Wiersze - Śmierć pospolita

Śmierć pospolita

Tadeuszowi Żebrowskiemu
 
czym była naprzód nasza śmierć:
bezradne białe mrówcze jaje
zgubione w lesie młodym lesie
pod dębem płuc przy jamie serca
przez które potok rwie i huczy
i bije źródło – piją usta
 
małe bezważkie białe płynie
do środka pada na dno piersi
wewnętrzny dotyk cofa czułki
gaśnie latarka świadomości
wzrok się odwraca i słuch głuchnie
 
niesiesz mi w palcach prześwietlonych
świecę miłości płacze wosk
sztywnieje płomień gdy pod skórę
świeca zanurza się jak nóż
i bije w żebra ślepy dziób
by nieśmiertelność dać na moment
 
jeśli odwrócisz wzrok od szafy
od lustra świecy śpiącej głowy
i naprowadzisz na aortę
zobaczysz pracę na dnie serca
małe bezważkie białe teraz
rozrywa kokon i jest pszczoła
 
znam dobrze dotyk sześciu nóg
gdy wspina się po miód i znam
ukłucie nagłe kiedy śpi
i marzy jej się inny kwiat
niż lepki kwiat na żył łodydze
 
nie los nie piorun ale owad
dosięgnie jak sosnową igłę
poniesie w szczypcach chitynowych
- ul serca pusty