powinienem 26 wpisów dla sprawdzanej frazy

Wiersze

  • Kiedy prowadzę Twój samochód
    Bertolt Brecht
    Kiedy prowadzę twój samochód Czy nie powinienem szczególnie uważać? Pamiętaj: ty Prowadzisz mój samochód. Kiedy...

  • Wiersze znalezione
    Charles Bukowski
    wiem, nie powinienem pisać aż tylu wierszy ale dostarczam sobie w ten sposób rozrywki, za która...

  • Nie więcej
    Czesław Miłosz
    Powinienem powiedzieć kiedyś jak zmieniłem Opinię o poezji i jak się stało, Że uważam się dzisaj...

  • Powinienem teraz
    Czesław Miłosz
        Powinienem teraz być mądrzejszy, niż byłem. Ale nie wiem, czy mądrzejszy jestem. Pamięć układa historię wstydów...

  • Piosenka biednego poety
    Ernest Bryll
        Była mi dana cyniczna nadzieja Więc powinienem patrzeć obojętnie Jako się góry rodzą i góry zwalają...

  • Ranyjulek
    Julian Tuwim
    Powinienem z wiatrami po ulicach się włóczyć, W tłoku miast, podchmielony, najradośniej się chwiać, Od andrusów,...

Cytaty

  • Czy powinienem poślubić W.? Nie, dopóki nie powie mi pozostałych liter swojego imienia.
    Woody Allen

  • Przyszłości zupełnie nie umiałem sobie wyobrazić; nie miałem pojęcia, co mógłbym robić. Powinienem wybrać sobie jakiś sensowny zawód, ale czułem się niezdolny do systematycznej pracy.
    Emil Cioran

  • Nie powinienem myśleć o niej bo wtedy czas zatrzymuje się w miejscu. Wtedy nigdy się jej nie doczekam
    Paulo Coelho

  • Dla nich jestem tylko reliktem z przeszłości który chcą wymazać! Więc dlaczego powinienem wciąż istnieć? Myślałem nad tym, lecz nie mogłem znaleźć odpowiedzi. Ale każdy potrzebuje powodu do życia. W przeciwnym wypadku to tak samo, jakby być martwym. -Gaara
    Masashi Kishimoto

  • Czym jestem? Co powinienem robić? W co mogę wierzyć i czego mogę się spodziewać? Do tego sprowadza się wszystko w filozofii.
    Georg Christoph Lichtenberg

  • Jeżeli chcecie wiedzieć zapomniałem jak powinienem żyć. Straciłem wiarę, że wszystko zmieni się na lepsze, że nadejdzie jeszcze jeden słoneczny dzień.
    Graham Masterton

Życzenia

  • Córeczko,
    rośnij na piękną kobietę. To w zasadzie już jest Twoje
    święto. Życzę Ci drogi przez życie usłanej różami. Czy
    powinienem
    czegoś jeszcze?
    Dzień kobiet

Dowcipy

  • Kilku lekarzy - internista, pediatra, psychiatra, chirurg i patolog wybrało się na kaczki. Do pierwszego ptaka miał strzelać internista.
    - A może to jednak nie kaczka? Powinienem spytać kogoś innego o opinię - zawahał się i kaczka odleciała.
    W drugą mierzył pediatra.
    - Nie jestem pewien, czy to kaczka. A poza tym, może mieć młode... - i ptak nietknięty zniknął za horyzontem.
    Kolejny był psychiatra.
    - Wiem, że to kaczka, ale czy kaczka wie, że jest kaczką? - zamyślił się i przegapił okazję do strzału.
    Potem nadszedł czas na chirurga. Ten przyłożył fuzję do ramienia, strzelił bez wahania i ptak bez życia runął na ziemię.
    - Idź, sprawdź czy to była kaczka - powiedział chirurg do patologa.
    O lekarzach

