Wiersze - Ludwik Jerzy Kern strona 2

Obrazek przedświąteczny

W Krakowie - mieście z dwóch różnych tramwaji
Wysiedli dwa orszaki świętych Mikołaji.
Hej kolęda, kolęda!

Infuły mieli zamiast degolówek
I zarobionych każden miał po pare stówek.
Hej kolęda, kolęda!

No to staneli tak naprzeciw siebie
I się w Krakowie całkiem zrobiło jak w niebie.
Hej kolęda, kolęda!

Jeden, co na nim była złota szata
Krzyknął: Pryskajta, gnojki czego tu szukata?
Hej kolęda, kolęda!

To szef tych drugich tyż nie chciał być w tyle
I coś zaznaczył ładnie o ciemny mogile.
Hej kolęda, kolęda!

Ty mnie mogiłą? O ty w czako dęty!
Co za szmaciarze, ludzie, chodzą dziś za świętych!
Hej kolęda, kolęda!

A ty ciapciaku nie bydź taki bystry,
Bo cie ze świętych, dziadu, przeniesą w ministry.
Hej kolęda, kolęda!

Takie ci różne przekomarzki trwali,
Aż pastorały w końcu dwa sie skrzyżowali.
Hej kolęda, kolęda!

Lali sie, lali, lali, rany boskie,
Jak dwa Pawłoskie jakieś lub Wołodyjskie.
Hej kolęda, kolęda!

A jak skończyli, to poszli do kioska
Na jasne piwko tyskie i na papierosa.
Hej kolęda, kolęda!

Budka, a przy nij Mikołaji paka
To by ci było, bracie, coś dla Matejszczaka.
Hej kolęda, kolęda!

Taki obrazek aż się, bracie marzy
Ino, że nima dzisiaj już takich malarzy.
Hej kolęda, kolęda! Eech...

Podglądanie rodaków

Podglądanie
To niezbyt piękna mania.
Ale gdzie są tacy, co nie lubią podglądania?

Gdyby Gallup podglądacki istniał,
Taka podglądacka sonda,
To dopiero by wiadomo było, ile różnych rzeczy się podgląda!

Podglądanie,
Jako takie,
Tkwi w człowieku.
Ale to co się podgląda, to zależy już nie od nas,
Lecz od wieku.
Stare ciocie inne gusta mają,
Inne zaś studenci,
W każdym wieku co innego - jak wiadomo - oczy nęci.

Gdybym był mały, podglądałem piłkę Zdzisia,
Albo Jasia hulajnogę,
Dziś na hulajnogę już nie lecę,
Dziś podglądać damską nogę raczej mogę.
Nie wypieram się
To w końcu przecież nodze nic nie szkodze.
Chociaż tak na dobrą sprawę,
To już nie ma takich nóg,
Jakie się w mych młodych latach widywało w Łodzi...

Dziś nieważne dla mnie zresztą, czy ja widzę kogoś bez ubrania
Czy w ubraniu -
Dziś uprawiam, że tak powiem, wyższą szkołę jazdy w podglądaniu.

Mnie nie bawi dziś obserwowanie, kto do kogo przyszedł.
W celu zdejmowania szat,
Ja dziś jestem bardziej perwejrsyjny jeszcze,
Ja się bawię podglądaniem - zwykłych ludzkich wad.

Państwo myśli sobie pewnie teraz: czy wypada?
Wada niby rzeczy intymne...
Owszem, owszem,
Ale ile czasem wszystkim jedna woda bobu zada!

I stąd właśnie podglądanie mych rodakóww
I ich jakże życiodajnych
(Dla mnie!!!)
Niedostatków charakteru
Oraz innych braków.

A na plus niech mi to zapisane będzie w satyrycznym niebie,
Że podglądam wszystkich równo,
Bez protekcji,
Nie wyłączając nawet
Siebie.

