Wiersze - Wallace Stevens strona 2

(PL) Firanki w domu metafizyka

Zdarza się, że drgnienia tych firanek
Przechodzą w długie ruchy; jak napuszone
Ściągnięcia perspektywy; albo jak obłoki
Z nieodłącznymi popołudniami;
Albo nagła zmiana światła
Cisza, szeroki sen i samotność
Nocy, podczas której umykają nam
Wszystkie poruszenia, jak falujący
Firmament, który odsłania
Ostatnią wielkość, i patrzy bez lęku

(przekład: Bigos)

(PL) Imperator porcji lodów

Wezwij zwijacza wielkich cygar,
Muskularnego, i każ mu ubijać
W misie obleśne, maślane śmietany.
I niech dziewuchy wałkonią się w sukniach
Takich jak zwykle, niech chłopcy przynoszą
Kwiaty w gazetach z zeszłego miesiąca.
Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów.

Z szuflad komody, którym brak
Trzech szklanych gałek, wyjmij pościel
Przez nią w gołębie kiedyś haftowaną
I twarz jej zakryj prześcieradłem.
Zrogowaciałe stopy niech wystają,
Świadcząc, że zimne i nieme jest ciało.
Niech światło lampy zalśni w szkliwie podłóg.
Jedyny imperator: władca porcji lodów.

(PL) Kreacje Dźwięku

Gdyby poezja pana X była muzyką,
Która sama do niego przychodzi,
Bez zrozumienia, ze ściany

Lub z sufitu, z dźwiękami przypadkowymi
Lub pospiesznie dobranymi, w przyrodzonym im
Nieskrępowaniu, nie wiedzielibyśmy,

Że X jest przeszkodą, człowiekiem, który
Jest zbyt sobą, i że istnieją słowa
Lepsze bez autora, bez poety,

Lub mające własnego autora, innego poetę,
Suplement do nas samych, sztucznego człowieka,
Stojącego z boku, mówiącego w nas imitatora

O inteligencji przekraczającej inteligencję;
Istotę z dźwięku, która wymyka się nawet
Najmniejszej przesadzie. Z niego bierzemy.

Powiedzcie Iksowi, że mowa to nie brudna cisza,
Wyklarowana. Mowa to cisza jeszcze brudniejsza
Coś więcej niż tylko imitacja dla ucha.

Tej dostojnej złożoności X nie posiada.
Jego wiersze nie są wierszami drugiej części życia
Widzialne nie staje się w nich choć trochę trudniej

Dostrzegalne; kiedy odbijają się, nie uzupełniają umysłu
Na specyficznych rożkach, bo same się uzupełniają
Spontanicznymi detalami dźwięku

W wierszach tak do siebie nie mówimy,
Mówimy siebie w sylabach wzbijających się
Z podłogi, w obcej dla nas mowie

(PL) Nie koncepcje rzeczy, ale rzecz sama w sobie

W najdawniejszym końcu zimy
W Marcu, struchlały krzyk zza okna
Był jak dźwięk w jego głowie

Wiedział, że go usłyszał
Głos ptaka o brzasku, albo przedtem
We wczesnym Marcowym wietrze

Słońce wschodziło o szóstej
Już nie krwawy pióropusz nad śniegiem
To musiało być na zewnątrz

Nie przyszło z głębokiego brzuchomówstwa snu
wyblakłej tektury świtu
słońce wschodziło zza okna

Ten struchlały krzyk- był jak
chórzysta, którego "c" wyprzedziło chór
był częścią ogromnego słońca

Otoczone chóralnymi pierścieniami
Ciągle dalekie- było jak
Nowa wiedza o rzeczywistości

(przekład: Bigos)

(PL) O poezji nowoczesnej

Poemat umysłu w akcie odnajdywania
Tego, co będzie wystarczające. Nie zawsze musiał
Szukać: scena była przygotowana; poemat powtarzał
Wcześniej napisany scenariusz
                               Potem cały teatr zamieniono
Na coś innego. Jego przeszłość stała się pamiątką.

Musi być żywy, musi opanować mowę danego miejsca.
Musi stawić czoło mężczyznom swojego czasu i wyjść na spotkanie
Kobietom swego czasu. Musi myśleć o wojnie
I odnajdywać to, co odpowiednie. Musi
budować scenę. Musi znaleźć się na tej scenie
I, jak zdesperowany aktor, powoli
I z uwagą wypowiadać słowa, które już w uchu,
Najdelikatniejszym uchu umysłu, powtarzają
Dokładnie to, co chce ono usłyszeć. Na ten dźwięk
Niewidoczna publiczność zaczyna słuchać,
Nie spektaklu, ale samej siebie, wyrażonej
W uczuciu jakby dwojga ludzi, jako dwóch
Uczuć zlewających się w jedno. Aktor jest
Metafizykiem w ciemności, który szarpie
Instrument, szarpie żyłki uczuć, wydaje
Dźwięki przeradzające się w nagłą prawdziwość
Obejmującą cały umysł, poniżej którego zejść nie potrafi
Poza który wykraczając traci swoją wolę
                               Musi
Być odnajdywaniem zadowolenia, może
Być o mężczyźnie na łyżwach, o kobiecie tańczącej,
szczotkującej włosy. Poemat jako akt umysłu.

(przekład: Bigos)

‹‹ 1 2 3 4 5 9 10 ››