Wiersze - Męczeństwo Joanny według Dreyera

Męczeństwo Joanny według Dreyera

Co chwila ciemniej. Najpierw gasną lampy
Ciemność jest gęsta lecz faluje białym
Potem jest ciemność rozbitego Boga
Tłustawą plamą na szarym suficie. 
 
 
Wynika ciemność kłamstw I znów wynika 
Ciemność bez sensu. Ona już ujada
Siada na sercu i drapie łapami
Do tego dołka w którym tylko kości
 
 
Więc ciemność dymu to tylko kurtyna
Patrz mocny Boże mamy oto litość 
Trzaskają klapy po napisie FIN
Salwa tysiąca zabitych obiadów
 
 
z tomu Wiersze nieznane i rozproszone [pierwotnie w tomie Łyse kaktusy 1957-1963]