  • Wchodzi pijak na dworzec autobusowy, szuka wolnego miejsca, ale nie ma dużego wyboru, więc siada obok księdza. Ksiądz niezadowolony, bo pijak "wonie" alkoholem, z jednej kieszeni wystaje mu butelka, z drugiej papierosy. Pijak wyjmuje gazetę i czyta. Po chwili zwraca się do księdza z pytaniem:
    - Może mi ksiądz powiedzieć co powoduje artretyzm?
    Ksiądz pomyślał: no! teraz mu palnę kazanie! - i zaczyna:
    - Jeżeli nadużywasz alkoholu, papierosów, prowadzisz życie niemoralne: cudzołożysz, kradniesz, nie szanujesz wartości - to Bóg zsyła artretyzm!
    Pijak pokiwał ze zdziwieniem głową, zakrył się gazetą i czyta dalej. Po chwili księdzu głupio się zrobiło, że tak z góry potraktował bliźniego, zaczyna w pojednawczym tonie:
    - Przepraszam, wiem że tak nie powinienem, a jak długo pan ma ten artretyzm?
    - Kto? Ja? - dziwi się pijak - ja nie mam, właśnie czytam, że papież ma!...
    Religijne

  • Staruszek u spowiedzi:
    - Proszę księdza, w czasie wojny ukrywałem Żyda u mnie w piwnicy.
    - To bardzo dobry uczynek, chwalebny!
    - Ale proszę księdza, za każdy dzień musiał mi płacić 100 dolarów.
    - To zrozumiałe, ryzykowałeś życiem, to żaden grzech.
    - Co za ulga - mówi staruszek, oddala się na parę kroków, ale po chwili wraca i niepewnie pyta:
    - A może powinienem mu powiedzieć, że wojna się już skończyła?
    Religijne

  • Nauczycielka pierwszej klasy, miała kłopoty z jednym z uczniów.
    - Jasiu, o co ci chodzi?
    - Jestem za mądry do pierwszej klasy. Moja siostra jest w trzeciej klasie a ja jestem mądrzejszy od niej! Myślę, że też powinienem być w trzeciej klasie!
    Nauczycielka zabrała Jasia do gabinetu dyrektora, wyjaśniła dyrektorowi całą sytuację. Dyrektor postanowił zrobić chłopcu test i jeśli nie odpowie na pytania to będzie musiał wrócić do pierwszej klasy i nie sprawiać więcej żadnych kłopotów. Nauczycielka się zgodziła. Jasiowi wytłumaczono wszystkie warunki i zgodził się na przeprowadzenie testu.
    Dyrektor pyta:
    - Ile jest 3 x 3?
    - 9.
    - Ile jest 6 x 6?
    - 36.
    I Jasiu odpowiadał na każde pytanie, które wymyślał dyrektor.
    - Myślę, że Jasiu może iść do trzeciej klasy.
    Nauczycielka spytała czy i ona może zadać Jasiowi kilka pytań? Zarówno dyrektor jak i Jasiu zgodzili się.
    - Co krowa ma cztery, czego ja mam tylko dwa?
    - Nogi.
    - Co ty masz w spodniach, a ja tego nie mam ?
    - Kieszenie.
    - Co zaczyna się na "K" kończy na "S", jest owłosione, zaokrąglone, smakowite i zawiera białawy płyn?
    - Kokos
    - Co wchodzi twarde i różowe a wychodzi miękkie i klejące?
    Oczy dyrektora otworzyły się naprawdę szeroko ale zanim zdążył powstrzymać odpowiedź Jasia, Jasiu powiedział.
    - Guma do żucia.
    - Co robi mężczyzna stojąc, kobieta siedząc, a pies na trzech nogach?
    Dyrektor ponownie otworzył szeroko oczy ale zanim zdążył się odezwać... Jasiu:
    - Podaje dłoń.
    - Teraz zadam kilka pyta z serii "Kim jestem?".
    - OK - powiedział Jasiu
    - Wkładasz we mnie swój drąg. Przywiązujesz mnie. Jest mi mokro wcześniej niż tobie.
    - Namiot
    - Palec wchodzi we mnie. Bawisz się mną, kiedy się nudzisz. Drużba zawsze ma mnie pierwszą.
    Dyrektor patrzy niespokojnie i widać, że jest nieco spięty.
    - Obrączka ślubna
    - Mam różne rozmiary. Gdy nie czuję się dobrze, kapię. Kiedy mnie dmuchasz, czujesz się dobrze.
    - Nos
    - Mam twardy drążek. Mój szpic zagłębia się. Wchodzę z drżeniem.
    - Strzała
    Dyrektor odetchnął z ulgą i mówi:
    - Wyślijcie Jasia od razu na studia! Ja sam na ostatnie dziesięć pytań źle odpowiedziałem!
    O Jasiu

