Wiersze - Andrzej Waligórski strona 14

Potęga śledzia

 
Jeden rycerz, dość ponury,
Konno wybrał się w konkury,
Przez cały dzień trząsł się w siodle,
Więc pod wieczór czuł się podle,
Bo mu pancerz czynił rumor,
Co na ogół psuje humor.
Aż nareszcie ujrzał blanki
Zamczyska swojej bogdanki
I ukłonił się jej tacie
Który stał tam przy armacie.
Tata spojrzał nań łaskawie
I pyta: - Pan w jakiej sprawie?
Na to ten rycerz wkurzony,
Powiada, że jest zmęczony,
- Jak zjem i jak się wypluszczę,
To - mówi - sprawę wyłuszczę!
Tato w śmiech: - Czyś waszeć głupi?
Tu jedzenia pan nie kupi,
Bo właśnie wszystko wysłali
Na eksport do Gwatemali.
Rycerz więc uśmierzył gniewy,
Wyjął śledzia zza cholewy,
Z przyłbicy dobył cebulkę,
Zwinął wszystko w ładną kulkę,
Połknął, beknął, wypluł skórkę
I oświadczył się o córkę.
Lecz tato nie odpowiedział
Tylko patrzył w tego śledzia,
Przyczem do ust starowiny
Napłynęło mnóstwo śliny,
Zadrżał mu chudy tyłeczek
I prosi: - Daj kawałeczek!
- Chałę! - odparł rycerz na to -
- Najpierw córkę daj mi tato!
Ale gdy starzec ponury
Wciąż się wzbraniał co do córy,
Wówczas nasz rycerz zza pasa
Wyjął drugiego matjasa,
Popieprzył, oblał keczupem
I zjadł razem z kręgosłupem.
Wtedy w nieszczęsnym staruchu
Coś jak pies zawyło w brzuchu,
I - nie robiąc żadnych scysji -
Udzielił swojej permisji,
Czyli córce swej pozwolił
Żeby ją rycerz zniewolił,
Poczem już bez dalszej zwłoki
Rzucił się na rybie zwłoki,
Wyżej ceniąc te delicje
Niż swe ojcowskie ambicje.
Stąd dewiza nam wyrasta:
- Śledź potęgą jest i basta!
A wy, gdy ojczyzna w biedzie
Błaga byście jedli śledzie,
Bo rybacy dla odmiany
Znów poprzekraczali plany
I śledź cuchnie w braku chłodni,
To wy jesteście wygodni,
I każdy się tylko ino
Rozgląda za wieprzowiną,
W dupie mając wyższe cele?
Fuj, brzydko, obywatele!
 

Psy piszczą o dwunastej

 
Wszystkie psy o dwunastej piszczą
GDy sygnał czasu słychać w radiach,
Uszy im stają, oczy błyszczą,
I każdy z nich ogonem majda,
I nie wiadomo, czy jest zły,
Czy ucieszony, ale fakt
Że o dwunastej piszczą psy
Że o dwunastej piszczą psy,
Że o dwunastej piszczą psy
Od niepamiętnych lat!
Wszystkie psy o dwunastej piszczą
Skowyt rozdyma pieskie płuca,
Nawet jak któryś z nich nad kiszką
Kaszaną, siedział, to ją rzuca.
I też zaczyna "pi pi pi",
Więc jak wyjaśnić można to,
Że o dwunastej wszystkie psy,
Że o dwunastej wszystkie psy,
Że o dwunastej wszystkie psy
Piszczą jak nie wiem co?
Wszystkie psy o dwunastej piszczą,
Ale nie zbadał nikt niestety
Czy one piszczą tak, bo myślą
Że to jest sygnał z psiej planety,
Że to wiadomość lub zew krwi,
A może ostrzegawczy krzyk?
Punkt o dwunastej piszczą psy,
Punkt o dwunastej piszczą psy,
Punkt o dwunastej piszczą psy,
A czemu - nie wie nikt...
Więc może by jakiś student uczynił rzecz pionierską
Pisząc na dany temat swą pracę magisterską?
 

Punkt widzenia

 
 
