Pamięć
Źródłem się podziemnym
dobijasz
wołasz
Nigdzie ujścia
Szczelnie cię zamknęłam
Objęłam tak mocno
że chcąc twój bieg zamknąć
siebie zatrzasnęłam
Szukam po omacku
noc mi się pogłębia
Coraz bardziej jesteś
im bardziej cię nie ma
Świecenie
Jestem przezroczysta
dlatego widzisz
siebie we mnie
Połknęłam cię
w zachłannej miłości
tak pragnąłeś mnie co noc
że zajaśniałam tobą
jak lampa
którą obnoszę
za granice mojego ciała
W nas klamka
Klamka w nas powoli zapada
kamienny mur wznosimy
w ostrych szkłach
Jednym wielkim skoblem
jest żelazna brama
Czeka się tu
na złego psa
do kłów powoli dorasta
Uwiąże się go
Łańcuch poszczuje po drucie
i hujaj
Tyś pan
swojego kamiennego dworu