  • Mąż zabrał żonę na pierwszą w jej życiu partię golfa. Oczywiście pierwsze uderzenie żony w piłeczkę i... okno stojącego obok pola golfowego domku zostaje rozbite. Mąż trochę się zdenerwował:
    - Mówiłem, żebyś uważała, a teraz trzeba będzie tam iść przepraszać i może nawet zapłacić.
    Tak więc golfiści idą do domku i pukają w jego drzwi. Momentalnie dochodzi ze środka miły głos mężczyzny:
    - Proszę wejść.
    Po wejściu zauważają w domku: zbite kawałki szyby, rozbitą starą wazę i siedzącego na kanapie faceta. Ten pyta ich:
    - Czy to wy zbiliście szybę?
    - Tak... przepraszamy za to bardzo - odpowiadają golfiści.
    - Hmm... właściwie to nie ma za co. Jestem dżinem, który był uwięziony w tej wazie kilkaset lat. Teraz powinienem spełnić 3 życzenia. Nie obrazicie się jak spełnię wam po jednym sam zostawiając sobie jedno na koniec?
    - Nie, tak jest świetnie - odpowiada mąż. - Ja bym chciał dostawać milion dolarów co roku...
    - Nie ma problemu - mówi dżin. - Do tego gwarantuję, że będziesz bardzo długo żył. A ty młoda kobieto, czego chcesz?
    - Chciałabym mieć ogromny dom w każdym państwie, każdy z najlepszymi na świecie służącymi...
    - Mówisz i masz - odpowiada dżin. - Do tego obiecuje ci, że do żadnego z nich nikt się nigdy nie włamie.
    - A jakie jest twoje życzenie dżinie? - pyta małżeństwo.
    - Ponieważ tak długo byłem uwięziony, nie marzę o niczym innym jak o seksie z tobą - zwraca się do kobiety dżin.
    - I co ty na to kochanie? - pyta mąż. - Mamy tyle kasy i domy... może się zgódź?
    Tak więc kobieta z dżinem idzie na pięterko... Całe popołudnie się kochają. Dżin jest wręcz nienasycony. Po 4 godzinach nieustannego seksu dżin złazi z kobiety, patrzy jej prosto w oczy i pyta:
    - Ile macie lat, ty i twój mąż?
    - Oboje mamy po 35.
    - Coś ty!? 35 lat i wierzycie w dżiny?
    O mężu i żonie

  • Chłopak i dziewczyna na parkingu za miastem. Jest późny wieczór. Chłopak zaczyna całować włosy dziewczyny, ale ona go powstrzymuje:
    - Dobrze wiem, że powinnam ci to powiedzieć wcześniej, ale właściwie jestem prostytutką i za numer biorę stówę.
    Chłopak płaci niechętnie. Po sprawie i wypaleniu papierosa chłopak dalej siedzi na przednim siedzeniu i tylko gapi się w okno.
    - Dlaczego nie jedziemy?
    - Dobrze wiem, że powinienem ci to wcześniej powiedzieć, ale właściwie jestem taksówkarzem i taksometr wskazuje trzy stówy.
    Pikantne