Proszę przyjąć do wiadomości

Na rodzimą produkcję zwłaszcza bardzo rzadko chodzę do kina,
Ale naprawdę, przysięgam, to nie jest moja wina.
Najczęściej winne są, że nie oglądam jakiegoś obrazu,
Prasa,
Radio
I Telewizja,
Czyli tak zwane środki masowego przekazu.
To one właśnie, one, klnę się na mą duszę,
Tak film mi przybliżają
/Jeszcze przed premierą/,
Że potem osobiście do kina ja już iść nie muszę.
Ja już wszystko wiem naprzód,
Ja wszystko wiem z góry,
Wiem, która gra aktorka,
Wiem, aktor gra który.
Wiem, jak się film zaczyna,
Wiem, jak się film kończy,
Wiem, co w który momencie uczyni Zagończyk,
Wiem, co jego koń myśli,
W kim ten koń się kocha,
Wiem, że pole pod bitwę miało równe sto ha,
Zdjęcia znam,
Znam ujęcia,
Znam kadry i plany,
I wkrótce jestem w filmie tak zorientowany,
Że choć mnie sposobami wszystkimi się gna,
Nie idę,
Bo nie chodzę na to, co się zna.

A w ogóle, gdy gust mam na rakową zupę,
Nie lubię przedtem raka oglądać przez lupę.

Pstrąg pana Schuberta

O pstrągach ostatnio mało się pisze.
Mało się pisze
I mało się łowi.
A dawniej?
Dawniej to taki Schubert Franciszek
Nawet utwór muzyczny poswięcił pstrągowi.

Ułożył to tak ślicznie, że aż cierpnie łuska
I bardziej nas to cieszy niż pensji podwyżka -
Człowiek czuje, jak pstrąg się delikatnie pluska
W tym strumyku Schuberta Franciszka.

Widzi człowiek, słuchajac, te błyski srebrnawe
I ten cień, co sie w prądzie za kamieniem kryje -
I nawet nie przeszkadza mu na dobrą sprawę
Ta drobna okoliczność,
Że śpiewaczka wyje.

A stało się to w Wiedniu,
Gdy służąca Gerta
Głowiąc się co tu zrobić na obiad w niedzielę,
Kupiła na fischplatzu dla pana Schuberta
Eine echte Forelle.

Pan Schubert, kiedy pstrąga ujrzał na talerzu,
(A był to pstrąg potężny, jak wiemy skadinąd)
Podszedł do fortepianu,
W klawisze uderzył
I wtedy stał sie cud:
Ten pstrag popłynął.

Talerz tylko pozostał pusty po tym pstrągu
I nietknięte widelce
I do sosu łyżka -
A pstrąg?
Pstrag drugi wiek juz pluska sobie w songu
Na cześć pana Schuberta Franciszka.

Sześć krzyżyków ciotki, czyli kuracja upiększająca

Była sobie ciotka -- idiotka,
Najmniejsza w całej rodzinie,
Nie była z ciotki żadna Bardotka.
Urodę miała raczej Herodka,
Tam na kredensie stoi jej fotka,
Uszy za duże,
Szyja za krotka
I jak rodzinna głosiła plotka
Taka już była od zarodka

W ciele rodziny ciotka -- idiotka
Istniała jako rodzaj nagniotka.
Według opini wujaszka Włodka
\"Należy zamknąć ja gdzieś od środka
wtedy nikt panie się z nią nie spotka
Bo przecież ona ma jednak kotka...\"

Siedziała w kuchni ciotka -- idiotka
Razem z nią gary
Marchcew karotka
Druh -- zlewozmywak,
i szczotka
i ukochana szklanka bez spodka

Nie poszalała w ciągu żywota
Poker ominął ją
I belotka
Nie pociagnęła jej także wodka...

Aż raz zagrała
W toto lotka

Raz.
I trafiła od losu psotka
Te sześć krzyzyków, ciotka--idiotka.

Rodzinna gdy się zwiedziała trzodka,
Zdegradowano sowo \"idiotka\",
A do d r o g i e g o słowa \"ciotka
ZAmiast \"idiotka\" dodano \"słodka\".

Dzisiaj w ich oczach ciotka -- idiotka
To pełna wdzięku
Wiotka
Istotka,
O włosach jak ze szczerego złotka,
Największa w świecie ślicznotka.

‹‹ 1 2 3 ››