Wiersze - Popiół

Popiół

Nawet nie wiem kiedy dostrzegłem na skórze
tę dziwną łuskowatą szarość. Początkowo
sądziłem że jest to wysypka spowodowana
jakąś zewnętrzną infekcją na którą skóra zareagowała
wytworzeniem ochronnego pigmentu. Później próbowałem
to zmyć lecz woda spłynęła po skórze niemal jej nie dotykając.
Po pewnym czasie wykorzystałem wszystkie znane mi sposoby
lecz bez rezultatu. Wszystko nagle zjednoczyło się
przeciwko mnie w jeden nieskończenie długi
wąż niepisanych reguł i znaków. Jakieś inne
życie spostrzegłem na szybach. Ten niezrozumiały czas
istniejący między kartkami poszarzałych kalendarzy.

Następnego dnia gdy ścierałem kurze ze zrośniętych ze sobą
mebli dostrzegłem podobieństwo zachodzące między szarością
narosłą na mojej skórze a kurzem. Potem wybierałem popiół
z pieca. Rozpylony zaczął osiadać na podłodze.
Zdmuchnąłem go i wówczas zobaczyłem jak szarość na skórze
zlewa się z popiołem w jedno pasmo milczenia.
Nie skojarzyłem sobie tego z żadnym znanym mi przypadkiem
ubierania się w „drugą skórę". Mimo to pomyślałem
że jestem jak aktor znający swoją rolę
lecz nie znam jeszcze na pamięć tekstu jaki mam wygłosić
w sztuce bycia sobą a co najwyżej kimkolwiek.

październik 1977