  • Świętego Mikołaja wezwano do przeprowadzenia okresowych badań do przedłużenia licencji pilota (jako że prowadzi on pojazd latający w cywilnej przestrzeni powietrznej).
    Najpierw gruntownie przebadano jego zdrowie, m.in. wzrok i reakcje, potem zaczęto sprawdzać umiejętności praktyczne, typowe procedury i tak dalej. Sprawdzono też jego pojazd, stan reniferów, ich badania etc. W końcu przyszedł czas na test praktyczny, Mikołaj razem z instruktorem usiedli w saniach. Mikołaj zaczął sprawdzać checklistę, a instruktor wyjął ze swej torby strzelbę.
    - Po co ta strzelba? - zdziwił się Mikołaj.
    Instruktor odpowiedział ściszonym głosem:
    - Nie powinienem ci o tym mówić, ale w tym ćwiczeniu podczas startu stracisz jeden z silników.
    Różne

  • Ksiądz, pastor i rabin chcieli sprawdzić kto jest lepszy w swoim fachu. Postanowili, że pójdą do lasu, znajdą niedźwiedzia i postarają się go nawrócić. Spotykają się wieczorem. Zaczyna ksiądz:
    - Kiedy znalazłem niedźwiedzia, nauczyłem go Katechizmu i pokropiłem wodą święconą. W przyszłym tygodniu przyjmie pierwszą komunię.
    - Znalazłem niedźwiedzia przy strumieniu mówi pastor i wykrzyczałem święte słowa Boga. Niedźwiedź był tak zachwycony, że pozwolił się ochrzcić. Obaj spoglądają w dół na rabina, który leży na wpół żywy na noszach.
    - Jak teraz o tym myślę - mówi. Może nie powinienem zaczynać od obrzezania...
    Religijne

  • Jasio miał 10 lat i był bardzo ciekawski. Słyszał od starszych kolegów trochę o "zalotach" i chciał wiedzieć jak to jest i jak to się robi. Co robi mały chłopiec żeby się takich rzeczy dowiedzieć? Idzie do mamusi! A więc Jasio poszedł do mamy. Mamusia się trochę zakłopotała i zamiast wyjaśnić, nakazała Jasiowi, żeby schował się za zasłoną w pokoju siostry w celu podglądania jej ze swoim chłopakiem.
    Tak też Jasio zrobił. Następnego ranka opowiada wszystko mamie:
    - Siostra i jej chłopak usiedli rozmawiając przez chwilę. Po czym on zgasił większość świateł i zostawił tylko jedną nocną lampkę. Zaczął ją całować i obściskiwać. Zauważyłem, że siostra musiała być chora, bo jej twarz zrobiła się taka śmieszna. On też musiał to wyczuć, bo wsadził jej rękę pod bluzkę w celu znalezienia jej serca... tak jak lekarze to robią na badaniu, ale on nie był taki zdolny jak lekarz, bo miał problemy ze znalezieniem tego serca. Wydaje mi się, że on też był chory, bo wkrótce zaczęli obydwoje dyszeć i zaczynało im brakować tchu. Druga ręka musiała mu zmarznąć, ponieważ włożył jej ją pod sukienkę. Wtedy siostra poczuła się gorzej i zaczęła jęczeć, wzdychać, skręcać się i ślizgać tam i z powrotem na kanapie. I tu zaczęła się jej gorączka. Wiem, że to była gorączka, ponieważ powiedziała mu, że jest napalona. W końcu dowiedziałem się, co spowodowało, że byli tacy chorzy - wielki węgorz dostał mu się jakoś do spodni. Nagle wyskoczył ze spodni i stał tak długi na 25 cm. Kiedy siostra to zobaczyła naprawdę się wystraszyła, oczy zrobiły się jej wielkie, a usta otworzyły. Mówiła, że to największy jakiego widziała... powinienem jej powiedzieć o tych, jakie łapaliśmy z tatą nad jeziorem - te to dopiero były duże, ale wracając do nich... siostra była bardzo dzielna rzuciła się na węgorza i próbowała odgryźć mu głowę... potem złapała go w dwie ręce i trzymała mocno kiedy on wyciągnął pysk z worka i zaczęła ślizgać ręka po jego głowie tam i z powrotem, żeby powstrzymać go przed ugryzieniem. Potem siostra położyła się na plecach i rozłożyła nogi... aby móc go ścisnąć, chłopak jej pomagał i położył się na węgorzu. Wtedy dopiero zaczęła się walka. Siostra zaczęła jęczeć i piszczeć, a jej chłopak o mało co nie rozwalił kanapy. Podejrzewam, że chcieli zabić go przez ściśnięcie między nimi... po chwili pewni, że zabili węgorza przestali się ruszać i głośno wzdychali. Chłopak był pewien, że zabili węgorza, bo wisiał taki wiotki, a reszta jego wnętrzności wisiała na zewnątrz. Siostra i jej chłopak byli już trochę zmęczeni walką... ale powrócili do zalotów. On zaczął ją znowu całować... itd, aż tu nagle okazało się, że węgorz żyje!!! Szybko się podniósł i zaczęli walkę na nowo. Podejrzewam, że węgorze mają 9 żyć tak jak koty... tym razem siostra próbowała go zabić przez siadanie na nim. Po 35 minutach ciężkiej walki w końcu zabili węgorza. Jestem tego pewien, bo widziałem jak chłopak siostry ściągnął z niego skórę i wyrzucił do śmietnika...
    Mama zemdlała...
    O Jasiu

