Wiersze - Seamus Heaney strona 3

Sen

Sierpakiem
O ciężkiej, ręcznie kutej głowni
Ścinałem badyl
Gruby jak słup telegraficzny.
Miałem podwinięte rękawy
I powietrze owiało chłodem moje ramiona
Gdy wziąłem zamach i zatopiłem ostrze,
A potem mozoliłem się, by je wyciagnąć.


Następny cios
Ujawnił pod sieprem ludzką głowę.
Zanim się obudziłem
Usłyszałem stal zatrzymującą się
W kości czoła

W Toomebridge

Gdzie płaska woda

z Lough Neagh przelewała się przez groblę,

jakby właśnie dosięgła krawędzi płaskiej Ziemi

i spadła ze swoim blaskiem w niedokonane tryby

teraźniejszego czasu rzeki Bann.

Gdzie kiedyś był punkt kontroli

granicznej. Gdzie powieszono, w dziewięćdziesiątym ósmym, młodego powstańca.

Gdzie ujemne jony pod bezchmurnym niebem

są mi poezją. Tak jak były nią raz

śluz i srebro utuczonego węgorza.

Zbyteczne dziecko

Znaleziono go w kurniku, gdzie
go więziła. Nie potrafił powie-
dzieć nic.



Kiedy paliła się lampa,
Żółtko światła
W tylnej części domu,
Dziecko w komórce
Przystawiało oko do szpary -

Mały chłopcze zkurnika,
O rysach ostrych jak zapamiętany
Nów księzyca, twoje zdjęcie
Wciąż przebiega jak szczur
Po podłodze mojego umysłu,

Księżycowy człowieczku,
Chowany w budzie
Na końcu podwórka, i wierny,
Twoja krucha postać, jaśniejąca,
Nieważka, podnosi pajęczyny,

Kurz, zaschnięte odchody kur
Leżące pod grzędami
I mdłe zapachy resztek
które wsuwała ci przez drzwiczki
Rano i wieczorem.

Odgłosy tamtych kroków, cisza;
Czuwanie, samotność, posty,
Niechrzczone łzy
I zagadkowa miłość do tego światła,
Lecz teraz mówisz w końcu

Jakimś nieznanym gestem
O czymś poza wytrzymałością,
Swym rozdziawionym niemym świadectwem
Lunarnych przestrzeni
Przebytych poza punkt miłości.

‹‹ 1 2 3