Wiersze - Allen Ginsberg - Niezwykły mały domek w Berkeley

Allen Ginsberg - Niezwykły mały domek w Berkeley

Całe popołudnie przycinałem krzewy jeżyn przy rozchwianym brązowym płocie
pod zwisającą nisko gałęzią z ukrytymi w liściach zgniłymi morelami,
naprawiłem cieknący przewód w zawiłym mechanizmie nowej ubikacji;
znalazłem dobry jeszcze dzbanek na kawę wśród winorośli
pod werandą, wytoczyłem wielką oponę spośród krzaków, ukryłem marihuanę;
podlałem kwiaty nawilżając każdy z osobna nagrzaną
w słońcu wodą, wróciłem po dodatkową porcję dla fasolki i stokrotek;
trzykrotnie obszedłem trawnik wzdychając bezwiednie:
w nagrodę ogród nakarmił mnie śliwkami z małego,
rosnącego w kącie drzewka,
jak anioł dbały o mój żołądek i o usychający z miłości język.