Jak szaleją gołębie na jaskrawym niebie
To srebrny prąd ich skrzydeł tuż przy mnie szeleszczy
to giną rzutem strzały jak ścigane w dali
och radość życia - naprzód dalej zawsze dalej
w rozjaśnionym eterze ciągiem białych dreszczy -
w ogromnej fali słońca w moim oknie stoję
z głową w tył przechyloną spoglądam w ich stronę
och dziś mi duszę drażą moje sny spełnione -
dzisiaj chciałabym krzyczeć - gonić szczęście moje
i świat objąć uściskiem i zapomnieć siebie
i rwać tam w wyzłocone przestrzenie bez końca
wijąc białą girlandę skrzydeł na cześć słońca
jak szaleją gołębie na jaskrawym niebie -
Jesienne niebo
Jesienne niebo słodkie, pełne łaski,
spowite w szal kaukaski,
przez drzew bezlistnych rozszczepione pędzle
przeciąga różową frędzlę.
I ku nadziei mej podchodzi z bliska,
słodyczą mnie uciska
i na tęsknocie mej opiera dłonie
- pachną ostatnie lewkonie. -
Jesienne niebo słodkie, pełne łaski,
zwija swój szal kaukaski -
a odrzuciwszy go, staje bez ruchu
z cekinem złotym w uchu.
Jeśliś jest prawdą...
Jeśliś jest prawdą, przyjdź do mnie bez słów
i weź w Twe ręce wszystko co dać mogę,
lecz jeśliś snem jest pośrod innych snów,
och! to samotną puść mnie w dalszą drogę.
Czy wiesz, co znaczy być jak biały bez,
który ku słońcu wypręża się cały,
i tak już za nic nie chcieć więcej łez? -
Patrz na me oczy - one już płakały.
Klepsydra nad morzem
Świecie! Chwile marzenia, których mi nie wydrzesz,
mierzę piaskiem, sypanym z garści w dłoń otwartą.
Klepsydra taka, żadnej nierówna klepsydrze,
głosi, że czas jest długi i ze marzyć warto.
Lśniące dreszcze, jak chmury wędrownych motyli,
lecą w wieczność, gdzie śmierci nie sięga już hydra.
- Płynąłbyś, piasku życia, nieskończona wstęga,
gdybym ja cię mierzyła, marząca klepsydra...
Kłosy na niebie
Duszo poety, cicha, głodna pokłośnico,
Coś wyszła na pokłosie o blasku księżyca,
Stój! Oto reflektory ścielą się po niebie,
Jak srebrne kłosy na ziemi...
Nie twój plon, głodna duszo, nie twój kłos, Noemi!
Zejdź z tych pól, pochyl głowę i nie patrz za siebie