Jaśmin
IWAN BUNIN (1870-1953)
Жасмин
Цветёт жасмн. Зелёной чащей
Иду над тереком с утра.
Вдали, меж гор, - пустой, блетящий
И чёткий конус серебра.
Река шумит, вся в искрах света,
Жасмином пахнет жаpкий лес.
А там, вверху, - зима и лето:
Январский снег и синь небес.
Лес замирает, млеет в зное;
Но тём пышней цветёт жасмин.
В лaзури яркой – неземное
Великолепие вершин.
Jaśmin
Kwitną jaśminy. Przez gęstwinę
Idę nad Terek skoro świt.
Z dala, spomiędzy gór, w dolinę,
Spogląda lśniący, srebrny szczyt.
Szeleści rzeka, w iskrach cała,
Jaśminem pachnie duszny las.
Zima się z latem wymieszała:
Śniegi z błękitem nieba wraz.
W upalnej drzemce las zamiera,
Co wzmaga tylko kwiatów dur.
Olśniewa w pełnym świetle teraz
Majestatyczny przepych gór.
przełożył Maciej Froński
Jest w lesie źródło, czyste, niezmącone...
IWAN BUNIN (1870-1953)
В лесу, в горе родник, живой и звонкий…
В лесу, в горе родник, живой и звонкий,
Над родником старинный голубец
С лубочной почерневшею иконкой,
А в роднике березовый корец.
Я не люблю, о Русь, твоей несмелой,
Тусячелетней, рабской нищеты.
Но этот крест, но этот ковшик белый…
Смиренные, родимые черты!
Jest w lesie źródło, czyste, niezmącone…
Jest w lesie źródło, czyste, niezmącone,
Szemrzące; nad nim niestrudzenie trwa
Stary krzyż zdobny w łubianą ikonę,
Tuż obok cebrzyk z brzozowego drwa.
Nie lubię twojej, o Rusi, nieśmiałej,
Żebraczej nędzy, choć ma tysiąc lat.
Lecz ten krzyż stary, lecz ten cebrzyk biały…
Skromny, najdroższy, bo ojczysty, ślad.
przełożył Maciej Froński
Kadzielnica
IWAN BUNIN (1870-1953)
Кадильница
В горах Сицилии, в монастыре забытом,
По храму тёмному, по выщерблённым плитам,
В разрушенный алтарь пастух меня привёл,
И увидал я там: стоит нагой престол,
А перед ним, в пыли, могильно-золотая,
Давно потухшая, давным-давно пустая,
Лежит кадильница – вся чёрная внутри
От угла и смолы, пылавших в ней когда-то…
Ты, сердце, полное огня и аромата,
Не забывай о ней. До черноты сгори.
Kadzielnica
W górach Sycylii jest klasztor ukryty;
Przez ciemną nawę, wyszczerbione płyty,
Wchodzę w ruiny, do których mnie wziął
Pastuch, i widzę tam nagi priestoł,
A przed nim, w pyle, lśnąca, niby złota,
Wieki nie znając żywicy ni knota,
Śpi kadzielnica; Poczerniała stal
Wewnątrz od węgli, co kiedyś, przed laty…
Ty, serce, pełne ognia, aromatu,
Pamiętaj o niej. Do końca się spal.
przełożył Maciej Froński
Kondor
IWAN BUNIN (1870-1953)
КОНДОР
Громады гор, зазубренные скалы
Из океана высятся грядой.
Под ними берег, дикий и пустой,
Над ними кондор, тяжкий и усталый.
Померк закат. В ущелья и провалы
Нисхлдит ночь. Гонимый темнотой,
Уродливо-плечистый и худой,
Он медленно спускается на скалы.
И долгий крик, звенящий крик тоски,
Вдруг раздается жалобно и властно
И замирает в небе. Но бесстрастно
Синеет море. Скалы и пески
Скрывает ночь – и веет на вершине
Дыханьем смерти, холодом пустыни.
Kondor
Ogromne góry, skały wyszczerbione
Tłamszą ocean, co u stóp ich legł.
Pod nimi dziki i bezludny brzeg,
Nad nimi kondor, ciężki i znużony.
Zapadł zmierzch, a do wąwozów i dolin
Noc się zakrada. Naglony przez mrok,
Chudy, pokraczny, opuściwszy wzrok
Na skały w dole, opada powoli.
Wtem krzyk przeciągły rozchodzi się echem,
Mieszczący w sobie i żałość, i moc,
Ginie w przestworzach. Lecz w dali sinieje
Nieporuszone morze. Skrywa noc
Skały i piaski, a na szczytach wieje
Chłodem pustyni i śmierci oddechem.
przełożył Maciej Froński
Mahomet i Safija
IWAN BUNIN (1870-1953)
МАГОМЕТ И САФИЯ
Сафия, проснувшись, заплетает ловкой
Голубой рукою пряди черных кос.
«Все меня ругают, Магомет, жидовкой», -
Говорит сквозь слезы, не стирая слез.
Магомет, с усмешкой и любовью глядя,
Отвечает кротко: «Ты скажи им, друг:
Авраам – отец мой, Мойсей – мой дядя,
Магомет – супруг».
Mahomet i Safija
Przebudzona, Safija zwinną ręką plecie
Lśniące w słońcu kosmyki swoich czarnych kos.
"Wołają mnie Żydówką wszyscy, Mahomecie"
Mówi przez łzy, od płaczu łamie jej się głos.
Mahomet na to żonie przygląda się czule
I, rozbawiony, rzecze: "Powtarzaj im wciąż:
Abraham to mój ojciec, Mojżesz to mój wujek,
Mahomet to mój mąż."
przełożył Maciej Froński