Cytaty autorów na literę S - Leopold Staff

Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...

[...] wszelką radość płaci się smutkiem jej zgonu.

Kochać i tracić, pragnąć i żałować;
Padać boleśnie i znów się podnosić.
Krzyczeć tęsknocie: PRECZ! i błagać: PROWADŹ! -Oto jest życie: nic a jakże dosyć...

Bo coś w szaleństwie jest młodości
wśród lotu wichru, skrzydeł szumu
co jest mądrzejsze od mądrości
i rozumniejsze od rozumu.

O to chodzi jedynie
By naprzód wciąż iść śmiało
Bo zawsze się dochodzi
Gdzie indziej niż się chciało

Najgłębszy smutek szczęścia, że wszystko przemija.

Już? Tak prędko? Co to było?
Coś strwonione? Pierzchło skrycie?
Czy się młodość swą przeżyło?
Ach, więc to już było... życie?

Tak, szczęście przyjść chciało lecz mroków się zlękło.
Ktoś chciał mnie ukochać lecz serce mu pękło, gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno...

Odrzućmyż raz tę głupią dla życia pogardę, którą się otaczamy jak żebrak purpurą.

Między wzniesioną dłonią a owocem drzew
Śpi szczęście, co najsłodsze dreszcze daje łonu [...]

...to, czego się nie widzi,
Istnieje przecie przede wszystkiem.

Więc można kochać i nie wiedzieć o tem?

Śmierć to samotność i wolność ostatnia.

Zostanie kamień z napisem:
Tu leży taki a taki.
Każdy z nas jest Odysem,
Co wraca do swej Itaki.

Każda chwila jest kroplą wieczności,
Życie mgnieniem jej oka.
Tyle jest spraw arcyważnych.

Niech cię nie niepokoją
Cierpienia twe i błędy.
Wszędy są drogi proste
Lecz i manowce wszędy.

Ból to radość, co jeszcze twarzy nie odkryła.

Znam gorycz i zawody, wiem, co ból i troska, złuda miłości, zwątpień mrok, tęsknot rozbicia, a jednak śpiewać będę wam pochwałę życia.

Krótko trwa rozkosz. Szczęście, co żyło dzień, kona.

Czytam historię
I widzę, coś zrobił
Przez tysiąclecia, Człowiecze!
Zabijałeś, mordowałeś
I wciąż przemyśliwasz,
Jakby to robić lepiej.
Zastanawiam się, czyś godzien,
Aby cię pisać przez wielkie C.

Dość się weseli serce, gdy daje i sobą się dzieli.

Ażeby po nas zostały jedynie
Ślady na piasku i kręgi na wodzie

Dopiero od posągów, od drzew i od trawy
(...) nauczyłem się prostej, pogodnej postawy.

Gdyby fiołki i konwalie,
Zamiast pachnąć grać umiały,
Byłaby to muzyka Chopina.

Wolności pragnę ponad wszystko!

Śmierci tak potrzeba uczyć się jak życia.

Człowiek jest raną życia, śmierć zgojoną blizną.

Nic mi, świecie, piękności twej zmącić niezdolne!

Mistrz uczuł w swej piersi dech nieskończoności, potężny jak ocean, gdy się pianą zwełni

Odziane w łachmany szat czarnej żałoby
Szukają ustronia na ciche swe groby...

Budowałem na piasku
I zwaliło się.
Budowałem na skale
I zwaliło się.
Teraz budując zacznę
Od dymu z komina.

Tylko co dobre, siejbą jest szczęśliwych żniw.

I świat jest stary jak świat.

Kwiaty na to są, ażeby więdły, ale serca są, aby kochały.

Czas, straszny lekarz, w ślepym bezrozumie leczy najdroższy ból wbrew sercu.

Ktoś chciał mnie ukochać lecz serce mu pękło.

Bo większą mi rozkoszą podróż niż przybycie.

Im bardziej uszlachetniasz swe serce, tym oblicze twej sztuki bardziej prawe.