Wiersze - Tadeusz Różewicz strona 3

Śmiech

Klatka była tak długo zamknięta
aż wyląg się w niej ptak

ptak tak długo milczał
aż klatka otwarła się
rdzewiejąc w ciszy

cisza tak długo trwała
aż za czarnymi prętami
rozległ się śmiech

Świadek

Ty wiesz że jestem
ale nie wchodź nagle
do mego pokoju

mogłabyś zobaczyć
jak milczę
nad białą kartą

Czy można pisać
o miłości
słysząc krzyki
zamordowanych pohańbionych
czy można pisać
o śmierci
patrząc na twarzyczki
dzieci

Nie wchodź nagle
do mego pokoju

Zobaczysz niemego
i skrępowanego
świadka miłości
którą zwycięża śmierć

Szkic do erotyku współczesnego

A przecież biel
najlepiej opisać szarością
ptaka kamieniem
słoneczniki
w grudniu

dawne erotyki
bywały opisami ciała
opisytwały to i owo
na przykład rzęsy

a przecież czerwień
powinno opisywać się
szarością słońce deszczem
maki w listopadzie
usta nocą

najplastyczniejszym
opisem chleba
jest opis głodu
jest w nim
wilgotny porowaty ośrodek
ciepłe wnętrze
słoneczniki w nocy
piersi brzuch uda Kybele

źródlanym
przezroczystym opisem
wody
jest opis pragnienia
popiołu
pustyni
wywołuje fatamorganę
obłoki i drzewa wchodzą
w lustro

Brak głód
nieobecność
ciała
jest opisem miłości
jest erotykiem współczesnym

Zły syn

Patrzę przez okno
w różowych kwiatkach

na dworze koty mokną
i moja stara matka
czerpie żółtą wodę
rękami świętej

w oknie stoi jej młode
źle uśmiechnięte

Koniec

to początek

twarz
zaciśnięta
gruzłowata
zawiązana

skręcona w jeden
supeł
węzeł ze sznura
z postronka

powoli
zaczęła się rozwiązywać
rozluźniać
opadać
w ciszy

zwisła

zapadła się
wklęsła

w strach poniżenie
w ostateczną klęskę
w nic

‹‹ 1 2 3 4 5 ››