Wiersze - Rafał Wojaczek strona 4

Ojczyzna

Matka mądra jak wieża Kościoła
Matka większa niż sam Rzymski Kościół
Matka długa jak transsyberyjska
Kolej i jak Sahara szeroka

I pobożna jak partyjny dziennik
Matka piękna niczym straż pożarna
I cierpilwa jak oficer śledczy
I bolesna jak gdyby w połogu

I prawdziwa jak gumowa pałka
Matka dobra jak piwo żywieckie
Piersi matki dwie pobożne setki

I troskliwa jakby bufetowa
Matka boska jak Królowa Polski
Matka cudza jak Królowa Polski

Powieszony

Długo uczył się śmierci w niebie mu pisanej
Gwiazdami: wreszcie ujrzał kąpiącą się w niebie.

Umyta jego wzrokiem nieskończonym z piany
Chmur, Jungfrau już go w rękach w Alpy światła niesie.

Lecz tu kobiety jeszcze piją mu z rozporka
Choć mężowie wzbraniają nie ochrzczonym batem.

Choć rzemień celnie kazał zamknąć usta krocza,
Choć nagie kartki grzbietów już krwią zapisane.

I, ruszając gębami, dzielą się uczciwie
Tym ciałem na talerzu pobożnego głodu.

A on wciąż się uśmiecha jak wtedy, gdy życie
Uduszone uciekło z pętli horyzontu.

Święte krowy

Kłosy traw puchną jak i nasze żyły
Rosną nam piersi i wymiona krów
Jesteśmy święte krowy na pastwisku
Miłości co się nam jak łąka widzi
I ciekły upał w osobliwych włosach
Naczyń krwionośnych już przestał być krwią
Wszystek nasieniem jest ? miłym nam światłem

I dalej pilnie jemy świętą trawę
Ogromne zady obmacuje wiatr
Także brzemienny ? wreszcie rodzi ptaka
Swym zaistnieniem nagłym zdziwionego
Musi dopiero nauczyć się latać
Trawa osobno urodziła mrówkę
My rozmawiamy ? każda ze swym brzuchem

Trzeba było rozstrzelać poetę

Patrzę czasem na Ziemie lecz już nie widzę planety
Cóż, ze jest słowo Ziemia, ze inne takie pamiętam
Choćby to były wszystkie
Słowa, które pamiętam
Wiem, ze inny jest język poematu.

Poemat jest osobą, tak mi się czasem wydaje
Zdaje się, jest Murzynem choć nie wiem: czarnym czy białym
Wiec drgająca pod brzuchem
Białoczerwona różyczka
Pilnie prowadzi go za moim śladem.

Czasem chciałbym się schować lecz nawet najmniejszej szpary
Nie ma ani obłoku. Lecz nie ma także Murzyna
Poemat jest kimś innym
ale jeśli jaszczurką
Jest lub biskupem, tez jest moja wina.

Umiem być ciszą

Kończę się w twoich oczach
Umiem być ciszą
Kończę się w twoim śnie

Ostatnie echo jest ciszą
to miejsce
gdzie kończy się twoje spojrzenie

Sen mnie oślepia, rozjarzona
iskra serca
Kończę się w twoim sercu

Przez sen, przez ciebie
donoszę siebie
do twojej śmierci

‹‹ 1 2 3 4 5 6 7 8 9 ››