Wiersze - Wielki czwartek

Wielki czwartek

To miło, że nie każą nam wychodzić,
choć dawno już zamknięto okiennice.
Z kuchni wysuwa się kelner z talerzem
gulaszu, lub jakiejś gęstej zupy,
 
i usadawia się o 2 stoliki dalej.
Wiemy, tak samo ty, jak ja, że to już koniec,
że coś się wkradło między
nas, czymkolwiek jesteśmy albo byliśmy.
 
Kelner wyciera chlebem talerz,
wysącza resztkę wina,
po czym poprawia po kolei
nóż i widelec, łyżkę i serwetkę,
sam stół, i krzesło, które po prostu wypożyczył,
uśmiecha się, i kłania - własnej nieobecności.