Wiersze - Karol Antoniewicz strona 2

* * * (Kochaj! — Tak zbawca świata nakazał)

Kochaj! — Tak zbawca świata nakazał;
Jego rozkazom któż się oprzeć zdoła?
Kochaj! — Tak do nas on z krzyża woła,
Byś winy serca sercem twojem zmazał.

Kochaj! — Lecz kogo? — Ach, o to nie pytaj,
Chrystus wyjątku nie czyni żadnego;
Weź ewangielją i otwórz i czytaj:
Kochaj bliźniego, jak siebie samego!

A któż jest bliźnim? — Ten, co z głębi duszy
Z tobą zawoła: Ojcze, coś jest w niebie!
I ten, co krwawe łzy twoje osuszy,
Co ci aniołem w każdej jest potrzebie.


A któż jest bliźnim? — Każdy, który z tobą
Krzyżową drogą do nieba pospieszy,
Dla kogo ciernie są życia ozdobą,
Co z tobą płacze i z tobą się cieszy.

A któż jest bliźnim? — Ten, który dla ciebie
Jakby ze skały serce ma wykute,
Co cię w bolesnej opuszcza potrzebie,
Nosząc w swem sercu pociski zatrute.

Gdy mu odpuścisz dla miłości Boga
I za złe dobrem hojnie się wypłacisz,
Wtenczas zwyciężysz i siebie i wroga,
Zasługą krzyża duszę twą zbogacisz.

Droga życia drogą krzyżową

Panie, tyś ogień w mej duszy zapalił,
Chcąc, by w niej miłość świata wygorzała;
Tyś dumę moję o ziemię powalił,
By siłą świętej pokory powstała.
 
Chcesz, bym cię kochał, o Panie, nad życie,
Niczego nigdy nie żądał prócz ciebie;
Chcesz, bym na ziemi został krzyża dziecię,
Bym dzieckiem chwały mógł zostać na niebie.
 
A ja tak długo tobiem się opierał
I gwałtem chciałem zejść z krzyżowej drogi,
A tyś mi szczęście po szczęściu odbierał,
Żem został nędzny, złamany, ubogi.


Panie, gdzież jesteś? czyś odwrócił ucho
Na serca mego głos tęskny i smutny?
Panie, ty widzisz, jak w duszy mej głucho;
O czemuś dla mnie stał się tak okrutny?
 
Do ciebie w cieżkiem udręczeniu wołam,
Zebrze ma dusza o twe zlitowanie,
Krzyża już dłużej dźwigać nie wydołam,
Jeźli ty w pomoc nie przyjdziesz mi, Panie.
 
Aleś ty długo, długo na mnie czekał,
Tyś na mnie wołał i szukał i prosił,
Lecz ja zuchwale od ciebiem uciekał,
Gdym świat w mem sercu i w mej myśli nosił.
 
Bałem się krzyża, bałem się cierpienia,
Jak dziecko, co się serca matki boi,
Bom nie chciał poznać w szale urojenia,
Że ranę serca tylko krzyż zagoi.


Dziś znam tę drogę boleści, zaprzenia:
Cierniem zasłana, krwią świętą zbroczona.
Dziś znam tę drogę, miłości, zbawienia;
Pusta, odludna, od świata wzgardzona.
 
Pójdę cię szukać, choć zwątlonym krokiem,
Pójdę tą drogą bolesną i ciemną;
Pójdę cię szukać łzą zmroczonem okiem,
O Panie, Panie, nie kryj się przedemną!
 
A w sercu nosząc twoję krwawą mękę,
Pójdę z mym krzyżem przez kolące głogi,
A gdy upadnę, podaj mi twą rękę,
Abym nie ustał wśród krzyżowej drogi.

Oddanie się Bogu

Nie chcę się więcej sprzeciwiać twej woli,
Panie! z pokorą tobie się oddaję,
A chociaż serce tak krwawo zaboli,
W boleściach serca twą dobroć wyznaję.
 
Nie wiem, dla czego nawiedzasz mą duszę,
Serce i ciało strapieniem, chorobą;
Lecz to wiem dobrze, że cierpieć tu muszę,
Abym przez boleść połączył się z tobą.
 
Nie wiem, dla czego, lecz wiem doskonale,
Że ojcem jesteś, że kochasz, że zbawiasz,
A wierząc mocno nie troszczę się wcale,
Czy do mnie szczęściem, czy krzyżem przemawiasz.


Chcesz, bym z szczerością, wiarą i ochotą
Ciągnął to życie ciężko jakby w pługu,
Chcesz, bym cierpieniem, miłością, prostotą
Z przewinień moich wypłacił się długu.
 
Jeźli mnie karzesz, ach, wiem, żem zasłużył.
Karz, pokąd zechcesz, lecz oszczędź na wieki,
A choćbyś życia pielgrzymstwo przydłużył,
To racz przydłużyć i łaskę opieki.
 
Choć się już wszystkie nadzieje rozbiły,
A urok życia jak mgła się rozpłynął,
O Panie, wesprzyj omdlałe już siły,
Abym w tej walce nędznie nie zginął.
 
Lecz jeżli cierpię nie za przewinienia,
Łączę mą boleść z zasługą twej męki,
A krzyż mój, Panie, jak krzyż poświęcenia
Przyjmuję wdzięcznie z ojca mego ręki.

Padoł płaczu

Czy w boleści, czy w radości,
Ale zawsze płakać trzeba,
Bo bez płaczu to do nieba
Nikt z wygnańców nie zagości.
 
W pierwszem życia powitaniu
Płacze dziecię, nie wie czego,
Choć mu nikt nie czyni złego,
Bo wie, że jest na wygnaniu.


Różne życia są koleje,
Świata postać wciąż się mieni,
Wpośród światła i odcieni
Wątłe snują się nadzieje.
 
Ta się spełni, ta ominie;
Dziś radośnie serce bije,
Jutro gorzkim bólem żyje,
A zdrój życia ciągle płynie.

Pieśń wieczorna

Dzięki ci, Boże, za ten dzień przeżyły,
Dzięki ci, Boże, za każdą godzinę,
Za zdrowie duszy i za ciała siły,
Dzięki za każdą chleba okruszynę.
 
I o dzień jeden życie się skróciło.
Czym się w nim nowym grzechem nie zadłużył?
Czy się me serce na lepsze zmieniło?
Czym na twą łaskę, czy na gniew zasłużył?
 
Jeźlim zawinił, odpuść mi, o Panie!
Przyjm te łzy żalu i poprawy chęci,
Niechaj twa łaska, twoje zlitowanie
Na dalszą życia pracę mnie poświęci.

‹‹ 1 2 3 ››