Wiersze - Wilno odnalezione...

Wilno odnalezione...

Podniosłem cię ponad Trzykrzyską Górę...

Powoli odwracasz twarz od lustra Wilejki.
Z pomiędzy krzyżujących się linii światła
i ciemności przenicowuję  twój cień - 
nieustający korowód wędrownej bezdomności.
Scalam oddechem przerwane wątki życia -
zwodzone mosty przeznaczenia
podnoszą się i opadają we mnie...

Patrzysz spod przymrużonych powiek
na swoje prace pierwsze i ostatnie – Katedrę,
kościół  św. Anny, Bernardynów, kościół
św. Piotra i Pawła, Cmentarz na Rossie,
 aż po „Galerię Znad Wilii”.

Stare i nowe ślady nakładają się na siebie,
Patrz,  Miłosz zmęczony usiadł na moście.
Poniżej, w nurcie rzeki – Noc Świętojańska
pijana księżycem wyśpiewuje
poranną jutrznią wileńskie tęsknoty...

Spoglądasz na okoliczne wzgórza
ściskając w ręku wędrowny kostur,
wodząc palcem po świętych dachach Starówki.
Ile osiadło w nich  czasu nie do opowiedzenia.

Milczymy razem trzymając się azymutu
wschodzącego słońca,
z  tyłu twojej  głowy majaczy cień góry Giedymina.
W dalekiej perspektywie Belmond
kusi ciemną zielenią;
młyńskie koła mielą sporysz wspomnień
na chlebne drzazgi, wiatr przynosi
zapach wody rozpylonej w powietrzu
chłodząc w nas wiekuisty zakalec
niekończącej  się drogi i śladów historii
odciśniętych w pamięci...
Jak lunatyk zmierzam do miejsc, w których
zostawiłeś swoje serce...

20.05.09/12.08.09