Piosenki - Szanty strona 12

Dziki włóczęga

Byłem dzikim włóczęgą przez tak wiele dni
Przepuściłem pieniądze na dziwki i gin
Dzisiaj wracam do domu pełny grosza mam trzos
I zapomnieć chcę wreszcie jak podły był los.

Ref.
Już nie wrócę na morze
Nigdy więcej, o nie
Wreszcie koniec włóczęgi
Na pewno to wiem.

I poszdłem do baru gdzie bywałem nie raz
Powiedziałem barmance że forsy mi brak
Poprosiłem o kredyt powiedziała: idź precz
Mogę mieć tu stu takich na skinienie co dzień.

Ref.
Już nie wrócę....

Gdy błysnąłem dziesiątką to skoczyła jak kot
I butelkę najlepszą przysunęła pod nos
Powiedziała zalotnie: co chcesz mogę ci dać
Ja jej na to: ty flądro znam inny bar

Ref.
Już nie wrócę....

Gdy stanąłem przed domem przez otwarte drzwi
Zobaczyłem rodziców, czy przebaczą mi
Matka pierwsza spostrzegła jak w sieni wciąż tkwię
Zobaczyłem ich radość i przyrzekłem że...

Ref.
Już nie wrócę....

Eliza Lee

Och, znów nas gna do New York Town
W górę, w dół i razem, hej.
Niezła linia ta Black Ball Line
Och, puszczaj parę i równo grzej.

Hej, dżigi, dżigi- kolaską w dal
I w górę, w dół i razem, hej
Elzę Lee na kolanie mam
Och, puszczaj parę i równo grzej.

A na Bovery Street, co ma sławę złą
Dziewczyny z każdym tańczyć chcą.

Na piwo wezmę jedną z dam,
A potem małe sam na sam.

Och, chwyć ją, gnieć ją, i na bal
Weź tę małą co ma żółty szal.

W Liverpoolu dziewczyn pięknych moc
A Elza Lee sama chodzi co noc.

A kiedy wrócę z morza, zapytam ją
Czy zostanie żoną mą.

I jeszcze raz, i w górę znów.
Powie mi- tak, i potem ślub.

A kiedy wrócę z morza, zapytam ją
Czy zostanie żoną mą.

I jeszcze raz. I w górę znów
Powie mi- tak i potem zaraz ślub.

Emeryt

Leżysz wtulona w ramię i cichutko mruczysz przez sen,
Łóżko szerokie, ta pościel biała, za oknem prawie dzień.
A jeszcze niedawno koja, a w niej cuchnący ryb± koc,
Fale bijące o pokład i bosmana zdarty głos.

Ref.:
To wszystko było - minęło, zostało tylko wspomnienie,
Już nie poczuję wibracji pokładu, gdy kable grają.
Już tylko dom i ogródek, i tak aż do śmierci,
A przecież stare żaglowce po morzach jeszcze pływają.

Nie gniewaj się kochana, że trudno ze mną żyć,
Że nie kupiłem mleka, zapomniałem gary zmyć.
Bo jeszcze niedawno statek mym drugim domem był,
Tam nie stało się w kolejkach, tam nie było miejsca dla złych.

Upłynie sporo czasu nim przyzwyczaję się,
Czterdzieści lat na morzu zamknięte w jeden dzień.
Skąd lekarz może wiedzieć, że za morzem tęskno mi,
Że duszę się na lądzie, że śni mi się pokład pełen ryb.

Wiem, masz do mnie żal - mieliśmy do przyjaciół iść,
Spotkałem kumpla z rejsu, on w morze wyszedł dziś.
Siedziałem potem na kei, ze łzami patrzyłem na port,
I dla mnie też przyjdzie taki dzień, że opuszczę go, a na razie...

Ref...

Fajna ferajna

Szliśmy we czterech, jasny gwint!
Dął przez dni szereg ostry wind,
W dymiącej chmurze dyszał port,
Szliśmy ponurzy, jak na mord.
Jeszcze nas ciskał, jeszcze trwał
Szkwał, co chmurzyska nisko gnał.
Fajna ferajna nas tam szła:
Jim, Pat O'Kinah, Szpunt i ja.

Fajna ferajna nas tam szła:
Jim, Pat O'Kinah, Szpunt i ja.
Fajna ferajna nas tam szła:
Jim, Pat O'Kinah, Szpunt i ja.

Ochroń mnie Boże, nie chciałbym
Żeby mnie nożem kiedy Jim,
A wnet po gościu zniknął ślad,
Kiedy mu gardło rozciął Pat.
A gdy na statku wybuchł bunt,
To na ostatku strzelał Szpunt,
Ja wtedy szczeniak, ale już
Łapy w kieszeniach, no i nóż.

Mrok gęstniał ciągle, jak to mrok,
We mgle łomotał suchy krok,
Ślepa uliczka, ślepa noc
I tajemnicza nocy moc.
Zgubieni do cna pośród mgły,
Ani rozpoznać, kto kim był.
Fajna ferajna nas tam szła:
Jim, Pat O'Kinah, Szpunt i ja.

Zimno okrutnie, trudno znieść,
Może by wódy dali gdzieś,
My nie bogaci, ale cóż,
Zapłacić za nas może nóż.
I światło nikłe błysło gdzieś,
I już my pod finglem "Zdechły pies".
Fajna ferajna nas tam szła:
Jim, Pat O'Kinah, Szpunt i ja.

Piliśmy nieźle, już to już,
Każdy przy krześle swym wbił nóż,
Rachunek w szynku zliczył Szpunt
Funtów szterlingów cały funt.
"Zapłacić nożem" - mówi Pat
I cztery noże w stołu blat.
Szynkarz się zgodził, noże wziął,
A my poszliśmy dalej z mgłą.

Ech, co ja tam wam będę plótł,
Strugać wariata, łgać jak z nut
To każdy umie, ale tak
Jak my rozumieć nocy smak
I smak przygody, która drży,
Ech, gadać szkoda, wy nie my,
Wy nie ferajna taka, jak
Jim, Pat O'Kinah, Szpunt i ja.

Fregata z Packet Line

Dla niej czy sztorm na Dogger Bank,
Czy śnieg, czy gęsta mgła,
To wszystko nic, bo ona wciąż
Swym kursem morzem gna.

Gdy żagle prężą się u rej
Pochyla maszty swe.
I dumna tak, i szybka tak
Ocean dziobem tnie!

Więc hej-ach, dalej. Fregato z Pacet Line
Tyś wiecznie w drodze i stale tam
Na wodach Dogger Bank.
Twe białe żagle skrzydła niosą cię
czy z wiatrem, czy pod wiatr,
a oceanu fale też
kłaniają ci się w pas.

A Stary nasz tak kocha ją,
Jak dziewkę pieścić chce,
Lecz z nas wyciska siódmy pot,
Pilnuje stale, łaja i klnie.
Bo liczy się dla niego
Jej pocztą wypchany brzuch.
Więc stoi wciąż nad karkiem nam
I tyrać trzeba za dwóch.

Na pysk już padł nie jeden z nas,
Powiedział sobie, że
Z tym fachem skończyć przyszedł czas,
Bo każdy pożyć chce.
Spokojnie można krowy wszak,
Wśród pól hodować znów...
Przed statkiem jednak z Packet Line
Zdejmiemy czapki z głów.

‹‹ 1 2 9 10 11 12 13 14 15 34 35 ››