśka - świat je cały!

Niech ta w podłuż tańczą pany
Z izby za próg - odbijany...
Na Kujawach, chwalić Boga,
Chłop nie przejdzie w tańcu proga!

Na Kujawach, dziewczę moje,
Dzisia jedno, jutro dwoje;
Kołem jasne słonko chodzi,
Na co pojrzy, to zarodzi!

Kołem, kołem, popod ściany,
Przez bok poła od sukmany,
Na łbie czapa jak pół stoga,
Wstęga na niej, że - laboga!

Kołem, kołem, popod ściany!
Trzos rzęsiste nabijany,
A we trzosie dukat prawy...
- Jak Kujawy, to Kujawy!

Stara bieda za mną k'sobie,
A ja od sieb' migiem drobię;
Jak się bieda od sieb' ruszy,
Ja znów k'sobie, co mam duszy!

Chce mnie bieda za czuprynę,
To przyklęknę, to się zwinę,
Na psa urok, stara bieda...
Kto się da, a chłop się nie da!

Coraz głośniej huczą basy.
Przeszły czasy, przyjdą czasy!
A i co mi za niewola?
Komu z pola, mnie do pola!

Z prawej nogi, z lewej nogi,
Wszyscy święci na bok z drogi!
Jak Kujawiak się okręci,
Na bok z drogi, wszyscy święci!

Sam Pań Jezus widzi z nieba,
Ze nam dzisia placu trzeba;
Sam Pań Jezus z nieba zerka,
Jak Kujawiak rżnie oberka!

Coraz prędzej Pietr Muzyka
Po skrzypicy ciągnie smyka;
Coraz gibciej dziewczę gnie się,
Jak węgorek w mokrym lesie.

Na przechybkę, na przegiętkę:
Oj, załapię cię na wędkę;
Na przegiętkę, na przechybkę:
Oj, załapię moją rybkę!

Dokoluśka płot u chaty,
Dokoluśka same braty,
Dokoluśka gniazdo ptaszę,
Dokoluśka - wszyćko nasze!

O wrześni

Tam od Gniezna i od Warty
Biją głosy w świat otwarty,
Biją głosy, ziemia jęczy:
- Prusak dzieci polskie męczy!

Za ten pacierz w własnej mowie,
Co ją zdali nam ojcowie,
Co go nas uczyły matki,
- Prusak męczy polskie dziatki!

Wstał na gnieździe Orzeł biały,
Pióra mu się w blask rozwiały...
Gdzieś do Boga z skargą leci...
- Prusak męczy polskie dzieci!

Zbudziły się prochy Piasta,
Wstał król, berło mu urasta,
Skroń w koronie jasnej świeci,
Bronić idzie polskie dzieci...

Zwołajcie mi moje rady,
Niechaj śpieszą do gromady!
Zwołajcie mi moich kmieci...
- Prusak męczy polskie dzieci!

Wstańcie, sioła! Wstańcie, grody!
Ruszcie z brzegów Gopła wody!
Bijcie dzwony od Kruszwicy,
Skroś Piastowej mej ziemicy!

Bijcie, dzwony, bijcie, serca,
Niech drży Prusak przeniewierca,
Niech po świecie krzyk wasz leci:
- Prusak męczy polskie dzieci!

Niechaj wiara moja stanie,
Niech się skrzyknie zawołanie,
Wici niechaj lud zanieci....
- Prusak męczy polskie dzieci...

Przed Sądem

Drobny, wychudły, z oczyma jasnemi,

W których łzy wielkie i srebrne wzbierały

I gasły w rzęsach spuszczonych ku ziemi,

Blady jak nędza, a tak jeszcze mały,

Że mógł rozpłakać się i wołać: Matko!

Gdyby miał matkę... i mógł stroić psoty,

I pocałunków żądać, i pieszczoty,

I spać na piersiach ojca... a tak drżący,

Jak ptak wyjęty z gniazda i już mrący,

Wiejski sierota stał w sądzie przed kratką.



A dziwna była ta sala sądowa,

Wielka i pusta, i ciemna, i chłodna,

I bezlitosna, i łez ludzkich głodna.

I nigdy dla nich nie mająca słowa

Miłości bratniej, i taka surowa,

Tak spiskująca ławkami w półkole

Na ludzką nędzę i ludzką niedolę,

Że Chrystus biały, co stał tam w pobliżu,

Zdawał się cierpieć i drżeć na swym krzyżu.



