Wiersze - Podglądanie rodaków

Podglądanie rodaków

Podglądanie
To niezbyt piękna mania.
Ale gdzie są tacy, co nie lubią podglądania?

Gdyby Gallup podglądacki istniał,
Taka podglądacka sonda,
To dopiero by wiadomo było, ile różnych rzeczy się podgląda!

Podglądanie,
Jako takie,
Tkwi w człowieku.
Ale to co się podgląda, to zależy już nie od nas,
Lecz od wieku.
Stare ciocie inne gusta mają,
Inne zaś studenci,
W każdym wieku co innego - jak wiadomo - oczy nęci.

Gdybym był mały, podglądałem piłkę Zdzisia,
Albo Jasia hulajnogę,
Dziś na hulajnogę już nie lecę,
Dziś podglądać damską nogę raczej mogę.
Nie wypieram się
To w końcu przecież nodze nic nie szkodze.
Chociaż tak na dobrą sprawę,
To już nie ma takich nóg,
Jakie się w mych młodych latach widywało w Łodzi...

Dziś nieważne dla mnie zresztą, czy ja widzę kogoś bez ubrania
Czy w ubraniu -
Dziś uprawiam, że tak powiem, wyższą szkołę jazdy w podglądaniu.

Mnie nie bawi dziś obserwowanie, kto do kogo przyszedł.
W celu zdejmowania szat,
Ja dziś jestem bardziej perwejrsyjny jeszcze,
Ja się bawię podglądaniem - zwykłych ludzkich wad.

Państwo myśli sobie pewnie teraz: czy wypada?
Wada niby rzeczy intymne...
Owszem, owszem,
Ale ile czasem wszystkim jedna woda bobu zada!

I stąd właśnie podglądanie mych rodakóww
I ich jakże życiodajnych
(Dla mnie!!!)
Niedostatków charakteru
Oraz innych braków.

A na plus niech mi to zapisane będzie w satyrycznym niebie,
Że podglądam wszystkich równo,
Bez protekcji,
Nie wyłączając nawet
Siebie.