Wiersze - Ballada o chłopcu przydrożnym

Ballada o chłopcu przydrożnym

Podobno anioł kulawy
wziął go przykro za włosy i sprężynę niewidoczną tknął.
Jak zabawkę, jak brzęczący badyl
zasadził na kilometrze szesnastym.


Potem anielskie wargo otworzył,
długo patrzał
i odjął ręką swą.


Obok wąsatych w kołach wozów,
śmigieł blaszanej trawy,
nad rękami własnymi się mnożył,
zielenią powolną rósł
w głębokiej literze ust
chłopiec przydrożny.


Dzień po dniu go otwierał coraz zawilej i barwniej,
aż rzeczy nazywać począł - aby im w locie sprostać,
a gdy na chwilę go przykrył z rzeki idący cień trawy - -
zobaczył imię swe w palcach i święty ognik we włosach.