Wciąż się wszystko powtarza - lato, jesień i zima,
Ten lub tamten umiera, a ja myślę: - Kto wie?
Jak tak dalej, to może jakoś wszystkich przetrzymam,
No bo niby wciąż ktoś tam, a ja nie, nie i nie...
Bardzo mnie to raduje, ale trochę też dziwi,
Co to jest, że ci inni tak chorują i mrą,
Że gdy żywi zasnęli, to się budzą nieżywi
I że - sam to sprawdzałem - żaden z nich nie był mną..
Dzięki temu mam umysł pełen cichej radości,
Uśmiech stale na ustach i charakter jak miód,
Kiedy ktoś mnie obrazi, to nie żywię doń złości,
Bo wiem - prędzej czy później facet będzie kaput.
Ot, drukują w gazetach tyle różnych dyrdymał,
Że co bardziej nerwowi płacz podnoszą i wrzask,
Jam autora niejednych już dyrdymał przetrzymał,
Zobaczycie, rok jeszcze, dwa, trzy, cztery - i trzask!
A to wszystko nie znaczy, żebym był nieśmiertelny,
Gdzieżbym mógł tak pomyśleć, jakże marzyć bym śmiał!
Tak jak inni jam członek rzędu ssaków naczelnych,
W którym - oprócz nas, ludzi - wprost się roi od małp.
A choć wizja śmiertelna i mnie czasem nachodzi,
Lecz nie straszna mi ona, i me szczęście wciąż trwa,
Bo gdy umrę, to wtedy nic mnie już nie obchodzi,
A gdy umrze ktoś inny - cieszę się, że nią ja!
O, rodacy, dlaczego ciągle czymś się martwicie,
Czy musicie tak tracić nerwy, zdrowie i czas?
Z mego punktu widzenia chciejcie spojrzeć na życie
I spróbujcie przetrzymać innych. Tak jak ja - was!
 

Rzepakowe lato

   

...nie piszesz miły, do mnie z miasta,
Pewnie się tam dopuszczasz zdrady,
A tutaj rzepak już zarasta
Naszych wędrówek wspólnych ślady.
I kury obrabiają trzepak,
Gdzieśmy trzepali kapę z łóżka
I wszystko wokół zarósł rzepak,
A w pewnej mierze i peluszka.
Tatko nazwali cię łajdakiem,
I rzekli, że się tobą brzydzą,
I zarósł cały świat rzepakiem,
Tylko gdzieniegdzie kukurydzą.
Przy naszej ulubionej sośnie,
Kędy igraliśmy przed rokiem,
Też ten koszmarny rzepak rośnie
I już mi on wychodzi bokiem.
Tata coś gada o Dreptaku,
Ze niby swaty, że wesele...
Dreptak ma osiem ha rzepaku,
Chyba się wezmę i zastrzelę...
O miły mój, odezwijże się,
Mówiłeś, że napiszesz sicher,
Tu straszno w rzepakowym lesie,
Wilki grasują, wyje wicher.
I jakaś zmora się wylęga,
I jakaś strzyga w gąszczu chodzi,
I rzepak już do gardła sięga,
Bo latoś wyrósł nam nad podziw.
Może mu pomógł tak saletrzak,
Zastosowany zbyt obficie,
Bo nawet sam agronom Pietrzak
Mówił, że wprost niesamowicie...
Może to taki dziwny rodzaj,
Krzyżowy typ miczurinowski,
Albo zbyt mocno o urodzaj
Pomodlił się ksiądz Rosołowski.
...oto już ściemnia się na dworze,
Już noc zasłania okna krepą,
Pamiętasz? Zwykle o tej porze
Tyś mnie nazywał swoją rzepą...
...wczoraj usnęłam wśród alkowy,
Ty śniłeś mi się, mój ideał,
Oraz słodyszek rzepakowy,
Co zeżarł cały nasz areał.
Zbudziłam się, a wokół ino
Ten rzepak, a w rzepaku tato,
I w całej gminie Portofino
Trwa straszne rzepakowe lato...
 

Starszy sierżancie, skąd te łzy ?

 
 
Młody żołnierz w gołoledzi
Trzyma wartę honorową -
Starszy sierżant jego śledzi
Czy ją trzyma prawidłowo.
U żołnierza twarz wesoła,
Wzrok utkwiony ma we mgle,
Myśli sierżant: Moja szkoła!
I przełyka łzę....
 
(Wersja II, Wojciech Draszkiewicz)
Młody żołnierz austriacki
Trzyma wartę honorową -
Sierżant śledzi go z zasadzki
Czy ją trzyma prawidłowo.
 
Starszy sierżancie, skąd te łzy?
Starszy sierżancie, powiedz mi,
Starszy sierżancie,
Starszy sierżancie,
Starszy sierżancie, skąd te łzy,
No skąd?
 
Ucałować chce żołnierza
Starszy sierżant, ten weteran,
Więc do niego żwawo zmierza
A ten woła: Stój bo strzelam!
Już się składa z karabinu,
Pyta go o hasła treść,
Sierżant woła: - To ja synu!
A ten bęc kul sześć....
 
Starszy sierżancie, skąd te łzy?
Starszy sierżancie, powiedz mi,
Starszy sierżancie,
Starszy sierżancie,
Starszy sierżancie, skąd te łzy,
No skąd?
 
Zanim skonał starszy sierżant
Jeszcze szepnął: - Brawo synu!
- Pierwszą rzeczą jest żołnierza
Trzymać się regulaminu...
Tu na ziemię się przewrócił
I w śmiertelny zapadł sen,
A ten żołnierz nad nim nucił
Smutny refren ten:
 
Starszy sierżancie, skąd te łzy?
Starszy sierżancie, powiedz mi,
Starszy sierżancie,
Starszy sierżancie,
Starszy sierżancie, skąd te łzy,
No skąd?
 

‹‹ 1 2 11 12 13 14 15 16 17 ››