Wiersze - Bezsenność 1990

Bezsenność 1990

Bezsenność 1990
W lutym tego roku
Obudziłem się o piątej rano
By pomyśleć
Że oto w prawie wolnym kraju
Cierpię na bezsenność
Że mój brak snu
Jest niemal zupełnie wolny
Ból głowy mdłości i zmartwione powieki
Mają swój suwerenny rząd
I nawet policja
Chociaż jeszcze nie w pełni zreformowana
Przechodzi na moją stronę
Powoli i nieporadnie
Przeprawia się przez kleistą rzekę
Która o piątej rano
Rozpulchnia poranny śmietnik
Szczebiot wróbli i kaszel wron
A ja płynę na łóżku
Klucząc wśród telewizyjnych anten
I pomników plujących krwią