Przy winowajcy nie było nikogo...

I któż by bronił dziecięcia nędzarzy?

Chyba te wielkie dwie łzy, co po twarzy

Leciały jakąś pełną iskier drogą.

Chyba dzieciństwo, nędz pełne, sieroty

I chyba tylko promyczek ten złoty,

Co mu przez okno upadał na głowę,

Jakby Bóg gładził włosięta mu płowe.



Wszedł sędzia, spojrzał i rzekł: "Gdzie rodzice?"

"Nieznani" - odrzekł pan pisarz z powagą.

Chłopiec wzniósł zgasłe, błękitne źrenice

I ściągnął świtkę na pierś swoją nagą,

Bo oto nagle od jednego słowa

Zjęło go zimno i pustka grobowa...

Sędzia zadumał się, pochylił czoła

I spytał znowu: "Czy w wiosce jest szkoła?"

"Nie". - Pisarz zwykle chmurny był w urzędzie,

Przy tym - pytanie było jakoś dziwne...

Wahał się chwilę, czy właściwym będzie

Odpowiedź chłopca pisać w protokóle;

Więc wyprostował palce swoje sztywne

I bębnił z lekka po szarej bibule...

A sędzia patrzył na drżącą dziecinę,

Na ręce nagie, wychudłe i sine,

Na pierś zapadłą i nędzne łachmany,

Na blask tych oczu zmącony i szklany,

Gdzie przecież mogły odbić się niebiosy...

Na drobną główkę, gdzie myśl głucho śpiąca

Nie znała światła innego prócz słońca

I innych wrażeń ożywczych prócz rosy.



I dziwnym cieniem zaszło mu oblicze,

I w piersi uczuł drżenie tajemnicze,

Jakby ta sala pusta była tronem,

Nad którym przyszłość z czołem zachmurzonem

Zasiada, pełna klęsk i spustoszenia...

I jakimś grzmiącym i ogromnym słowem

Oblicza plony na polu jałowem,

Przed sąd wzywając całe pokolenia...

I widział, jak szły gęste, ciemne tłumy

I tamowały ruch globu w błękicie...

I spostrzegł, pełny trwogi i zadumy,

Że były chmurą ogromną o świcie,

Przez którą przebić nie mogło się słońce,

I zmierzch nad ziemią trwał przez lat tysiące...

Widział, że tłum ten - to siła stracona

Dla wielkich celów i dążeń ludzkości,

I czytał w groźnym spojrzeniu przyszłości,

Że chce rachunku - z miliona...

I ujrzał nagle, że wydziedziczeni

Za społeczeństwa swego cierpią winy...

I przerażony - posłyszał w przestrzeni

Sądy - nad sprawą chłopczyny...



"Niechże was Chrystus - głos mówił - rozsądzi,

Kto więcej winien: czy ten nieświadomy,

Co drogi nie zna i w ciemnościach błądzi,

Czy wy, co grube spisujecie tomy

Karnej ustawy, a nie dbacie o to,

By uczyć dziecię, które jest sierotą?...

Niechże was Chrystus sądzi!"

Lecz krzyż czarny

Stał nieruchomy i cichy na stole,

Jako milczące wobec łez ołtarze...

A sędzia powstał i szedł, gdzie pacholę

Blade czekało na wyrok surowy,

I dotknął ręką jego płowej głowy,

I rzekł: "Pójdź, dziecię! ja cię uczyć każę!"

Rota

Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród,
Nie damy pogrześć mowy!
Polski my naród, polski lud,
Królewski szczep piastowy,
Nie damy by nas zniemczył wróg...
- Tak nam dopomóż Bóg!

Do krwi ostatniej kropli z żył
Bronić będziemy Ducha,
Aż się rozpadnie w proch i w pył
Krzyżacka zawierucha.
Twierdzą nam będzie każdy próg...
- Tak nam dopomóż Bóg!

Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz,
Ni dzieci nam germanił.
Orężny wstanie hufiec nas,
Duch będzie nam hetmanił,
Pójdziem, gdy zabrzmi złoty róg...
- Tak nam dopomóż Bóg!

‹‹ 1 2 9 10 11 12 13 14 15 ››