Wiersze - Agnieszka Osiecka strona 2

Ludność cywilna

Jestem jak ludność cywilna.
Opuszczam mój gród bez sztandarów.
Czmycham nocą
unosząc nad głową białe prześcieradła.
Dźwigam jeszcze ze sobą
tę rzecz nie napisaną
i szczotkę do zębów,
która widziała Meksyk.
To wszystko.
Żadnych cudzych książek,
żadnych fotografii...
(Wszak przyjdzie jeszcze nie raz
oglądać ten film o życiu).
Nie.
Nie ustanę w leniwym odwrocie.
Żywić się będę korzonkami
wiedzy zdobytej zbyt późno...
Wodą źródlaną gardzę
jak łaską.
Gwiżdżę na alkohol.
Przez wszystkie małmazje świata
przebije ten smak,
smak klęski nad drugim człowiekiem.

Nowa miłość

Nie wierzę w to,
że wszystko było już,
pozwólcie mi
na jeszcze parę róż:
Jeszcze tylko raz pokochać,
ach, jeszcze jeden raz!
Nie pragnę wciąż
królewną z bajki być,
lecz serca dzwon
niech nie przestaje bić:
Jeszcze tylko raz pokochać,
ach, jeszcze jeden raz!
W tę nową miłoąć
pobiegłabym tak,
jak rusza w drogę
księżyc i ptak,
tę nową miłość
umiałabym wziąć,
tak jak się bierze
rumianki do rąk.
Nie wierzę w to,
że prześnił się mi czas,
pozwólcie mi
na jeszcze parę gwiazd:
Jeszcze tylko raz pokochać,
ach, jeszcze jeden raz!
Jeszcze tylko raz usłyszeć
szalony serca głos,
a potem - wielką ciszę,
a potem - noc...

Szara sukienka

Tkwić
w szarej sukience
i podziwiać jak oddychasz.
Taki to był ten mój program.
Okazało się jednak, że należy
lśnić, błyszczeć, wibrować,
mieć myśli i pomysły,
być kimś,
mieć głowę na karku,
na głowie lok,
nad lokiem aureolę,
nad aureolą ptactwo,
dla ptactwa ziarno,
na ziarno pieniądze,
pieniądze za muzykę,
muzykę za ciebie,
za oddech
i za szarą sukienkę.

Właściwa chwila

Właściwa chwila,
żeby odejść.
Jestem taka słaba, zabierze mnie byle wietrzyk
daleko.
Właściwa chwila,
żeby odejść.
Ofiarowałeś mi wczoraj najzłotsze ze swoich spojrzeń,
wiem,
że nie masz tego więcej.
Właściwa chwila,
żeby odejść.
Spóźniasz się.
Weźmiesz rozpacz za nauczkę.

Kiedy mnie już nie będzie

Siądź z tamtym mężczyzną
twarzą w twarz,
kiedy mnie już nie będzie.
Spalcie w kominie
moje buty i płaszcz,
zróbcie sobie miejsce ...

A mnie oszukuj mile
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem.

Płyń z tamtym mężczyzną
w górę rzek,
kiedy mnie już nie będzie,
znajdźcie polanę, smukłą sosnę i brzeg,
zróbcie sobie miejsce ...

A mnie wspominaj czule,
że mało tak się śniłem,
a przecież byłem, no przecież byłem.

Dziel z tamtym mężczyzną
chleb na pół,
kiedy mnie już nie będzie,
kupcie firanki, jakąś lampę i stół,
zróbcie sobie miejsce ...

A mnie bezczelnie kochaj,
choć smutne śpiewki przędę,
bo przecież będę, no przecież będę.

‹‹ 1 2 3 ››