Wiersze - Wywiad z dzieckiem

Wywiad z dzieckiem

Mistrz od niedawna jest wśród nas.
Dlatego czai się ze wszystkich kątów.
ZAsłąnia twarz rękami i patrzy prze szparkę
Staje czołem do ściany, potem odwraca się nagle.

Mistrz odrzuca z niesmakiem absurdalną myśl,
że stół spuszczony z oka musi być stołem bez przerwy,
że krzesło za plecami tkwi w granicach krzesła
i nawet nie próbuje skorzystać z okazji.

To prawda, trudno świat przyłapać na inności.
Jabłoń wraca pod okno tuż przed oka mgnieniem.
Tęczowe wróble zawsze pociemnieją w porę.
Ucho dzbanuszka złowi każdy szmer.
Szafa nocna udaje bierność szafy dziennej.
Szuflada stara się przekonać Mistrza,
że jest w niej tylko to, co do niej wcześniej złożono.
Nawet w książce z bajkami otwartej znienacka
królewna zawsze zdąży usiąść na obrazku.

Czują we mnie przybysza - wzdycha Mistrz -
nie chcą obcego przyjąć do wspólnej zabawy.
Bożeby wszystko, cokolwiek istnieje,
musiało istnieć tylko w jeden sposób,
w sytuacji okropnej, bo bez wyjścia z siebie,
bez pauzy i odmiany? W pokornym stąd - dotąd?
Mucha w pułapce muchy? Mysz w potrzasku myszy?
Pies nigdy nie może zdobyć się na nic innego,
jak sparzyć po raz drugi ufny palec mistrza?
Czy to jest ten właściwy ostateczny świat:
rozsypane bogactwo nie do pozbierania,
bezużyteczny przepych, wzbronona możliwość?

Nie - krzyczy Mistrz i tupie tyloma nogami
iloma rozporządza - w tak wielkiej rozpaczy,
że mało by tu było i sześciu nóg chrabąszcza.