  • Po 25 latach jeżdżenia Harleyem pewien facet doszedł do wniosku, że zobaczył już kawał świata i uznał, że czas osiąść gdzieś na stałe. Kupił więc kawałek ziemi w Vermont, tak daleko od innych ludzi, jak to tylko możliwe. Z listonoszem widział się raz na tydzień, a po zakupy jeździł raz na miesiąc. Poza tym była tylko natura i on.
    Po mniej więcej pół roku takiego życia słyszy stukanie do drzwi. Idzie, otwiera i widzi wielkiego, brodatego tubylca.
    - Cześć - mówi tubylec. - Jestem Enoch, twój sąsiad, mieszkający jakieś cztery mile w tamtym kierunku. Za jakieś dwa dni, wieczorem, urządzam małe przyjęcie. Miałbyś ochotę przyjść?
    - Jasne, po pół roku na tym odludziu chętnie się zabawię, będzie fajnie.
    Enoch pożegnał się i już miał iść, ale odwraca się i mówi:
    - Słuchaj, jesteś tu nowy, więc chyba powinienem cię ostrzec, że będziemy tam ostro pili.
    - Nie ma problemu, 25 lat jeździłem Harleyem. Myślę, że dam sobie radę.
    Enoch już ma odchodzić, ale jeszcze odwraca się i mówi:
    - Powinienem cię też ostrzec, że nie było jeszcze imprezy bez bijatyki.
    - Z dwudziestopięcioletnim doświadczeniem jako motocyklista myślę, że sobie poradzę.
    Enoch odwraca się i już ma iść, ale przypomina sobie jeszcze coś i mówi:
    - Muszę ci też powiedzieć, że te przyjęcia to istna orgia seksu. Widziałem już tam rzeczy, o których mi się nawet nie śniło.
    - Po 25 latach jeżdżenia Harleyem i pół roku na tym odludziu jestem więcej niż gotów, zwłaszcza na to. Aha, Enoch, zanim zapomnę. Jak powinienem się ubrać na to przyjęcie?
    - Ubierz się jak chcesz. I tak będziemy tylko my dwaj.
    Różne

  • Ksiądz , pastor i rabin postanowili sprawdzić,
    który z nich jest najlepszym duszpasterzem.
    Uradzili, że każdy z nich uda się do puszczy,
    znajdzie niedźwiedzia i nawróci go na swoją wiarę.
    Po powrocie spotkali się i wymienili
    doświadczeniami.

    Zaczął ksiądz:

    - kiedy znalazłem niedźwiedzia, poczytałem
    mu katechizm i pokropiłem wodą święconą.
    W przyszłym tygodniu idzie do I Komunii.

    Pastor:
    - ja spotkałem niedźwiedzia nad strumieniem.
    Zacząłem mu głosić Dobrą Nowinę.
    Niedźwiedź stał jak zahipnotyzowany i pozwolił
    się ochrzcić.

