Gabriel Leon Kamiński
List XXIII
Otwierasz zmierzch absyntem, niebo pijane
dogasza gwiazdy moją ręką. Pewnie
nie wiesz, że i ja coraz dłużej trzeźwieję
karmiony udawanym optymizmem.Dławię się,
byle czym zatykają mi usta;
każą mi się uśmiechać – do lustra. Znam
na wylot
wszystkie obrazy
naszego powolnego upadku. Zamknąłem
paletę w pudełku, czuję się
pusty jak wydmuszka.
Staram się uderzać cierpliwie łyżką
w blat stołu. Do rana
wsłuchuję się
we wszystkie dźwięki
mojej bezsenności
dochodzące zza ściany.
Pewnie tobie samotność
również wyludnia sny.