Popielnik
W samym rogu popielnika
przycupnęłaś, tak prawie niechcący,
nie czując bólu stawów
ani migreny. Opuchnięta łękotka
przestała być dowodem na istnienie.
Łagodnie wyjmuję cię na szufelce, aby nie uronić
z pieca sekundy żaru, nawet tych drobin popiołu
we włosach i na języku.
Nawet nie wiesz jak tego roku słońce pali,
w samym środku lata.
Teraz jesteś taka osobna, lekka jak piórko
albo łódka z balsy. Taka dostojna
w swym oddaleniu od rzeczy cielesnych,
przewrotna w niewidzeniu siebie.
Przeczuwasz pokój w całej jego perspektywie,
wydłużył się, schudł, pości –
od podłogi - aż po sufit. Medytuje
nadrealizm śmierci,
to dobrowolne odejście
od form stałych na rzecz absolutnego
r o z p r o s z e n i a.
23.04.12