Wiersze - Władysław Broniewski strona 37

Ptaki i mięta

Przyszłaś tak jak na cmentarz,
no i po co?
A w niebie ptaki skrzydłami łopocą,
a w stawach rośnie mięta.

Ty myślisz: śmierć.
Weźmie za nogę. Jazda!
A ja nie: wiersz!
Jak gwiazda!

A w tym wierszu będą i ptaki, i mięta,
nie będzie śmierci...
Wsłuchaj się, zapamiętaj,
zachowaj w piersi.

Robotnicy

Dzień nam roboczy nastał.
Młot niesiemy, kilof i łom.
Idziemy budować miasta,
stupiętrowy za domem dom.

Filary bijemy w głębie
rozsrebrzonych na północ rzek,
rozpalamy węgiel Zagłębia
w piersiach maszyn wlokących wiek.

Budujemy żelazne grody,
milionowe kościoły bez bóstw,
zaprzęgamy geniusz narodów
w majaczący gwiaździsty Wóz.

Rozwijamy skrzydła w pochodzie,
wichrem ulic wiejemy - tłum,
przerzynamy chmury nad Łodzią
czerwonymi nożami łun.

Mosty na zachód i wschód!
I dalej! i dalej! i dalej!
W horyzonty.
Młotami.
Brak tchu!

Kujemy.
My -
milion kowali!

To grom i błysk. To twardy śpiew.
Żelazny pęka pierścień.
To skrzydeł "Marsylianki" wiew
pożarem bucha z piersi!

Bufory zlać krwi oliwą!
Oto ręce, co tory omiotły.
Pędź! - dziejów lokomotywo,
sercami palimy w kotłach.

Róża

Chór
          Idziemy pod mur cytadeli
          otworzyć zapadłe mogiły,
          odwiązać z ojcowskich gardzieli
          wisielczy powróz przegniły.

Jęk w wichrze
          Nie zwalony jest mur cytadeli,
          na mogiłach szalej porasta,
          nikt nocą krat nie wyłamał,
          ta sama krzywda, ta sama
          idzie z krzykiem na wsie i miasta.

Chór
          Odgarniemy ziemię cmentarną,
          odnajdziemy ojcowskie kości.
          Wydało śmiertelne ziarno
          dostojne zboże wolności.

Jęk w wichrze
          Próżno siejemy głów ziarno,
          przepada ziarno w ugorach,
          pługi słów nie zorały gruntu,
          krzywda płodzi upiora buntu -
          zaprzęgniemy do pługów upiora.

Chór
          Wisłą, wiatrami Mazowsza
          niech radość zaszumi nad nami!
          Pozdrawiamy cię, ziemio najdroższa,
          prostymi słowami, łzami.

Jęk w wichrze
          Miła sercu ziemia Mazowsza,
          ale nad nią, jak wieko trumny,
          zatrzasnęła się klęską dola.
          Jęczy ziemia w bezlistnych topolach,
          jęczy wiatr nadwiślański, szumny...

Chór
          Niech ta ziemia wiosnami zapomni
          krew zakrzepłą strokrotną warstwą,
          jasny dom niech zbudują bezdomni,
          niech z popiołów stanie mocarstwo!

Jęk w wichrze
          Wśród świata od śmierci bezdomni,
          po stokroć, po stokroć staniemy
          z gołymi szyjami pod zorzą,
          jak w czas żniwa dojrzałe zboże,
          bujne złoto rodzinnej ziemi.

          Z żył otwartych na nowo w glebę
          niech żywica żywota przecieka -
         wyrośniemy powszednim chlebem,
          wyrośniemy radością człowieka!

          Niech wicher nas rwie i łamie,
          niech kości, jak ziarno, rozsieje -
          po stokroć wzejdziemy wiosnami,
          skrwawieni, bezdomni, sami,
          różą z serca Okrzei.

Scherzo

I znów jak wczoraj będzie lało,
a sercu zda się: już tak zawsze...
listopad, tragik oszalały,
umiera w chmur amfiteatrze.

Skandując własny zgon na wietrze,
na miasto runął niewidomy
i tarza się w swym heksametrze
poprzez świadomość, poprzez domy.

Przez takie dni to sztuka przebrnąć:
gdzie tylko spojrzeć - czarna rozpacz,
a przy tym - byłoż mi potrzebne
tej nocy męczyć się, nie dospać?

Potrzebne było w noc się włóczyć,
wśród pocałunków w deszczu moknąć?
A z tego - zapalenie uczuć
i melancholii pełne okno.

Zdawało się i jeszcze zda się,
a w gruncie rzeczy - zda się na nic...
Zmądrzało serce poniewczasie,
a wtedy - buch! w irracjonalizm.

listopad, tragik oszalały,
już skonał w chmur amfiteatrze.
Nie pytam serca, czy bolało,
bo ono swoje: "Już tak zawsze..."

Słońce

Słońce mnie piekło w Uzbekistanie,
w Persji i w Palestynie -
i pierwsza myśl : niech zginie!
a druga myśl: niech zostanie.

Co ja bym robił bez słońca? ...
(to coś dla dzieci)
słońce, słońce, słońce!
niechaj przyjdzie, niech świeci!

Niech zaświeci słońce nad światem
biednym,
niech świeci zimą i latem
nad całym światem
i nade mną jednym.

‹‹ 1 2 34 35 36 37 38 39 40 41 ››