Wiersze - Teresa Ferenc strona 2

Pamięć

Źródłem się podziemnym
dobijasz
wołasz
Nigdzie ujścia

Szczelnie cię zamknęłam

Objęłam tak mocno

że chcąc twój bieg zamknąć
siebie zatrzasnęłam

Szukam po omacku
noc mi się pogłębia

Coraz bardziej jesteś
im bardziej cię nie ma

Świecenie

Jestem przezroczysta
dlatego widzisz
siebie we mnie

Połknęłam cię
w zachłannej miłości

tak pragnąłeś mnie co noc
że zajaśniałam tobą
jak lampa

którą obnoszę
za granice mojego ciała

W nas klamka

Klamka w nas powoli zapada

kamienny mur wznosimy
w ostrych szkłach

Jednym wielkim skoblem
jest żelazna brama

Czeka się tu
na złego psa
do kłów powoli dorasta

Uwiąże się go
Łańcuch poszczuje po drucie
i hujaj

Tyś pan
swojego kamiennego dworu

‹‹ 1 2