    Obaj spojrzeli na rabina, całego w gipsie,
    leżącego na szpitalnym łóżku.

    Rabin uniósł oczy do góry i szepnął:
    - tak sobie teraz na spokojnie myślę,
    że może nie powinienem był zaczynać
    od obrzezania..
    O duchownych

  • Jasiu idzie do sklepu i długo czegoś szuka. Pani sprzedawczyni nie wytrzymuje i pyta Jasia:
    - Czego chcesz chłopcze?!!!
    - Nic. Pani w szkole powiedziała, że ma urodziny i powinienem jej zrobić niespodziankę więc postanowiłem, że najlepszą niespodzianką będzie brak prezentu od takiego dżentelmena jak ja.
    O Jasiu

  • List osoby poszkodowanej w wypadku przy pracy, nadesłany do zakładu ubezpieczeń jako odpowiedź na prośbę o udzielenie bliższych informacji dotyczących okoliczności wypadku:

    Szanowni państwo!
    W raporcie z wypadku jako przyczynę wypadku podałem: "próba samodzielnego wykonania pracy". W liście stwierdzili Państwo, że powinienem podać pełniejsze wyjaśnienie. Sadze, że poniższe szczegóły będą wystarczające. Jestem z zawodu murarzem. W dniu wypadku pracowałem sam na dachu nowego, trzypiętrowego budynku. Kiedy zakończyłem pracę, stwierdziłem, że mam ponad 150 kilogramów cegieł porozrzucanych wokoło. Zdecydowałem nie znosić ich na dół pojedynczo, lecz spuścić je na dół w beczce, używając liny na bloku przytwierdzonym do ściany na trzecim piętrze budynku. Po zabezpieczeniu liny na dole wszedłem na dach i zawiesiłem na niej beczkę załadowaną cegłami. Potem zszedłem na dół i odwiązałem linę, a następnie, trzymając ją mocno, zacząłem powoli opuszczać 150-kilowy ciężar. W raporcie o wypadku napisałem, że ważę 80 kilogramów. Możecie sobie Państwo wyobrazić, jak duże było moje zaskoczenie nagłym szarpnięciem do góry - straciłem orientację, nie puściłem jednak liny. Nie muszę dodawać, że ruszyłem do góry w raczej szybkim tempie, po ścianie budynku. W połowie drugiego piętra spotkałem się z opadającą beczką - to tłumaczy pękniętą czaszkę oraz złamany obojczyk. Zwolniłem trochę z powodu beczki, ale kontynuowałem gwałtowne wciąganie, nie zatrzymując się, aż kostki mojej prawej ręki nie weszły w blok. Na szczęście pozostałem przytomny i byłem w stanie nadal trzymać mocno linę pomimo bólu i ran. W tym samym czasie beczka z cegłami uderzyła o ziemię. W wyniku uderzenia jej dno pękło, a zawartość wypadła. Pozbawiona cegieł beczka ważyła już tylko 25 kilogramów. Przypominam, ze ja ważę 80 kilogramów, więc w tej sytuacji zacząłem gwałtownie spadać, i w połowie drugiego piętra ponownie spotkałem się z beczką, która tym razem wznosiła się do góry. W efekcie mam pęknięte kostki i rany szarpane nóg. Spotkanie to opóźniło mój upadek na tyle, że odniosłem mniej obrażeń przy upadku na stos cegieł - złamane tylko trzy żebra. Z przykrością musze stwierdzić, że gdy leżałem obolały na cegłach, nie mogłem wstać, ani się poruszać, a ponadto przestałem trzeźwo myśleć i puściłem linę. Pusta beczka ważąca więcej niż lina, spadla na dół i połamała mi nogi. Mam nadzieje, że udzieliłem Państwu wyczerpujących odpowiedzi potrzebnych do zakończenia postępowania w mojej sprawie. Teraz już Państwo zapewne rozumieją, w jakich okolicznościach wydarzył się mój wypadek.
    Różne