Wiersze - ks. Jan Twardowski strona 50

Na przekór

 
 
Pogodzić się z deszczem co kapie
z grypą co za nos cię przyłapie
z bykiem krową krówką
z przenajświętszą gotówką
z wierszem słabym z serca szczerego
z teologiem co nie wie dlaczego
 
1997

Na ręce

 
 
Nazywają cię brzydulą
uciekają w te pędy po kolei
biorę ciebie za ręce
jak królika na szczeście
 
śmierci - chwilo największej nadziei
 
TP nr 40/1997

Na setną rocznicę śmierci Henryka Ibsena w roku 2006

 
 
Jakże cię cenię Panie Ibsenie
nie fruwaj w obłokach
porzuć zaświaty
zstąp na ziemię -
i pisz tu dalej dramaty
 
2004

Na świecie zachód słońca

 
 
Na świecie zachód słońca
jak adoracja rany
w muzeum kawał płótna zamalowany
w świecie łabędź syczy kura gdacze pies wyje
a w muzeum tyle piękna co nie żyje
 
1998

Na wakacjach

 
 
Wakacje. Zamknięta szkoła
milczy ze wzruszenia wielkiego.
Tymczasem Marysia znad morza
pisze list do mamusi,
jak na lekcji języka polskiego.
Wojtek, jak na matematyce,
skarpetki, koszule liczy.
Miał jeszcze dwie pary majtek -
licząc - trudno się doliczyć.
Wszyscy śpiewają przy ognisku,
kłaniają się ogniu złotemu,
choć zbiegła z narzeczonym
nieśmiała pani od śpiewu.
Ksiądz już na urlopie.
Jakby nie było nikogo.
Tylko poziomka niemowa
zaczęła mówić o Bogu.
 
2000  

‹‹ 1 2 47 48 49 50 51 52 53 100 101 ››