pożegnalne 1 wpis dla sprawdzanej frazy

Wiersze

  • Pożegnalne słowo
    Adam Asnyk
    O drogę moję pytasz się i zżymasz,
    Że ta wykracza poza słońc twych sfery.
    Nie chcę cię łudzić; widzisz: jestem szczery,
    Nie pójdziesz za mną, lecz mnie nie powstrzymasz.
    Gdzie świat mój? słońce? gdzie jest moja meta?
    Może meteor błędny, nie kometa,
    Chwilę nadziemskie olśniwszy etery,
    Zgasnę w ciemnościach, więc imię me wymaż
    Z listy twych bratnich planet, co bez końca
    Kręcić się będą koło swego słońca.
    Może kataklizm straszny mnie tam wiąże
    Z nieznajomego biegunami świata,
    Może fatalizm pcha mnie, a zatrata
    Jedynym kresem, do którego dążę;
    Na cóż mi wiedzieć, gdy wytknięta droga?
    A resztę zdałem na los czy na Boga.

    Jam już zmęczony tą ciągłą gonitwą,
    W której co chwila duch mój łamał skrzydła,
    Nic mogłem niebios przejednać modlitwą,
    A Syzyfowa praca mi obrzydła;
    Nie chcę już ducha okiełznać w wędzidła
    k niesfornego rumaka przed bitwą,
    By zwyciężonym powrócić z wyłomu,
    Unosząc hańbę do pustego domu.

    Ach! w tej bezbrzeżnej pustyni dla ducha
    Nie ma gdzie widzeń swoich ucieleśnić!
    Więc chociaż serce jak wulkan wybucha,
    Samotne musi wieczność gniewu prześnić
    I do grobowców przywyknąć milczenia,
    Nim znajdzie w prochach ciszę zakończenia.

    Wolę więc, pełen pogardy i wstrętu,
    Odwrócić moje obłąkane oczy -
    Od tego lądu próżnego lamentu,
    Od tej przyszłości, którą robak toczy,
    I zapatrzony w mój ideał biały,
    Stać jako posąg na ból skamieniały.

    A kiedy słońce gasnące oświeci
    Ostatni dzień mych marzeń i upadek,
    Sam swojej hańby i rozpaczy świadek,
    W milczącą przepaść duch się mój rozleci
    I nie zostawi dla was nic po sobie,
    Co byście mogli lżyć litością w grobie.