Wysoki brzeg Dundee
1.Brzeg wysoki jest w Dundee,
Zbiega w dół i znów się wspina,
Dobre stocznie, klipry w nich,
Zgrabniuśkie jak dziewczyna.
Nie widziałeś? - To Quebec,
Zbiega w dół i znów się wspina,
Nastroszony drewnem brzeg drewnem brzeg,
Ze szkockich gór dziewczyna.
Ref.: Hej, hej, jak długi rejs,
Zbiega w dół i znów się wspina
Na stromy fali grzbiet
Ze szkockich gór dziewczyna.
2.Zakurzony Charleston,
Perkalowa sukienczyna.
Bawełniany czesze lok
W lusterku morza sinym.
Gdzieś na końcu mapy jest
Port, skąd nikt nie odpłynął
Nie wiesz kiedy czeka cię
Ostatni rejs do Hilo.
Ref.: Hej, hej do Hilo Bay!
Zbiega w dół...
I powrócisz do Dundee,
Nie na długo się zatrzymasz,
Dobre stocznie, klipry w nich
Zgrabniuśkie jak dziewczyna.
Zabierz nas na ląd
1. Gdy rzuciłem swój wór na zmarznięty dek, a d
Był styczniowy, mroźny dzień. e a
W wachcie było nas trzech: ja, Tom i Jack- a d
Dwóch do lin, jeden na ster. e a
Dmuchnęło z North-East na George's Bank a d
I czas zaczął szybciej biec. e a
Motor warknął raz, potem całkiem zgasł... a d
I wtedy zaczęło się. e a
Ref. Zabierz nas na ląd, a F
Pomóż znaleźć cichy port. e a
Tak daleko jest dom, a
Wręgi łamie sztorm. F
Zabierz nas na ląd. e a
2.Jack klnął jak szewc, cisnął korbą i rzekł:
"Co do diabła z tą maszyną?
Ile zdrowia przez Ciebie straciłem, nikt nie wie.
Doprowadzisz nas do ruiny."
Coraz mocniej dmucha, łódź steru nie słucha.
"Hej spróbujmy jeszcze raz!"
A dryf zwiększał się i wiedziałem, że
Obraca nas burtą do fal.
Ref.
3.Tom chwycił za topór, ciął fały i szoty,
A gdy nagle trafił w reling,
Splunął w morze i zbladł, twarz miał bledszą niż grad,
Co pokład już zaścielił.
Jeszcze raz resztką sił, do wiatru na parę chwil,
Tak niewiele brakowało.
I pamiętam że chciałem modlić się...
O więcej wody przed tą czarną skałą.
Ref.
4.Jack z wiatrem i prądem sztormować chciał
W szalejącej otchłani.
Łódź leżała na burcie, fala zakryła nas
I czułe mże koniec z nami.
Przez kilka chwil widziałem zgniły kil
I zwoje lin w spienionej wodzie.
Nie mogłem zrobić nic i wgłowie tam myśl:
"Obym się nigdy nie urodził"
5.Płyną prądy wieje wiatr, zawsze było tak,
Tylko głupiec chce z nimi się mierzyć.
Boże, pomóż tym co w morzu dziś są
i chroń tych co nie mogą przeżyć.
Żagle staw
Hej ho! Żagle staw
Ciągnij line i się baw
Hej ho! Śmiało steruj
Statkiem który jest z papieru
Zadziwi się mama, zadziwi się tata
Kiedy w rejs wypłynę dokoła świata
Bo świat moi mili wcale nie jest duży
Opłynąć go można w deszczowej kałuży
Wypłynę na Błtyk z Gdyni no a potem
Szybciutko opłyne calutką Europę
Potem prez Atlantyk jam odważnym smykiem
Z Kolumbem popłynę odkryć Amerykę
Potem w dół globusa przez morskie odmęty
Obejść Horn przylądek
Tam giną okręty
Ominąć Australię, aby Pacyfikiem
Żeglując spokojnie osiągnąć Afrykę
Teraz już do domu łódka płynie sama
Bo z kolacją czeka na żeglarza mama
I wiesz już wyjmując statek swój z kałuży
gdy masz wyobraźnię to świat nie jest duży
Życie Plącze się
Na zdjęciu mały chłopiec d
Latawce puszcza na wiatr C
Ma białe czyste dłonie C A
A w oczach czysty świat d C d
Na twarzy uśmiech szczęścia
Radości szczerej błysk
Na miłość tyle miejsca
I szansa by dobrze żyć
Życie plącze się pomiędzy tak i nie d
Najgroźniejsza, najbardziej kręta z rzek F
Nikt jej ujścia nie zgadnie C
Póki morza nie znajdzie C7
Na swój wieczny rejs d C d
Na dumnej twarzy młodzieńca
Miłości marzenie się tli
A obok biel dłoni dziewczęcej
I kwiaty, nadzieje i sny
A życie całe przed nimi
I jeszcze w różowym tle
To świat ich jeszcze nie zmienił
Nie sprzedał dobra za złe
Życie plącze się pomiędzy tak i nie…
A dalej kartki są puste
Nie było czasu by żyć
Bo praca, bo w pracy, bo ludzie
I jak tu ze sobą być
Jest zdjęcie jedno z ostatnich
W piwiarni czarny dym
Na twarzy uśmiech i męka
Pijanej radości krzyk
Życie plącze się pomiędzy tak i nie…
Czas mierzy się piwa kuflami
I od wypłaty po świt
A żona ma raj z bachorami
I płacząc ciszę śni
A w nowym albumie na zdjęcia
Syn puszcza latawce na wiatr
A w oczach ma tyle uśmiechu
A przed nim życie i świat